Wywiady z politykami, zwłaszcza z jakichś powodów kontrowersyjnymi postaciami, zwykle przyciągają sporą uwagę. Analizuje się to, co powiedzieli, jak powiedzieli, ale również to, czego nie powiedzieli. Czy zadawano im trudne i niewygodne pytania, czy też mogli swobodnie snuć swoje wizje przy pełnej akceptacji przyjaźnie nastawionego bądź po prostu niekompetentnego dziennikarza? Oczywiście ten drugi rodzaj wywiadów bardziej przypomina materiał promocyjny niż rzetelne dziennikarstwo. Dla czytelnika wartość wywiadu zależy więc nie tyle od polityka, ile od dziennikarza. Ostatni wywiad prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dla niemieckiego „Bilda” przynosi sporo refleksji na ten temat. Zastanawiam się, czy polski polityk autoryzował rozmowę. Dlaczego niemieccy dziennikarze nie zwrócili uwagi na ewidentne błędy i nieścisłości, które znalazły się w wywodach ich rozmówcy?
Kłopoty z pamięcią czy niechlujność dziennikarzy?
Wywiad ukazuje się w szczególnym momencie. Od kilku tygodni Moskwa wysuwa zarzuty historyczne pod adresem Polski1. Nie ma potrzeby przypominać ich w tym miejscu. Są one ogólnie znane. Podobnie znane są też polskie reakcje. Czy błędne wypowiedzi prezesa PiS nie są po części zaprzeczeniem oficjalnie głoszonej przez polski rząd walki o prawdę historyczną? Czy raczej wpisują się w ogólną tendencję posługiwania się fake newsami? Czemu mają służyć?
W wywiadzie dla niemieckiego tabloidu „Bild” prezes Kaczyński podjął różne wątki historyczne. Bliżej zajmę się jednym z nich – tym, który budzi szczególne kontrowersje. Od kilku lat trwa przecież kampania na rzecz uzyskania reparacji ze strony Niemiec. Dziennikarze pytali:
Następnie dziennikarze przytoczyli wysokość szacunkową kwoty reparacyjnej.
Zatem rzecz idzie już nie tylko o wynagrodzenie strat z II wojny światowej, ale też o rachunki za I wojnę?
Reparacje dla Francji (do 1933 r.)
Zdanie o Francji wymaga dłuższego komentarza2. W tym przypadku nie chodziło o spłatę zaległych reparacji na mocy traktatu wersalskiego, lecz o spłatę zaległych odsetek i płatności z tytułu wykupu obligacji, które zjednoczone Niemcy były zmuszone wznowić w wyniku porozumień w Londynie w 1953 r. Traktat wersalski potwierdził winę Niemiec za wybuch I wojny światowej i zobowiązał je do wypłaty reparacji (artykuł 231 traktatu).
Określeniem wysokości kwoty miała się zająć komisja reparacyjna. W następnych latach odbyło się kilka konferencji – w maju 1921 r. w Londynie wysokość reparacji uzgodniono na 132 mld marek. Republika Weimarska musiała zaakceptować tą kwotę (w innym przypadku groziło jej zajęcie Zagłębia Ruhry). Każdy kolejny niemiecki rząd zabiegał o zmniejszenie wypłat. Ich wysokość budziła wielki sprzeciw w społeczeństwie, napędzała siłę ruchów nacjonalistycznych. Pod pretekstem niepłacenia reparacji i złamania postanowień londyńskich Francja zajęła w styczniu 1923 r. Zagłębie Ruhry.
Niemieckie władze odpowiedziały pasywnym oporem, który wywołał galopującą inflację. Konieczna okazała się reforma walutowa. Następnie niemieckim władzom udało się podpisać korzystniejsze porozumienia – najpierw plan Dawesa (w 1924 r.), a potem plan Younga (w 1929 r.). Po raz pierwszy dostosowano wypłatę reparacji do wyników gospodarczych, zrezygnowano z podania konkretnych lat spłaty i wysokości kwoty. Dla obu amerykańskich negocjatorów było sprawą oczywistą, że ściąganie jakichkolwiek reparacji nie ma sensu, jeśli niemiecka gospodarka nie będzie dobrze funkcjonować.
Oba plany przewidywały więc, że Niemcy będą na rzecz państw zwycięskich spłacać należności z uzyskanych podatków – rocznie 2,5 mld Reichsmarek. Do tego miały dojść pożyczki międzynarodowe na korzyść niemieckiej gospodarki, by finansować jej wzrost i w ten sposób zapewnić płynność spłat. Pożyczka w ramach planu Dawesa wynosiła prawie 4 mld Reichsmarek (800 milionów marek w złocie) i była oprocentowana na 7 proc., natomiast w ramach planu Younga 1,5 mld Reichsmarek (300 mln marek w złocie) i była oprocentowana na 5,5 proc. Należy dodać, że papiery wartościowe wykupiły instytucje i prywatni inwestorzy.
Reparacje dla Francji (po 1933 r.)
Światowy kryzys przełomu lat 20. i 30. postawił sprawę spłat reparacji pod ogromnym znakiem zapytania. W Lozannie w 1932 r. państwa ententy zrezygnowały z pobierania dalszych reparacji, obsługa zaciągniętych wcześniej pożyczek nadal jednak obowiązywała. Po przejęciu władzy przez Hitlera rząd Niemiec wstrzymał spłatę obligacji i wypłacił tylko niewielką część odsetek. Hitler i jego zwolennicy nigdy nie akceptowali postanowień traktatu wersalskiego, w tym wypłaty reparacji.
Po utworzeniu RFN, w 1949 r., powrócono do sprawy długów zagranicznych. W tym przypadku aktualna polityka wzięła jednak górę. Młoda republika nie była w stanie zwrócić długów, a mocarstwa zachodnie potrzebowały jej w obozie przeciwników komunizmu (NRD, drugie państwo niemieckie, nie definiowało się jako następca prawny przedwojennego państwa niemieckiego). W podpisanym w Londynie w 1953 r. układzie w sprawie spłaty długów przez RFN umorzono część należności. Do spłaty pozostało jednak prawie 30 mld marek zachodnich. Następnie RFN podpisała z 70 państwami wierzycielami umowy o spłatę na korzystnych warunkach. Obejmowały one również wykup obligacji z planów Dawesa i Younga, za które federalne ministerstwo finansów zapłaciło równowartość ok. 670 milionów euro do 1980 r.
W Londynie zrobiono jeszcze inne ustępstwo – zrezygnowano z natychmiastowej spłaty odsetek od obligacji, które narosły w okresie od zakończenia wojny do rozpoczęcia negocjacji, tj. od 1945 do 1952 r. Odroczenie miało trwać do zjednoczenia Niemiec. Według szacunków w 1990 r. RFN była dłużna z tego tytułu ok. 125 mln euro. Pieniądze te RFN płaciła dłużnikom, jak to było ustalone w Londynie w 1953 r., przez kolejne 20 lat. W sumie akcjonariuszom wypłacono ok. 200 mln euro, co stanowiło 90 proc. wartości wyemitowanych papierów wartościowych (pozostałe zaginęły, niewiele osób wierzyło w zjednoczenie Niemiec i pozbywało się ich). 3 października 2010 r. roszczenia z tytułu obligacji wygasły.
Uproszczenie czy manipulacja? Dlaczego prezes PiS nie zabiega o pragmatyczne rozwiązanie dla ofiar
Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego odnosząca się do tej skomplikowanej sprawy jest co najmniej wielkim uproszczeniem, a może nawet manipulacją. O ile oczywiście założymy, że prezes partii rządzącej zapoznał się z problemem, a nie tylko wykorzystał kilka wybranych danych podrzuconych przez otoczenie znane z żonglowania faktami w sposób bardzo swobodny (przykładem może być powoływanie się przy okazji „ustawy kagańcowej” na rozwiązania prawne we Francji czy innych krajach, rzekomo wprowadzające jeszcze większe ograniczenia sędziowskiej niezawisłości).
Nie wiedzieć dlaczego Kaczyński zajmuje się przy tym tylko reparacjami (świadczeniami państwo-państwo), na które nie ma żadnych szans w świetle stanu prawnego (ale ich kosmiczna wysokość może robić wrażenie na elektoracie), a pomija sprawę wynegocjowania ewentualnego zadośćuczynienia dla żyjących jeszcze ofiar wojny. Wprawdzie uzyskanie odszkodowań nie jest możliwe (należy pamiętać o zasadach przyjętych przy wypłatach m.in. dla robotników przymusowych), ale można mówić o znalezieniu rozwiązań pragmatycznych związanych z moralną powinnością udzielenia wsparcia tej nielicznej już kategorii obywateli polskich.
Nie o nich jednak chodzi w tej sprawie. Liczy się raczej polityczna użyteczność w danej chwili pewnych haseł łączących się z trudnym dziedzictwem historycznym w relacjach polsko-niemieckich. Reparacji nie będzie, co było jasne od samego początku. Ale można przecież powtarzać, że być powinny, bo to „oczywista oczywistość”. Dobrze także postraszyć zwykłych Niemców, czytelników „Bilda”. Co oni sobie pomyślą o znaczeniu realizmu w polskiej polityce zagranicznej i relacjach polsko-niemieckich, to już nieistotne.
Artykuł ukazał się w Gazecie Wyborczej 26.01.2020 r.
Zdjęcie: Świadczenia rzeczowe na poczet spłat reparacji dla Francji przez Niemcy (1920), doi: Bundesarchiv, Bild 183-R02190 / CC-BY-SA 3.0
Przypisy:
-
- Zob. Wacław Radziwinowicz, Putin szczuje na Polskę. Według prezydenta Rosji miała ona aprobować zagładę Żydów, „Gazeta Wyborcza”, 23.12.2019, Marek Świerczyński, Putin odgrzewa propagandową wojnę z Polską, „Polityka”, 27.12.2019; Paweł Stachowiak, Pamięć i wolność. Historia według Putin, „Tygodnik Powszechny”, 11.01.2020. ↩︎
- Zob. Sven Felix Kellerhoff, Deutschlands Reparationszahlungen laufen aus, „Die Welt”, 28.09.2010; Michał Skubik, Krótka historia niemieckich reparacji wojennych, czyli co się komu (nie) należy, „dziennik.pl”, 16.07.2017. ↩︎