O wyjątkowym zachowaniu kanclerza Willy’go Brandta w Warszawie przed pomnikiem bohaterów Getta pisałem już nie raz. Dzisiaj przypada 51 rocznica tego symbolicznego gestu. Podczas porządkowania zasobów mojego dysku na komputerze trafiłem na kopię artykułu Pawła Miedzińskiego, który warto przypomnieć i spopularyzować. Autor zamieścił tam zdjęcia W. Brandta, które zostały zdjęte przez cenzurę i nie weszły do obiegu prasowego w PRL.
Wizyta kanclerza W. Brandta w Warszawie
Okoliczności, przebieg i skutki wizyty (zachodnio-)niemieckiego kanclerza i przywódcy socjaldemokracji W. Brandta w Warszawie są dobrze znane i udokumentowane. W ubiegłym roku odbyła się międzynarodowa konferencja na ten temat, wygłoszone referaty dostępne są drukiem. Rocznica wizyty zbiegła się z wypowiedziami niektórych polityków partii rządzącej Polską, którzy powątpiewali w szczerość gestu niemieckiego polityka, wręcz podważali zasadność procesu pojednania polsko-niemieckiego. Nie będę wchodzić w polemikę z takimi twierdzeniami i postawami. Niewiele mają one wspólnego z historią. Są raczej przykładem wykorzystania jej (historii) jako instrumentu do bieżącej walki politycznej.
Zdjęcie
Zdjęcie z klęczącym W. Brandtem obiegło szybko cały wolny świat. Pomimo zróżnicowanego przyjęcia w samej RFN, szybko stało się ikoną pojednania polsko-niemieckiego. Zdjęcie to jednak nie upowszechniło się w tym czasie w Polsce. Choć fotografowie wykonali ciekawe ujęcia, to szybko je utajniono. Na dziesięciolecia spoczęły w zastrzeżonym archiwum. Dopiero po 1989 roku nawiązano do tych fotografii, przypomniano gest zachodnioniemieckiego kanclerza, uznając go obok decyzji politycznych (podpisanie układu z PRL) za ważny etap na drodze pojednania polsko-niemieckiego. Powstanie tych zdjęć opisał w swym artykule Paweł Miedziński. Autor zamieścił także stykówki. Stanowią one ważne źródło do dalszych badań.
Fotografia jako źródło
Ostatnio na zajęciach ze studentami dyskutowaliśmy o różnych źródłach audiowizualnych, m.in. o wykorzystaniu zdjęć w badaniach historycznych. Artykuł P. Miedzińskiego jest kapitalnym przykładem, jak można wykorzystać zdjęcie jako źródło, a samo zdjęcie potraktować jako punktu wyjścia do rozważań o relacjach polsko-niemieckich po 1970 roku. Ważną częścią artykułu jest także praca agencji fotograficznych i samych fotografów w tamtym czasie. Przed kilkoma tygodniami do księgarń weszło obszerne opracowanie dziejów Polskiej Agencji Fotograficznej, której autorem jest Paweł Miedziński. Książkę zamówiłem, już teraz cieszę się na jej lekturę.
Zdjęcie pochodzi z artykułu Pawła Miedzińskiego pt. „Zdjęcie z tajnego archiwum” (ostatni dostęp: 7.12.2021).