Jeden z elementów wystawy w Krzyżowej pt. „Odwaga i pojednanie“ poświęcono oporowi i walce z nazizmem. Po jednej stronie znalazły się informacje o polskim ruchu oporu. Pokazano jego rozbudowaną strukturę z pomocą specjalnego schematu. Naprzeciwko umieszczono wizerunek Helmutha Jamesa von Moltke, właściciela Krzyżowej i czołowego przedstawiciela niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej. Jest to artystycznie przetworzona fotografia wykonana w czasie jednej z rozpraw sądowych, w trakcie których skazywano wewnętrznych przeciwników Hitlera. Krótka informacja obok portretu przybliża historię grupy opozycyjnej nazwanej na potrzeby śledztwa „Kręgiem z Krzyżowej“. Świadomie lub nieświadomie autorzy zwrócili uwagę na przepaść między obu formami odrzucenia rządów totalitarnych, między prawdziwym państwem podziemnym a niewielkimi grupami niemieckich opozycjonistów. Ogólny cel był wspólny: Niemcy i Europa, w tym oczywiście Polska, bez Hitlera. Czy jednak dawał on podstawy do jakiejś formy kontaktów, nie mówiąc o współdziałaniu?
Helmuth James von Moltke, stryjeczny prawnuk słynnego marszałka polnego, od młodości interesował się sprawami polskimi. Wprawdzie nie są znane jego bezpośrednie kontakty z Polakami, jednak z racji położenia Krzyżowej w sąsiedztwie granicy z Polską i pochodzenia jego babki ze strony ojca, Elli von Bethusy-Huc (1856-1924), która urodziła się w Bąkowie (niem. Bankau) w powiecie kluczborskim, sprawy relacji polsko-niemieckich były mu do pewnego stopnia znane. Babka dość często gościła w Krzyżowej. Na konflikt polsko-niemiecki po I wojnie światowej rodzina patrzyła w sposób typowy dla swojej warstwy. Ziemie śląskie miały pozostać częścią Niemiec. By tak się stało, rodzina wspierała akcję plebiscytową w 1921 r. Po podziale Górnego Śląska mała ojczyzna babki Elli pozostała w Niemczech. Młody Moltke w następnych latach uważał, że Niemcy powinny poprawić swe stosunki z Polską. Odwiedził też swego krewnego, Adolfa von Moltke, który w latach 1934-1939 był ambasadorem Niemiec w Warszawie.
Nie są znane wypowiedzi Helmutha Jamesa w sprawach polskich z lat 30. XX w. Być może było to związane ze skoncentrowaniem się na studiach, potem na ratowaniu rodzinnego majątku w Krzyżowej. W drugiej połowie lat 30. czas wypełniała mu bez reszty praca w kancelarii w Berlinie oraz studia prawnicze w Wielkiej Brytanii. Sytuacja zmieniła się radykalnie po wybuchu II wojny światowej. Z powodu kłopotów zdrowotnych Moltke nie został powołany do wojska, ale zatrudniono go jako specjalistę prawa międzynarodowego w wydziale zagranicznym dowództwa Wehrmachtu. Zajmował się m.in. sprawami polskich jeńcow wojennych, interesowały go też sprawy polityczne i społeczne Polski.
W trakcie dyskusji w kręgu przyjaciół Moltke wielokrotnie podejmował kwestie zadośćuczynienia dla Polski za straty wywołane okupacją przez Niemcy. Przyjmowała, że jedną z jego form mogą być cesje terytorialne. Amerykański dyplomata, ambasador w Belgradzie po II wojnie światowej, Alexander Kirk wspominał rozmowę z von Moltke, która miała miejsce w Berlinie w roku 1940:
Moltke przewidywał, że znaczne obszary Niemiec, wraz z jego własną ojczyzną, Śląskiem zostaną stracone z końcem wojny. Śląsk, tak przyjmował, przypadnie albo Czechom, albo Polsce. Akceptował to jako część tragedii wojennej.
Taka postawa była bez precedensu wśród niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej. Inne ugrupowania – jeśli interesowały się tym zagadnieniem – domagały się raczej wskrzeszenia Niemiec w granicach przed drugą, a niektóre nawet przed pierwszą wojną światową.
W czasie kolejnych obrad „Kręgu z Krzyżowej“ była mowa m. in. o wskrzeszeniu niepodległej Polski, którą widziano w „europejskim związku państw“. Wydaje się, że powodem tego liberalnego nastawienia właściciela Krzyżowej, do którego przekonywał innych członków „Kręgu z Krzyżowej“, był wpływ matki, Dorothy, córki sędziego sądu najwyższego z Południowej Afryki i niestrudzonego bojownika o prawa człowieka, ale także – co warto podkreślić – bezpośrednie kontakty z dziadkami z Afryki. W jednym z listów do dziadka Jamesa Rose Inesa (1855-1942) pisał:
Uczuciem związany jestem po pierwsze z Europą, po drugie z Niemcami, po trzecie z Niemcami Wschodnimi, po czwarte ze wsią. Jestem związany‚ co oznacza, że czuję się odpowiedzialny, przy czym miara odpowiedzialności kurczy się wraz z powiększaniem się jej zasięgu. Rolnicza Europa Wschodnia jest tym, z czym moje poczucie odpowiedzialności łączy mnie pod każdym względem najsilniej.
Od początku wiedział o zbrodniach w Polsce i innych krajach okupowanych, potępiał je. W jego listach do żony z okresu wojny znajdziemy wiele na to przykładów.
Dzisiaj znów jest straszny dzień – zanotował w liście do żony, Freyi w kwietniu 1940 roku –, gdyż właśnie teraz rozpoczynamy zachowywać się w Norwegii podobnie, jak w Polsce.
Moltke nie chciał jednak poprzestać na biernym przyglądaniu się zbrodniom niemieckim na Wschodzie i ich potępianiu w gronie zaufanych przyjaciół. Szukał kontaktów także – jak się wydaje – z przedstawicielami polskiego ruchu oporu. Zaangażowali się w to inni członkowie „Kręgu“, sam wykorzystywał także podróże służbowe do okupowanej Polski. Jednym z jego głównych informatorów o sytuacji w Polsce – poza źródłami wywiadu wojskowego – był prof. Fritz Christiansen-Weniger, specjalista nauk o rolnictwie. W 1940 r. został on mianowany dyrektorem Ośrodka Nauk Rolniczych w Puławach. Obaj panowie spotykali się wielokrotnie w Berlinie. Christiansen-Weniger relacjonował sytuację w Generalnym Gubernatorstwie, a także na terenach zajętych w latach 1939-1941 przez ZSRR, które miał okazję zwiedzić w 1940 r. Informował też Moltkego o wypędzeniach na Zamojszczyźnie w 1943 r.
Fritz Christiansen-Weniger zaproponował Moltkemu spotkanie w Krakowie z księciem arcybiskupem Adamem Sapiehą. W literaturze przedmiotu podważa się fakt odbycia rozmowy von Moltkego z nieformalnym przywódcą katolików polskich na terenach okupowanych. Wydaje się jednak, że nie dostatecznie wyzyskano wspomnienia samego Fritza Christiansen-Wenigera. Pretekstem do nawiązania kontaktu niemieckiego profesora z polskim duchownym była możliwość udostępnienia stawów rybnych, które sąsiadowały z terenami kościelnymi. W trakcie spotkania prof. Fritza Christiansen-Wenigera przedstawił osobę von Moltkego i jego program działań oraz poprosił w jego imieniu o spotkanie.
Doszło do niego prawdopodobnie na przełomie kwietnia i maja 1943 r. W drodze z Wiednia do Puław von Moltke zatrzymał się w Krakowie i spotkał z arcybiskupem, następnie zrobił postój w Warszawie, gdzie był świadkiem walk z powstańcami w getcie. Nie jest znany przebieg rozmowy z krakowskim hierarchą. Dowodem spotkania jest jednak list Sapiehy, który napisał do wrocławskiego metropolity, kardynała Adolfa Bertrama.
W tzw. dokumentach sapieżyńskich, obejmujących materiały dotyczące działalności metropolity, podanych do druku przez ks. Jerzego Wolnego, znalazła się taka informacja:
W liście do Bertrama Sapieha powoływał się na opinię rozsądnych Niemców. Kogo zaliczał Sapieha do tych rozsądnych Niemców? Za tą lapidarną, wydawałoby się, wzmianką, kryła się informacja o konspiracyjnych kontaktach Sapiehy z osobistościami niemieckimi, przeciwnikami reżymu hitlerowskiego (…).
Niedługo po pobycie Moltkego w Polsce odbyło się kolejne spotkanie „Kręgu z Krzyżowej“. Uchwalono na nim dokument o ukaraniu osób, winnych gwałcenia prawa (Rechtsschänder). Nosi on datę 14 czerwca 1943 r.:
W związku z wojną dopuszczono się wielu naruszeń prawa. Pod względem rodzaju, zakresu i skali są one poważne i karygodne. Ukaranie ich sprawców jest niezbędne dla przywrócenia prawa, a tym samym dla zaprowadzenia pokoju w Niemczech i we wspólnocie narodów. Zwycięstwo prawa może odbyć się tylko na drodze prawnej, a nie za pomocą środków określanych przez polityczne cele i zapatrywania.