Wczoraj obchodzono Światowy Dzień Uchodźców. Jak informowała „Gazeta Wyborcza“, po raz pierwszy od II wojny światowej liczba uciekinierów przekroczyła 50 mln osób. Powody opuszczania przez nich domów i tym samym stron rodzinnych, ojczyzn nie zmieniły się od stuleci, przyczyny polityczne mieszają się z ekonomicznymi, niekończący się sznur tragedii osobistych i rodzinnych. Problem polityczny, społeczny, moralny, wobec którego zbyt często jesteśmy bezradni lub co gorsza obojętni. Mierzą się z nim również artyści. W Berlinie znajduje się pomnik, który w sposób symboliczny pokazuje problem uchodźctwa i jest – w swej stylistyce – bardzo zbliżony do pewnego wrocławskiego pomnika. I w Berlinie, i we Wrocławiu motywem przewodnim stał się „węzełek“, symboliczny znak tułaczki, wymuszonej wędrówki, przenoszenia resztek dobytku w niewielkim zawiniątku. Poniżej przybliżę historię berlińskiej instalacji artystycznej.
Jeszcze kilka lat temu toczyliśmy spór z częścią tzw. wypędzonych, którzy domagali się stworzenia osobnego dnia upamiętniającego ich trudny los w ostatnich miesiącach wojny i pierwszych lat pokoju. Wskazywana przez nich data 5 sierpnia, dzień uchwalenia „Karty Niemieckich Wypędzonych ze Stron Ojczystych“ (Charta der deutschen Heimatvertriebenen), wywołała spore kontrowersje. Także ja pozwoliłem sobie na krytyczny głos w tej sprawie, a argumenty wyłożyłem w poczytnym dzienniku „Frankfurter Rundschau“. Nie zmieniłem zdania. Nadal uważam, że istnieje już kilka dat, które zwracają uwagę na problem uchodźców, uwrażliwiają opinię publiczną na ich los. Jedną z takich dat jest właśnie 20 czerwca, Checkpoint Charlie.
Dzień ten ustanowiło Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych 4 grudnia 2001 r. Skalę zjawiska dzisiaj i problemy z tym związane ilustruje grafika przygotowana przez Komisję Europejską.
Źródło: Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce.
W przeszłości artyści różnie próbowali się zmierzyć z fenomenem uchodźctwa. Na wrocławski pomnik zwracałem już jakiś czas temu uwagę. Tym razem chcę przybliżyć inną ciekawą instalację artystyczną, która znajduje się w centrum Berlina, niedaleko byłego przejścia granicznego Checkpoint Charlie. Miejsce wybrano nieprzypadkowo. Na Placu Kościoła Betlejemskiego (Bethlehemkirchplatz) do początku lat 60. XX wieku stały ruiny kościoła protestanckiego, jednego z najładniejszych kościołów Berlina, całkowicie niemal zniszczonego podczas II wojny światowej. Zbudowano go w 1737 r. Był podarunkiem króla pruskiego Fryderyka Wilhelma I dla protestanckich uciekinierów z Czech, czeskich braci (Herrnhuter Glaubensbrüder), którzy schronili się w stolicy Prus przed dalszymi prześladowaniami (w 1902 r. w dzielnicy Berlina NeuköllnPop Art’u. Na postumencie umieszczono tablice, do jednej z nich wrócę poniżej. Przedstawiają sceny ucieczki czeskich braci).
Foto: Kościół Betlejemski (1910) chcieli nawiązać do symboliki miejsca (nieistniejący kościół uciekinierów z Czech) oraz zwrócić uwagę na tolerancyjną politykę pruskiego władcy
W 1997 r. na Placu Kościoła Betlejemskiego przed Centrum Biznesowym (Businness Center) stanęła instalacja artystyczna autorstwa Źrodło: wikipedia.. Przedstawia 11 metrowej wielkości „węzełek“, do którego przymocowano różne sprzęty domowe. Wszystko wykonano w jaskrawych kolorach. Inspiracją była jedna z tablic z pomnika Fryderyka Wilhelma I, która przedstawia m.in. kobietę i trzymany przez nią na głowie „węzełek“. W ten sposób artyści, przedstawiciele tzw. Pop Art’u, chcieli nawiązać do symboliki miejsca (nieistniejący kościół uciekinierów z Czech) oraz zwrócić uwagę na tolerancyjną politykę pruskiego władcy.
Foto: Tablica z pomnika Fryderyka Wilhelma I. Źrodło: wikipedia.
Instalacja „Hauseball“ nie jest jedyną, która przypomina o losie uchodźców. Po zjednoczeniu Niemiec postanowiono zaznaczyć w chodniku obrys po kościele protestanckim. Obrys kościoła oraz instalacja „Hauseball“ zainspirowała hiszpańskiego artystę, Juana Garaizabala, by w ramach projektu „pamięć miasta“ („Memorias Urbanas“) wykonać metalowy obrys kościoła w naturalnej wielkości. Uroczystego otwarcia dokonano 26 czerwca 2012 r. Instalacji towarzyszyła wystawa poświęcona nieiestniejącemu kościołowi. Konstrukcja składa się z 21 stalowych filarów i 8 okrągłych sklepień. Jest wysoka na ok. 30 m, waży ok. 60 t. Całość podświetla ok. 400 m rurek z żarówkami ledowymi. Zwłaszcza nocą dzieło hiszpańskiego artysty robi duże wrażenie. Jednak konstrukacja, która miała początkowo stać tylko przez kilka mięsięcy, wkrótce będzie rozebrana.
W bliskim towarzystwie obu dzieł artystycznych znajdują się biura Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie“. Jej zadaniem jest m.in. przygotowanie wystawy poświęconej przymusowym migracjom w XX wieku. Bez wątpienia w przypadku Placu Kościoła Betlejemskiego w Berlinie mamy do czynienia ze znacznym nagromadzeniem historii w przestrzeni miasta. Na tym przykładzie można pokazać rolę przeszłości, lecz także zwrócić uwagę na obecne wyzwania, przed którymi Europejczycy nie uciekną i będą musieli się mierzyć nie jeden raz. W czasie kolejnej bytności w Berlinie warto zwrócić i na to miejsce uwagę.
Dziekuje za artykul, pozwole sobie zwrocic uwage, ze istnieje od ponad roku inicjatywa 11-tu berlinskich organizacji na rzecz zachowania instalacji Garaizabala na stale. Powstala specjalna strona na fejsbuku: https://www.facebook.com/Bethlehemskirche.Savethelight?notif_t=fbpage_fan_invite