Rocznice są zwykle okazją do przypomnienia przełomowych wydarzeń. Z tej okazji publikowane są książki, organizuje się dyskusję, także media podnoszą te kwestie. Często przy tej okazji zabierają głos nie tylko historycy, ale także – jeśli jest to możliwe – świadkowie wydarzeń, zainteresowani obywatele. Jest rzeczą ciekawą, że jedne rocznice są hucznie obchodzone, inne traktowane po macoszemu, jeszcze inne pomijane całkowitym milczeniem. Istnieją rozbudowane i na stałe wpisane w kalendarz społeczny praktyki upamiętnień. W innych przypadkach wiele zależy od społecznego zainteresowania i wrażliwości. Bez wątpienia jest to związane z polityką historyczną władz centralnych, samorządowych czy organizacji społecznych. Podpisanie traktatu granicznego polsko-niemieckiego, którego 30lecie właśnie obchodzimy, należy – niestety – do tej drugiej kategorii, do rocznic pomijanych. Nie zaplanowano żadnych obchodów, w mediach nie poświęcono temu wydarzeniu i początkowi procesu, który uruchomił, więcej uwagi. Odbyła się tylko jedna konferencja naukowa, która przypomniała tło historyczne, proces negocjacji traktatu i jego główne postanowienia. Jak wytłumaczyć ten brak zainteresowania? Czy traktat graniczny, jeden z najważniejszych traktatów podpisanych przez Polskę po 1989, nie zasługuje na uroczyste potraktowanie? Być może na przeszkodzie stanęła epidemia covid-19, ale czy tłumaczy to wystarczająco ten brak zainteresowania?
Polsko-niemieckie ”Dzieło Traktatowe”
Jest rzeczą poniekąd paradoksalną, że 30 lat po podpisaniu układu granicznego między Polską i zjednoczonymi Niemcami, który zamykał niezwykle konfliktowy problem w XXwiecznych relacjach polsko-niemieckich, nikt się problemem granicy nie interesuje, nie wywołuje ona większych emocji. Być może nie tylko dystans czasowy, ale także wydarzenia z ostatnich 30 lat pokazały, że problem przebiegu granicy polsko-niemieckiej na Odrze i Nysie był tematem typowo politycznym, instrumentem w realizacji narodowych interesów uczestników konfliktu: Polski, NRD, RFN, ZSRR. Obecna cisza wokół tej problematyki dowodzi, że została ona skutecznie rozwiązana, zneutralizowana w kontekście bieżących relacji. A to przecież wielki sukces.
Bez wątpienia granica polsko-niemiecka wzdłuż rzek, które tak długo przywoływano w propagandowych hasłach i politycznych programach obu stron, straciła na znaczeniu. Ma charakter administracyjny, mniej polityczny. Upadek NRD, zjednoczenie Niemiec, nawiązanie dobrosąsiedzkich relacji między Polską a RFN, wstąpienie Polski do Unii Europejskiej oraz wejście w życie układu w Schengen zlikwidowało wszelkie utrudnienia na granicy polsko-niemieckiej. Z „twardej” granicy polsko-niemieckiej, obie rzeki stały się rzekami wewnętrznymi Polski i Niemiec. Oba ich brzegi łączy obecnie i bliska współpraca przygraniczna i wspólne członkostwo w Unii Europejskiej, szereg prywatnych relacji i powiązań.
Nie oznacza to, że zniknęły wszystkie problemy z pogranicza polsko-niemieckiego. Zniesienie granicy stworzyło w dodatku nowe, z którymi borykają się i Polacy, i Niemcy (brak rąk do pracy, wyludnienie przygranicznych powiatów niemieckich, transgraniczna przestępczość itd.). Jednak w politycznych relacjach polsko-niemieckich granica na Odrze i Nysie nie odgrywa już żadnej roli. Dla pokolenia naszych ojców to chyba sytuacja wręcz niewiarygodna. Dla nas zwyczajna. Ale może stale istniej potrzeba nie tylko analizowania, ale i pewnego doceniania tego stanu. Jak doszło do wytyczenia na Odrze i Nysie granicy polsko-niemieckiej? Co oznaczało podpisanie układu zgorzeleckiego o granicy na Odrze i Nysie jako „granicy pokoju” między Polską a NRD? Czy przyczyniło się do zbliżenia między obu krajami? Jaki był stosunek drugiego państwa niemieckiego, RFN do granicy i jakie próby podjęto w kierunku rozwiązania konflikt polsko-niemiecki w tej sprawie?
Podstawy rozstrzygnięć granicznych
Wytyczenie granic Niemiec po przegranej wojnie po podpisaniu przez nie bezwarunkowej kapitulacji 8 maja 1945 r. należało bez wątpienia do kompetencji zwycięskich mocarstw. Zmiana granicy wschodniej Niemiec została zapowiedziana w postanowieniach konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie, jednak dokładnego zakresu terytorialnych korzyści Polski nie określono. Jeszcze w czerwcu 1945 r. w dokumentach dotyczących okupacji używano zwrotu „Niemcy w granicach z 31 grudnia 1937 r.” Oznaczało to uznanie za bezprawne aneksji Austrii i części Czechosłowacji w latach 1938-1939. Po powstaniu RFN w 1949 r. Bonn głosiło, iż formuła ta oznaczała także wolę zachowania integralności terytorialnej Niemiec po 1945 r. Był to argument na rzecz odrzucenia nowej polsko-niemieckiej granicy.
Nabytki Polski określiły uchwały poczdamskie z 2 sierpnia 1945 r. Stalin przeforsował stanowisko maksymalnie korzystne dla Warszawy. Polsce przekazano bowiem ziemie na wschód od rzek Odry i Nysy Łużyckiej oraz byłe Wolne Miasto Gdańsk i południową część Prus Wschodnich. Ziemie te nie stały się więc częścią radzieckiej strefy okupacyjnej, lecz w myśl porozumienia polsko-radzieckiego tworzono tam organy polskiej administracji.
Jednocześnie w Poczdamie mocarstwa zarządziły wysiedlenie z obszarów przekazanych Polsce ludności niemieckiej, co wskazywało, iż terytoria te mają przejść na trwałe pod władzę Warszawy. Jednak niejasny zwrot z umowy poczdamskiej o przekazaniu tych obszarów „pod polską administrację” stworzył kolejną podstawę do przyszłego sporu o międzynarodowe uznanie granicy polsko-niemieckiej.
Kontrowersje w sprawie granic
Rozpad koalicji z czasów wojny i pogłębiający się konflikt między ZSRR a jego byłymi sojusznikami z Zachodu doprowadził w końcu do trwałego podziału okupowanego niemieckiego terytorium na dwa państwa, włączone do dwóch przeciwstawnych bloków polityczno-militarnych. Spowodował również, że sprawa granic Niemiec, które ostatecznie miały być zatwierdzone w traktacie pokojowym, z powodu niepodpisania takiegoż, pozostawała nieuregulowana w sposób powszechnie uznawany przez opinię międzynarodową.
Polsko-niemiecka granica stała się elementem międzynarodowych kontrowersji i jednym z czynników uzależniających powojenną Polskę od ZSRR. Poparcie tego bowiem mocarstwa gwarantowało trwałość nowego kształtu terytorialnego Polski na zachodzie (jednak dopiero w 1965 r. Polska podpisała z ZSRR układ o przyjaźni, który uznawał przebieg granicy na Odrze i Nysie jako granicy polsko-niemieckiej). Utrzymanie nowych ziem zachodnich i północnych miało w warunkach utraty niemal połowy dawnych ziem wschodnich na rzecz radzieckich republik: Litwy, Białorusi i Ukrainy podstawowe znaczenie dla funkcjonowania powojennej Polski jako terytorium zdolnego do bytu społecznego i państwowego.
Przejęcie przez Polskę byłych niemieckich prowincji wschodnich i usunięcie stamtąd ludności niemieckiej, odbierane w Niemczech jako bezprawne, czy grabieżcze stało się elementem niesłychanie ciążącym na stosunkach polsko-niemieckich przez całe dekady. W oczach Polaków były natomiast aktem sprawiedliwości historycznej, formą rekompensaty za ogromne straty materialne i ludzkie w wyniku wojennej okupacji przez III Rzeszę. Zajęcie przez Polskę ziem do Odry i Nysy Łużyckiej było popierane – co warto podkreślić – nie tylko przez komunistów, ale i przez opozycję polityczną i Kościół katolicki, odgrywający ogromną rolę w życiu społecznym w okresie powojennym.
Zabiegi polskiej dyplomacji
Zabiegi o międzynarodowe uznanie linii Odra-Nysa Łużycka jako zachodniej granicy Polski będą jednym z podstawowych zadań polskiej dyplomacji w okresie powojennym. Wspólnota ideologiczna i przynależność do jednego obozu sprawiły, iż to kraje socjalistyczne były pierwszymi uznającymi polskie nabytki terytorialne.
Powstała w 1949 r. NRD, jedno z dwóch państw niemieckich, także uznała swą granicę z Polską jako granicę polsko-niemiecką w układzie zgorzeleckim z 6 lipca 1950 r. Podpisanie układu nie odbyło się bez nacisków ze strony Moskwy na stronę wschodnioniemiecką. Warto przypomnieć, iż mimo deklarowanego na zewnątrz ogólnego poparcia dla postanowień układu zgorzeleckiego, zarówno najwyższe władze NRD, jak i tamtejsza partia komunistyczna i społeczeństwo tego państwa długo nie mogły zaakceptować granicy polsko-niemieckiej na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Władze zgodziły się na nią ze względów instrumentalnych, chcąc uzyskać jak najbardziej korzystne warunki oraz posiadając – wobec braku zgody mocarstw zachodnich oraz RFN na taki przebieg granicy – jeszcze jedną kartę przetargową w ręku, którą można było wykorzystać w sprzyjających warunkach (1956/57 r. oraz 1969/1970 r.).
”Odgórna” akceptacja
Utrata domostw, ziemi na wschód od Odry i Nysy, którą potwierdzał układ, wywoływała sprzeciw i niezadowolenie milionów obywateli NRD. Po latach wyraził to trafnie jeden z autorów układu zgorzeleckiego, wysoki urzędnik ministerstwa spraw zagranicznych NRD, Peter Florin: „Nie wszyscy obywatele NRD powitali z radością układ zgorzelecki. Jednakże działające w NRD siły polityczne podjęły decyzję podpisania układu. Jego podpisanie w tym czasie wymagało odwagi”.
Z biegiem czasu publiczne wyrażanie niezadowolenia z podpisanego układu mogło grozić sankcjami karnymi, choć i w tym przypadku istniały odstępstwa, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych w NRD i stosunkach polsko-niemieckich. Przykładowo w czasie powstania ludowego w czerwcu 1953 r. demonstrujący w Goerlitz domagali się zmiany granicy na Odrze i Nysie. Podobne hasła pojawiły się w tym czasie także w innych miastach.
Warto wspomnieć, że związku z uroczystością podpisania układu po raz pierwszy od czasów II wojny światowej stworzono wysiedlonym ze Zgorzelca Niemcom możliwość odwiedzenia miasta. „Mój wujek – wspominał Wolfhard Besser, w 1950 r. 12 letni chłopiec – mógł zobaczyć ulice i place, gdzie się urodziłem i spędziłem pierwsze lata dzieciństwa. Wszyscy uczestnicy tego uroczystego aktu – wielu Polaków i tysiące wybranych Niemców z młodej NRD – w większości mieszkańcy Görlitz, lecz także innych miast z Saksonii i Brandenburgii, mogli pojechać na drugą stronę podzielonego miasta”. W podziękowaniu za tak liczne przybycie najstarsi niemieccy uczestnicy otrzymali po zakończeniu uroczystości duże paczki żywnościowe.
”Oddolna” akceptacją?
Drugie państwo niemieckie, RFN odmawiał Berlinowi Wschodniemu prawa do podejmowania decyzji o przebiegu granicy Niemiec. Bonn uważało się za jedynego reprezentanta narodu niemieckiego i wykluczało kontakty polityczne z NRD i państwami je uznającymi (poza ZSRR od 1955 r.). Także dla polskiego rządu komunistycznego układ zgorzelecki nie był ostatecznym załatwieniem spraw uznania granicy. Tym bardziej, że kwestia akceptacji granicy zachodniej Polski połączona była z nawiązaniem stosunków dyplomatycznych z RFN. Mimo pewnych prób nieoficjalnych negocjacji w latach 50. i 60. sprawa ta pozostawała nierozwiązana do schyłku lat 60. XX w. Dopiero zmiany społeczno-polityczne w RFN i dojście do władzy Willy’ego Brandta i SPD nadały rozmowom z Polską nowy impuls i przyniosły przełom.
Dopiero zmiany społeczno-polityczne w RFN i dojście do władzy Willy’ego Brandta i SPD nadały rozmowom z Polską nowy impuls i przyniosły przełom. 1 października 1965 roku Rada Kościołów Ewangelickich w Niemczech (EKD) opublikowała memorandum pt. „Położenie wypędzonych i stosunek narodu niemieckiego do wschodnich sąsiadów. Ewangelickie memorandum”. Zastanawiano się w nim nad warunkami polsko-niemieckiego porozumienia. Jednym z nich była formalna rezygnacja z terenów przyłączonych do Polski po 1945 r. oraz uznanie praw polskiej ludności do życia na tych ziemiach. Z podobnym memorandum wystąpili trzy lata później zachodnioniemieccy katolicy skupieni w Bensberger Kreis, którzy nie byli usatysfakcjonowani odpowiedzią niemieckich hierarchów na list biskupów polskich z 18 listopada 1965 roku i ich pojednawcze przesłanie.
”Odgórna” akceptacja?
Dla Warszawy jednym z najważniejszych zagadnień była bezsprzecznie sprawa uznania granicy na Odrze i Nysie przez RFN. Niepokój Gomułki w tym czasie budziły rozmowy między NRD i RFN, w trakcie których pojawił się nawet pomysł zawarcia nowej umowy w sprawie granicy polsko-niemieckiej. Problem ten jest raczej mało znany w literaturze przedmiotu. Obecny w trakcie spotkania między Gomułką a ambasadorem NRD w Warszawie, Rudolfem Rossmeislem, historyk i dyplomata, Mieczysław Tomala wspominał:
Anonsowany wówczas przez Ulbrichta projekt układu o nawiązaniu równoprawnych stosunków między NRD a RFN został przedstawiony Polsce (…) 18 grudnia 1969 r. Po wręczeniu przez ambasadora wspomnianego dokumentu Gomułce, wywiązała się krótka rozmowa. Gdy odprowadzano gościa do wyjścia Gomułka zaczął studiować ten dokument i w pewnym momencie wybuchnął. W tekście projektu tego dokumentu był passus, iż obydwie strony uznają Odrę i Nysę Łużycką jako granicę między Polską i NRD oraz że układ jest zawierany na 10 lat tylko!. To znaczy, że po dziesięciu latach, nawet i to poparcie dla granicy mogłoby przestać obowiązywać. A jak wiadomo, układy o uznaniu granicy są bezterminowe.
Takie brzmienie układu strona polska kategorycznie odrzuciła. Była to jedna z wyraźnych prób NRD wykorzystania kwestii zachodniej granicy Polski w stosunkach z RFN i Polską dla realizacji własnych celów politycznych. Gomułka kazał przygotować tekst noty dyplomatycznej, w której wyrażano jednoznaczne stanowisko strony polskiej w sprawie granicy na Odrze i Nysie (Rząd Polski zwraca się do Rządu Niemieckiej Republiki Demokratycznej o nie wymienianie w projektowanym Układzie w żadnym kontekście granicy na Odrze i Nysie pomiędzy PRL i NRD – można przeczytać w konkluzji projektu noty z 13 marca 1970 r.).
”Oddolna” akceptacja
Podpisanie w Warszawie 7 grudnia układu o normalizacji wzajemnych stosunków między Polską a RFN położyło kres tym spekulacjom, otworzyło drogę do nawiązania stosunków dyplomatycznych, z drugim państwem niemieckim RFN. W układzie Bonn akceptowało granicę na Odrze i Nysie jako „zachodnią granicę Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej” (jej ostateczna delimitacja – zgodnie z zachodnioniemiecka doktryną prawną – miała nastąpić po podpisaniu traktatu pokojowego). Wizytę kanclerza RFN, W. Brandta i podpisanie przez niego układu normalizacyjnego przyjęto nad Renem z zróżnicowany sposób. Dla jednych był to ważny etap polityki odprężenia, dla innych dowód „wyprzedaży” dawnych ziem niemieckich Polakom.
Zawarcie układu normalizacyjnego między Polską a RFN oraz intensyfikacja stosunków z tym krajem wymusiły na NRD pewne koncesje. W Polsce i NRD zmienił się także klimat polityczny. Na początku lat 70. odsunięto od władzy dwóch antagonistycznie nastawionych do siebie polityków, Gomułkę i Ulbrichta. Zastąpili ich znacznie młodsi i nie obciążeni stalinowską przeszłością Edward Gierek i Erich Honecker. Widocznym przejawem nowych czasów było otwarcie granicy polsko-enerdowskiej w styczniu 1972 roku. W następnych latach doszło do masowej wymiany, w której uczestniczyło ponad 100 mln obywateli PRL i NRD (do 1979 roku), co oznaczało oczywiście, że wielu z nich przekraczało granicę wielokrotnie.
Po raz pierwszy od 1945 r. do Polski mogli przyjechać w sposób nieograniczony wypędzeni z byłych terenów wschodnich Niemiec, zobaczyć swe strony rodzinne, odwiedzić groby swych krewnych. Dewastacja dużej liczby zabytków przeszłości niemieckiej, w tym zwłaszcza cmentarzy wywoływała u tej grupy nieukrywany żal, utwierdzała ich antypolskie nastawienie. W tym czasie do Polski zaczynają przyjeżdżać coraz częściej grupy reprezentujące środowiska kościelne, nawiązują się pierwsze kontakty oraz przyjaźnie (Pax Christi, Zeichen der Hoffnung, Aktion Sühnezeichen i inne).
Granica jako „zakładnik”?
Polska „epoki Gierka” dla wielu przybyszy z NRD jawiła się jako kraj uboższy, ale bardziej liberalny, gdzie panowała spora swoboda wypowiedzi. Ilustruje to żart opowiadany w tym czasie w NRD. Na granicy polsko-niemieckiej spotkały się dwa psy, polski i enerdowski. Pies polski zapytał: Dlaczego idziesz na wschód? Czy jesteś głodny? Pies z NRD odparł: Ach, prawdziwy pies naje się do syta i w naszym kraju. Pies polski ponownie zapytał: To czego szukasz u nas? Jego rozmówca wyjaśnił: Chciałbym sobie znów do woli poszczekać, kiedy i jak chcę.
W tym czasie doszło także do spotkań na terenie Polski przedstawicieli enerdowskiej opozycji z obywatelami RFN. Polska stała się więc pewnego rodzaju pośrednikiem w tych niemiecko-niemieckich kontaktach.
Początkowa nieograniczona możliwość wyjazdów do kraju sąsiada w drugiej połowie lat 70. uległa znacznemu ograniczeniu. Linia Odry i Nysy znów stała się barierą trudną do pokonania. Po obu stronach granicy zaostrzały się, choć na inną skalę, trudności gospodarcze charakterystyczne dla ekonomiki socjalistycznej. W sklepach NRD zaczęło brakować niektórych towarów, za co winę przypisywano przybyszom z Polski.
Do kłopotów gospodarczych dołączyły w końcowym okresie także polityczne. Strajki na Wybrzeżu, powstanie NSZZ „Solidarność” wywołały duże zaniepokojenie władz enerdowskich. Podobnie, jak w 1956 roku obawiały się one przeniesienia się opozycyjnych nastrojów z Polski do ich kraju. Towarzyszy polskich zaczęto oskarżać o nieudolność. W gazetach enerdowskich licznie zamieszczano artykuły zarzucające Polakom niegospodarność, niechęć do pracy, porzucenie idei socjalistycznych itp. Był to początek świadomej dezinformacji społeczeństwa NRD o sytuacji nad Wisłą.
Władze NRD nie poprzestały jedynie na zamknięciu granicy (koniec października 1980 roku) i odwołaniu wszystkich studentów z Polski. Zażądały od ZSRR natychmiastowej interwencji wojsk Układu w Polsce w celu zaprowadzenia tam „porządku”. SED nie szczędziła również nauk towarzyszom polskim. Krytykowano istnienie prywatnych gospodarstw chłopskich, fałszywą politykę płac i cen uprawianą przez Gierka. Wytykano zbyt tolerancyjne nastawienie władz wobec aktywności „Solidarności”. Pełne niechęci i poczucia wyższości stanowisko NRD doprowadziło do znacznego ochłodzenia kontaktów z Warszawą.
Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce w grudniu 1981 przyjęto w Berlinie Wschodnim z zadowoleniem. Należy jednak podkreślić, iż powstanie i działalność NSZZ „Solidarność” zainspirowało niektóre kręgi opozycji w NRD, a wprowadzenie stanu wojennego było krytykowane także przez tamtejszych dysydentów. Pojawiły się również wiece solidarności z upokorzoną Polską, które dla manifestantów kończyły się więzieniem, albo deportacją do RFN. Jednak kontakty między opozycją polską a enerdowską z powodu uszczelnienia granic były jedynie sporadyczne, ożywiły się dopiero w drugiej połowie lat 80.
Pierwsza wizyta w Polsce delegacji NRD po zdławieniu „Solidarności” miała miejsce dopiero w 1983 roku. Wykorzystano ją m.in. do podjęcia sprawy uregulowania granicy morskiej w Zatoce Pomorskiej. Był to początek konfliktu między Polską a NRD, który zdominował wzajemne stosunki do końca lat 80. Do ostatniej wizyty I sekretarza PZPR, Mieczysława Rakowskiego w NRD doszło już po wyborach czerwcowych w Polsce w 1989 roku i objęciu rządów przez Tadeusza Mazowieckiego. Miała ona charakter jedynie kurtuazyjny, gdyż w zmienionych realiach politycznych inaczej być nie mogło.
Wizyta ta pokazała całkowite oderwanie władz enerdowskich od rzeczywistości i niedocenianie wagi wydarzeń w Polsce i innych krajach bloku wschodniego. Polski gość usłyszał bowiem nawoływania do wytrwałego umacniania socjalizmu.
Umarło NRD, niech żyje RFN
Ostatnim posunięciem NRD były restrykcje jej władz wobec polskich przybyszy, które ograniczały możliwość dokonywania zakupów. Wywieszane w wielu sklepach berlińskich tabliczki z napisem „Tylko dla Niemców” przypomniały Polakom boleśnie lata okupacji. Wprawdzie ambasador NRD w Warszawie wystąpił przed kamerami polskiej telewizji z przeprosinami, jednak nie zmieniło to złego wrażenia. Po pewnych wahaniach władze polskie zaczęły przyjmować pierwszych uciekinierów z NRD.
Agonia tego państwa rozpoczęta pokojowymi demonstracjami w Berlinie, Lipsku i innych miastach jesienią 1989 roku trwała do 3 października 1990 roku. Wraz ze zjednoczeniem obu państw niemieckich NRD odeszła do lamusa historii.
Upadek bloku komunistycznego, odzyskanie suwerenności przez Polskę i perspektywa rychłego połączenia NRD i RFN stworzyły całkiem nowe ramy dla polsko-niemieckiego sąsiedztwa.
W trakcie rozmów 2+4 (państwa niemieckie i państwa okupujące Niemcy po wojnie) dotyczących zjednoczenia Niemiec potwierdzono nienaruszalność granicy z Polską. Traktat graniczny polsko-niemiecki został podpisany w tym samym roku i stanowi ostateczne zamknięcie długiej drogi do całkowitego uznania wytyczonej w 1945 r. granicy polsko-niemieckiej. W 1991 r. oba kraje podpisały traktat o dobrym sąsiedztwie, który otworzył nowy rozdział w polsko-niemieckich relacjach.
Ciekawy materiał, zob.: cyfrowa.tvp.pl/video/politycy-i-polityka,uklad-zgorzelecki,58778533