W ferworze dyskusji o nowelizacji ustawy o IPN w mediach znów pojawiły się informacje o rzekomych działaniach manipulacyjnych ze strony RFN od lat 50. XX w. Posunięto się nawet dalej. Głównym oskarżonym stał się pierwszy kanclerz RFN, Konrad Adenauer. Postanowiłem bliżej przyjrzeć się tym zarzutom. Ich formułowanie niewiele ma wspólnego z warsztatem historyka i wymogami postępowania badawczego. Przykre, że biorą się za to zawodowi historycy, w dodatku pracownicy instytucji, która w nazwie ma „pamięć narodowa“.
Rzekome manipulacje
Kilka faktów na początek. Dr Anna Jagodzińska z Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN1 udzieliła PAP wywiadu, który we fragmentach przedrukowały różne gazety2. Badaczka próbowała odpowiedzieć na pytanie, kto, gdzie i kiedy pierwszy raz użył określenia „polskie obozy“ w odniesieniu do niemieckich obozów koncentracyjnych, które funkcjonowały na ziemiach okupowanej Polski. Jej zdaniem po raz pierwszy użyto je w jednej z publikacji prasowych w latach 50. XX w. RFN (autorka nie podaje tytułu). Następnie wskazywała, że użycie wtedy określenia
”polskie obozy koncentracyjne” miało służyć sprawdzeniu reakcji, jakie wywoła takie sformułowanie3.
Dalej stwierdziła, że
taka była celowa polityka historyczna Konrada Adenauera (pierwszego kanclerza RFN, PAP), zaplanowana na lata. I oceniała: To się udało Niemcom4.
Pozostałe wywody autorki pominę, gdyż przekroczyłoby to ramy tego wpisu. Kilka dni temu zwróciłem się do dr Jagodzińskiej z prośbą o podanie źródeł informacji na temat działań Adenauera. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. A może to milczenie jest wymowną odpowiedzią? P. Jagodzińska nie podała w swym wywiadzie żadnych konkretnych faktów. Nie wymieniła tytułu gazety rzekomo „testującej” termin, nie napisała, w jakim kontekście pojawiło się to określenie. Jak już wielokrotnie zauważano, używano go także w Polsce, odwołując się do geograficznego położenia tych obiektów.
Adenauer a Polska
Nawet dzisiaj, gdy pojęcie to pojawia się w mediach zagranicznych, nie ma mowy o przypisywaniu Polsce czy Polakom sprawstwa nazistowskich zbrodni. Nie znam w każdym razie takiej wypowiedzi, która z rozmysłem, wbrew faktom przypisywałaby Polakom zaplanowanie, budowę i prowadzenie obozu koncentracyjnego podczas II wojny. Wykorzystuje się go najczęściej z powodu braku wrażliwości na możliwe skojarzenia i stosunek do niego strony polskiej, czy z braku dostatecznej korekty redakcyjnej.
Oskarżanie kanclerza Adenauera o makiaweliczne plany zrzucenia na Polskę odpowiedzialności za nazistowskie zbrodnie, czemu miała służyć medialna akcja rozpisana na dziesiątki lat, muszą skłaniać do pytań o źródła takich twierdzeń. Głębokie przekonanie osób je formułujących to za mało. W przypadku dr Jagodzińskiej wychodzi na jaw elementarny brak wiedzy o biografii kanclerza i jego polityce historycznej. Warto więc przypomnieć jedno z przemówień kanclerza, które w ówczesnej Polsce przeszło – niestety – praktycznie bez echa (choć jego tłumaczenie wydrukowano w polskiej prasie).
Okazją do jego wygłoszenia była 20. rocznica wybuchu II wojny światowej. Przypomnę, że Polska i RFN nie posiadały wtedy stosunków dyplomatycznych, choć podejmowano pewne próby na rzecz ich nawiązania. Adenauer czuł się jednak w obowiązku zabrać głos, wypowiedzieć się w sprawach relacji z Polską. Mówił on nie tylko o Polsce jako pierwszej ofierze wojny, ale wspomniał także o dwóch agresorach, co w realiach końca lat 50. XX w. w Polsce mogło być zaskoczeniem (cenzura tego nie wykreśliła).
Adenauer więźniem obozu
Powtórzmy rzecz podstawową. Konrad Adenauer nie był nazistą. Po 1933 r. został pozbawiony stanowisk i odsunięty na margines. W czasie II wojny światowej dwukrotnie na krótko go zatrzymano. W czasie pobytu w Arbeitserziehungslager mieszczącego się na terenie targów (Messehallen) w Kolonii zetknął się z polskimi jeńcami, którzy zaprosili go na mszę świętą. Spotkanie to wryło się w pamięć późniejszego kanclerza. Nawiązał do tego w czasie wspomnianego przemówienia radiowego:
W czasie drugiej wojny światowej byłem w obozie koncentracyjnym wraz z polskimi żołnierzami i oficerami, łączyła nas nie tylko wspólnota losu. Powstała tam wspólnota oparta na głębokiej jedności duchowej5.
Adenauer wyraził życzenie, że może nadejdą czasy, gdy Polacy i Niemcy staną się dobrymi sąsiadami.
Dlatego mówię z wewnętrznego przekonania, że to Niemcy, nowe Niemcy, staną się kiedyś dobrym sąsiadem Polski6.
Po kilku dziesiątkach lat, dzięki wysiłkowi wielu osób z obu stron, tak się stało. I choć często różnią nas bieżące interesy i pogląd na wybrane kwestie historyczne, jest to wielkie osiągnięcie Polaków i Niemców. By je podważyć, nie wystarczą – mam nadzieję – harce niektórych publicystów czy nastawione na budzenie resentymentów narodowych wypowiedzi polityków, szukających szans na zaistnienie w oczach potencjalnych wyborców.
Nie zwalnia to jednak historyków z prowadzenia rzetelnych badań, także nad procesem rozliczania nazistowskiej przeszłości w Niemczech. Formułując krytyczne opinie na ten temat, konieczne jest jednak trzymanie się faktów, powoływanie się na źródła. Nie można stawiać daleko idących hipotez, opartych nie wiedzieć na czym, a następnie z całą powagą prezentować je czytelnikom czy słuchaczom jako stanowisko naukowca.
Podkreślałem już to, odnosząc się jakiś czas temu do podobnego gatunku rewelacji historycznych na temat rzekomych działań zachodnioniemieckiego wywiadu, które kolportował uparcie pewien polski autor7. Dr Jagodzińska reprezentuje wszak instytucję, która z dużą dbałością powinna podchodzić do badania przeszłości. Jeśli tego robić nie będzie, to zwrot „pamięć narodowa“ w jej nazwie może być trwale rozumiany jako „manipulacja narodowa“. W narodowym interesie rzecz jasna, w imię tzw. szczytnych celów, ale wbrew zasadom i wymogom, które powinny obowiązywać historyków.
Ponieważ przemówienie K. Adenauera z 31 sierpnia 1959 roku jest mało znane, postanowiłem zamieścić je poniżej. Jest to przedruk z wydania w tygodniku „Polityka“ (cenzura nie ingerowała w jego treść, jest to wierne tłumaczenie oryginału)8.
„Jak kanclerz NRF uczcił dwudziestą rocznicę Września”9
Przed 20 laty, 1 września 1939 roku rozpoczęła się wojna. Przez lata w Europie, na morzach i innych częściach świata panowały trwoga i siła. Katastrofa trwogi po zakończeniu walk przekształciła się w okres strachu, wywołany przez zbrojenia tak straszne i okrutne, jakich nigdy do tej pory nie widziała ludzkość. Trwały, prawdziwy pokój do chwili obecnej, mimo że minęło 20 lat od wybuchu wojny, nie powrócił na ziemię.
Nie chcę wygłaszać dziś żadnych przemówień politycznych, chciałbym jedynie powiedzieć: zadaniem wszystkich ludzi, obojętnie jakich są wyznań, niezależnie od koloru skóry i poglądów politycznych, jest położenie kresu niepokoju i uzbrojonego strachu, przywrócenie w świecie przepełnionym strachem trwałego pokoju, aby wszystkie narody mogły poświęcić się prawdziwemu postępowi wewnątrz i na zewnątrz. Szczególne słowa trzeba jednakże dziś poświęcić narodowi, który w wyniku napaści wojsk Niemiec hitlerowskich i Związku Radzieckiego stał się pierwszą ofiarą wojny. Mam na myśli naród polski. Ponad 100 lat ten sympatyczny naród, mimo że nie ponosił żadnej winy, cierpiał wskutek politycznych i wojennych starć w Europie; trzykrotnie został rozdarty i podzielony, a przed 20 laty stał się pierwszą ofiarą ostatniej wojny, kiedy Niemcy hitlerowskie i Związek Radziecki napadły na Polskę i strasznie ją zniszczyły.
Dzisiejsze Niemcy są innymi Niemcami od tych pod Hitlerem. Triumfalne powitanie, jakie przed kilkoma dniami zgotował naród niemiecki zwycięskiemu wodzowi wojsk, które walczyły przeciwko Niemcom hitlerowskim, stanowi niezbity dowód, jak wielkie zmiany myślowe w sprawie narodowego socjalizmu i jego doktryny oraz jego czynów zaszło u Niemców. Dlatego mówię z wewnętrznego przekonania, że to Niemcy, nowe Niemcy, staną się kiedyś dobrym sąsiadem Polski. W czasie drugiej wojny światowej byłem w obozie koncentracyjnym wraz z polskimi żołnierzami i oficerami, łączyła nas nie tylko wspólnota losu. Powstała tam wspólnota oparta na głębokiej jedności duchowej.
W ciągu ubiegłych 10 lat jako kanclerz Niemieckiej Republiki Federalnej często doświadczyłem i dziś powtarzam to oświadczenie: naszym dążeniem będzie pogłębienie porozumienia, szacunku i sympatii między dzisiejszymi Niemcami a narodem polskim, aby na tej płaszczyźnie wyrosła prawdziwa przyjaźń.
Zdjęcie pochodzi z Bundesarchiv, B 145 Bild-F002449-0027 / Unterberg, Rolf / CC-BY-SA 3.0
Przypisy
- Zob. https://ipn.gov.pl/pl/kontakt/centrala/31169,Biuro-Upamietniania-Walk-i-Meczenstwa.html ↩
- Zob. „Polskie obozy koncentracyjne”? Historyk IPN: To była próba sprawdzenia reakcji. Kanclerz Adenauer zaplanował to na lata, „wpolityce“, 02.02.2018; Kto, gdzie i kiedy pierwszy raz użył określenia „polskie obozy”? Historyk IPN: To była próba sprawdzenia reakcji, „dziennik.pl“, 02.02.2018; Skąd się wzięło oszczerstwo o „polskich obozach”? Historyk IPN ujawnia, kto stał za cynicznym kłamstwem, „niezależna.pl“, 02.02.2018; “Polnische Konzentrationslager” – bewusste deutsche Geschichtspolitik?, „auslandsdienst“, 05.02.2018. ↩
- „Polskie obozy koncentracyjne”? Historyk IPN: To była próba sprawdzenia reakcji. Kanclerz Adenauer zaplanował to na lata, „wpolityce“, 02.02.2018. ↩
- Ibidem. ↩
- Jak kanclerz NRF uczcił dwudziestą rocznicę Września, „Polityka“, nr 36, 5.10.1959, s. 10. ↩
- Ibidem. ↩
- Krzysztof Ruchniewicz, Świadoma dezinformacja, „blogihistoria”, 25.10.2016; tenże, Świadoma dezinformacja cd, „blogihistoria”, 26.10.2016; tenże, Narodowa histeria, „blogihistoria”, 29.01.2018; ↩
- Jak kanclerz RFN…, op.cit. Zob. także Krzysztof Ruchniewicz, Adenauers Verhältnis zu Polen und seiner Bevölkerung, „Historisch-Politische Mitteilungen. Archiv für Christlich-Demokratische Politik“, 9. Jhg., Köln-Weimar-Wien 2002, s. 73–94. ↩
- Tytuł nadany przez redakcję „Polityki”.↩
Zamiast komentarza fragment ze współczesnej anglojęzycznej gazety izraelskiej:
Until the mid-1960s, West Germany’s government declined to pursue Nazi war criminals. During these years, an intelligence-affiliated “Agency 114” worked to “clean” the records of such men who wanted to obtain intelligence work. A good deal of these job applicants had served at concentration and death camps, hence the need to “re-brand” them and implicate Poles.
It should be noted the US Army worked closely with Agency 114, largely for the purpose of obtaining intelligence on Soviet spies in the American occupation zone. Protected by former chancellor Konrad Adenauer, the agency also sought out leftists and pacifists. Simultaneous to the Soviet KGB becoming a household name in the late 1950s, Agency 114 expanded its mission to hunt down “Bolshevik Trojan horses,” and to prevent a “subversive takeover by Communists.”
Led by former Nazi secret police sergeant Alfred “Fatty” Benzinger, Agency 114’s propaganda strategy was to slip the term “Polish death camps” into discourse about the war. In Germany, the group was so successful that when the US-made miniseries “Holocaust” had its 1979 airing, a TV panel of historians was overwhelmed by the number of Germans who believed Poland was responsible for the genocide (…)
https://www.timesofisrael.com/do-the-words-polish-death-camps-defame-poland-and-if-so-whos-to-blame/
Mamy zatem do czynienia z pewnym wątkiem, który wisi w przestrzeni wirtualnej, nie tylko w Polsce, i chociaż od historyka zawodowego należy wymagać ścisłosci w podawaniu danych, zwłaszcza gdy wypowiedź jest publiczna i dotyczy problematyki drażliwej, to publicystyczna szarża nie jest jednak uchybieniem tego kalibru, co świadome mówienie nieprawdy. W tym segmencie oskarżenie prof. Ruchniewicza idzie może za daleko…
Na wspomniany artykuł w prasie izraelskiej zwróciłem uwagę, czytając hasło „Gesetz über das Institut des Nationalen Gedenkens – Kommission für die Verfolgung von Verbrechen gegen das Polnische Volk“ w niemieckiej Wikipedii. Napisałem do autorki, Amandy Borschel-Dan, otrzymałem bardzo szybko odpowiedz. Powołała się na dwa artykuły z „Der Spiegel“ Klausa Wiegrefe:
Wystarczy do nich sięgnąć, by się przekonać, że nie ma tam mowy o „polskich obozach koncentracyjnych“ i rzekomych działaniach niemieckich w tym zakresie. Na ponowny mój mail, w którym zwróciłem uwagę na powyższe, autorka już nie odpowiedziała. Jaki z tego wniosek? Sieć jest dzisiaj, jak wiadomo, globalnym śmietnikiem. Trafiają tam różne rzeczy, jedne są wartościowe, inne są tzw. fake newsami, albo po prostu zwykłymi odpadami. Informacje o rzekomych antypolskich działaniach Dienststelle 114 należy potraktować jako manipulacje historyczne niepoparte żadnymi źródłami (więcej na ten temat mówiłem w wywiadzie dla Deutsche Welle). Oczywiście, bardzo są one dzisiaj poręczne, można praktycznie wytłumaczyć nimi swoje fobie i uprzedzenia. Z wiedzą historyczną nie mają one nic wspólnego, z tych też powodów zachęcam do większego krytycyzmu w lekturze tego rodzaju rewelacji, a mówiących / piszących do większego dystansu.
W wideo nagranym przez dr Jagodzińską dla PAP nie mogę się jakoś doszukać nazwiska Konrada Adenauera ….. Na jakim właściwie źródle się Pan opierał pisząc ten felieton …? Tylko na omówieniach i streszczeniach z portali internetowych, a jeśli tak, to dlaczego nie na tekście źródłowym tj. oryginalnej wypowiedzi A. Jagodzińskiej dla PAP. Przecież cały Pański tekst to wielkie wołanie o naukową rzetelność i wnikliwą pracę historyka ściśle opierającego się na źródłach …
Jak na doświadczonego badacza operującego biegle językiem niemieckim, odwoływanie się do tłumaczenia z wydanej za głębokiej komuny POLITYKI , trochę smuci …Skoro Pan Profesor tak się troszczy o żródła, to może warto też podać link z tekstem w oryginale …. Czy z tym też był problem, tak jak z dotarciem do oryginalnej wypowiedzi historyk A. Jagodzińskiej …. ?https://www.konrad-adenauer.de/dokumente/reden/1959-08-31-rundfunkansprache
Radiowe orędzie Adenauera w 20 lecie wybuchu II wojny, jest naturalnie faktem godnym odnotowania i upowszechnienia, zwłaszcza w Polsce, ale nie można zapominać o historycznym kontekście okresu rządów pierwszego kanclerza powojennych, demokratycznych Niemiec … Wypadało by więc może nadmienić, że wówczas politykę zagraniczną RFN, zwłaszcza wobec tzw. Bloku Wschodniego przez lata wyznaczała tzw. doktryna Hallsteina, tj. uznanie RFN za jedynego prawowitego reprezentanta Niemiec, nieuznanie NRD i zamrożenie kontaktów dyplomatycznych z krajami, które zaakceptowały powojenny podział Niemiec … Stąd znamienne, że w orędziu radiowym Adenauer kilkakrotnie mówi o polskim narodzie czy Polakach, świadomie nie odnosząc się do pojęcia państwa polskiego, jako podmiotu prawa międzynarodowego … Adenauer ściśle rozgraniczał osobiste sympatie do Polaków od interesów bieżącej polityki …. Tak samo było z jego stosunkiem do nazizmu, który uważał oczywiście ze przekleństwo dla Niemiec …Jednak pragmatyzm rządzenia sprawił, że w swoim otoczeniu miał całkiem sporą grupę osób z brunatną przeszłością, gdyż jak mawiał: „Man schüttet kein schmutziges Wasser aus, ehe man reines hat”. I to tacy ludzie wpływali, także na tzw. politykę historyczną Niemiec po 1945 r. W tym, ogólnym sensie pani Jagodzińska wcale nie byłaby daleka od ujęcia pewnej wyraźnej tendencji ….Resztę znajdzie Pan u Adenauera ….: „Aber immerhin sind diese 12 Jahre des Nationalsozialismus doch nur eine Episode in der vergangenen Geschichte des deutschen Volkes. Es ist wahr, durch den Nationalsozialismus hat sich gezeigt, welcher Abgründe die Menschen in Deutschland fähig waren, von denen man es niemals geglaubt hätte. Aber gilt das nur von deutschen Menschen? (Starker Beifall.) Ist die Welt, seitdem Hitler tot und der Nationalsozialismus verschwunden ist, gerecht, friedlich und ruhig geworden? (…) In der Schweiz ist ein Buch erschienen, das man allen maßgebenden Leuten in allen Ländern auf den Tisch wünschen möchte. Das Buch heißt: „Hitler in uns!” Auch in den ausländischen Leuten steckt ein Stück Hitler, und ja kein kleines Stück Hitler. Darum brauchen wir Deutschen nicht immer in Sack und Asche zu gehen und Buße zu tun (Beifall.), aber wir müssen uns bewußt sein, daß von Deutschland aus der Anfang gekommen ist. Wir müssen uns bewußt bleiben, daß wir daher eine große Verantwortung tragen beim Wiederaufbau sowohl von Deutschland wie von Europa”.
In Bonn auf einer Veranstaltung der CDU am 21.7.1948, st. N., S. 11f., StBKAH 02.04.
Szanowna Pani, wypowiedź dr Jagodzińskiej przedrukowało kilka gazet i portali (jej wypowiedzi przytacza Polska Agencja Prasowa i nie jest to pytanie do mnie, tylko do tej Agencji, dlaczego w nagraniu nie znalazł się kanclerz Adenauer). Zanim napisałem tekst, poprosiłem autorkę o podanie źródeł swych ustaleń. Zignorowała mój list. Proszę przeczytać uważnie raz jeszcze mój tekst. Udostępniłem wystąpienie K. Adenauera z „Polityki”, gdyż nie jest ono znane. Oryginał niemiecki bez problemu można znaleźć w sieci. Nie będę z Panią polemizować o polityce pierwszego kanclerza w sprawach polskich, poświęciłem temu zagadnieniu kilka publikacji. Jedną z nich przytoczyłem w moim tekście. Jeśli ktoś jest zainteresowany pogłębieniem tej problematyki, może z niego skorzystać. Krótko, tekst nie dotyczył polityki K. Adenauera wobec Polski i Polaków, lecz zarzutów postawionych przez autorkę temu politykowi w kontekście sporu o rzekome świadome manipulacje pojęciem „polskie obozy koncentracyjne“ przez stronę niemiecką.
W tym wywiadzie p. dr Jagodzińska nie oskarża jeszcze Adenauera, lecz niewymienioną z tytułu gazetę niemiecką.
http://polskiobserwator.de/aktualnosci/historyk-okreslenie-polskie-obozy-koncentracyjne-ukazalo-sie-w-niemieckiej-prasie-w-latach-50/
Swoją drogą, etyka ludzi nauki, spada powoli do zera. Czasem się zastanawiam, czy naprawde warto odpowiadać na androny, które przekraczają wszelkie granice przyzwoitości.
Dr Anna Jagodzińska wykazała się wybitnym nieuctwem i brakiem znajomości podstawowych lektur. Jedną z pierwszych osób, która stosowała pojęcie „polskich obozów śmierci” była Zofia Nałkowska, wybitna polska pisarka. W jej sztandarowym dziele, wydanym grubo przed 1950 r., czyli w Medalionach czytamy: „Jeżeli objąć myślą ogrom przyśpieszonej śmierci, jakiej miejscem – niezależnie od działań wojennych – stały się tereny Polski, to obok zgrozy najsilniejszym uczuciem, jakiego doświadczamy, jest zdziwienie. Uduszono i spalono te nieprzebrane masy ludzkie w trybie najstaranniej przemyślanej, zracjonalizowanej, sprawnej i udoskonalonej organizacji. Nie wyrzekano się przy tym sposobów bardziej dowolnych, amatorskich, odpowiadających upodobaniom indywidualnym. Nie dziesiątki tysięcy i nie setki tysięcy, ale miliony istnień człowieczych uległy przeróbce na surowiec i towar w polskich obozach śmierci (…). Jaki wniosek? Nieuki z IPN będą musiały to jakoś wyjaśnić. Czyżby Konrad Adenauer działał na zlecenie Nałkowskiej? A może Zofia Nałkowska była agentem BND prowadzonym przez gen. Gelehna osobiście i miała za zadanie zwalenia winy na Polaków? Hm… widzę, że co poniektórzy zagalopowali się w tej całej hecy propagandowej przypominającej jak żywo „nowomowę PRL’u” i odgrzewającej stare kotlety i schematy.
„Nieuki z IPN będą musiały to jakoś wyjaśnić”. No cóż. Właściwie nie powinnam mieć nic więcej do dodania, bo co można powiedzieć po tak jednoznacznym stwierdzeniu.
Chciałabym jednak zauważyć (bo domyślam się z czego wynika to stwierdzenie), że chociaż wśród ponad tysiąca osób pracujących w IPN są także doskonali warsztatowo badacze zajmujący się historią XX w. w tym Zagładą czy mniejszościami narodowymi, to nikt z nami treści ustawy (podobnie jak w przypadku innych nowelizacji) nie konsultował. Jeżeli takie konsultacje miały miejsce, to jedynie z Dyrekcją w Warszawie. Jesteśmy tak samo zdumieni tą sytuacją jak reszta środowiska. Ta lepsza. Ta douczona.
Pięknie. Nie wiedziałem, że cenzura puściła ten Związek Radziecki „Polityce”. A pani Jagodzińaka, cóż, może słyszała o tym, jak Adenauer agitował przed wyborami w Instytucie Maxa Plancka: „keine Experimente!”