Fala emigracji i uchodźstwa to jeden z najbardziej aktualnych problemów dzisiejszego świata. W Europie już nie tylko go obserwujemy, ograniczając się do humanitarnego wsparcia, ale i doświadczamy go. Dzieje się tak nawet w sytuacji odmowy partycypacji w przyjmowaniu napływających z innych stron świata w granice UE. W Polsce problem ten jest często przywoływany, choć ma się wrażenie, że czynimy to bardzo powierzchownie, abstrahując nie tylko od teraźniejszości, ale i własnego historycznego doświadczenia. Migracje o różnym charakterze to stała część dziejów Polski. Świetnie pokazuje to wystawa stała w otwartym w ubiegłym roku w Gdyni Muzeum Emigracji. Właśnie ukazał się jej katalog.
Powstanie Muzeum Emigracji w historycznym budynku dworca morskiego w Gdyni wypełniło sporą lukę w naszym muzealnictwie i prezentowanych przez nie narracjach o dziejach Polski. Polacy od stuleci stawali się z własnej woli, ale częściej przymusowo wychodźcami z „kraju lat dziecinnych“. Migracje elitarne przerodziły się w drugiej połowie XIX wieku w migracje masowe, przede wszystkim motywowane czynnikami ekonomicznymi. Polacy – jeśli już zdecydowali się na stałe osiąść w kraju docelowym – starali się aktywnie włączyć w życie kraju osiedlenia, niejednokrotnie dzięki swej pracowitości i determinacji osiągali znaczne sukcesy, z przybyszy „drugiej“ czy „trzeciej” kategorii stawali się członkami elit danego kraju.
Wiele przykładów karier tego typu można znaleźć na wystawie w otwartym w ubiegłym roku Muzeum Emigracji w Gdyni. Ekspozycję dobrze przemyślano. Na jej miejsce wybrano szczególny obiekt. Jest to dawny dworzec morski, z którego wypływały w świat transatlantyki. Dla wielu dworzec ten był bramą do innego, lepszego świata, ogromną nadzieją na odmianę swego losu. Wielokrotnie było to też miejsce powitań z rodziną i Ojczyzną, nieraz po wielu, wielu latach na obczyźnie. To właśnie w pomieszczeniach tego budynku, będącego prawdziwą perłą modernizmu 20-lecia międzywojennego, otwarto przygotowaną z rozmachem ekspozycję. Zaprasza ona zwiedzającego w podróż z tysiącami polskich migrantów, udających się w różne strony świata.
Twórcy wystawy zastosowali wiele ciekawych rozwiązań. W centrum umieszczono historię szeregu konkretnych postaci, które – często w poszukiwaniu przysłowiowego chleba – opuściły swe strony rodzinne, by szukać szczęścia w wielkim, obcym świecie. Właśnie to podejście biograficzne, przybliżenie losów nie tylko wyjątkowych postaci, ale i wielu zwykłych ludzi podkreśla masowość zjawiska emigracji w naszych dziejach, nie zatracając jej specyficznych właściwości. Poznajemy losy szlachciców i zwykłych chłopów, robotników i polityków, naukowców i pomocy domowych, będących, niezależnie od wcześniejszego miejsca na drabinie społecznej, członkami jednej wspólnoty – emigrantami.
Na wystawie wykorzystano i tradycyjne środki przekazu, jak i multimedia. Szczególnie ten ostatni sposób prezentacji przyciąga młodych ludzi, powoduje, że przedmioty na wystawie ożywają, wciągają zwiedzających – poprzez towarzyszące im interakcje – do dialogu, wzbudzają emocje i zainteresowanie. Zaletą wystawy są także udane rekonstrukcje. Raz jesteśmy pasażerami transatlantyku, innym razem podróżujemy wagonem bydlęcym w głąb ZSRR. Widzimy, co ludzie zabierali z sobą, skąd czerpali wiedzę o świecie, czego się po nim spodziewali, jak starali się wykorzystać migracje dla swoich osobistych celów i aspiracji.
Duże wrażenie zrobiły na mnie dwie takie aranżacje odnoszące się do epoki powojennej. Pierwsza z nich to odbiornik radiowy ogromnych rozmiarów, który symbolizował Radio Wolna Europa i przypominał o istotnym kanale informacyjnym, łamiącym monopol komunistycznego państwa na tym polu. Druga to słynny maluch, fiat 126 p., tym razem w roli super wydajnego przemytnika. Wolne przestrzenie tego niewielkiego auta przystosowano do przemytu dóbr trudno dostępnych w realiach socjalistycznej gospodarki.
Dodatkowym atutem wystawy stałej jest właśnie opublikowany obszerny katalog. Na ponad 300 stronach przedstawiono główne części ekspozycji. Książkę otwierają teksty wstępne prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka oraz dyrektor Muzeum, Karoliny Grabowicz-Matyjas. Umieszczono tu również krótkie wspomnienia słynnego amerykańskiego politologa polskiego pochodzenia, Zbigniewa Brzezińskiego. Do wystawy stałej Muzeum Emigracji, jej założeń oraz tematu migracji kompetentnie wprowadził Tomasz Stefanek, autor – wraz z dr. Marcinem Szerle – pozostałych tekstów historycznych zamieszczonych w katalogu.
Nie będę opisywać poszczególnych części publikacji. Pokrywa się ona z wystawą. Na podkreślenie zasługują informacje o zbiorach muzeum, które publikowane są w różnych częściach katalogu. Muzeum udało się w krótkim okresie swej działalności nie tylko zgromadzić interesujące eksponaty, wielokrotnie prezentowane po raz pierwszy, lecz zebrać wiele wywiadów w polskimi emigrantami i nawiązać kontakty z podobnymi placówkami muzealnymi na całym świecie.
Publikacja została starannie wydana, w ładnej szacie graficznej. Teksty napisano przystępnie i ciekawie. Czytając, zastanawiałem się, dlaczego dotąd nie nauczyliśmy się należycie doceniać wysiłku polskiego wychodźstwa. Mam wrażenie, może się mylę, że często nasz status narodu emigrantów i wychodźców uważamy za coś wstydliwego, potwierdzającego jedynie nasze zapóźnienie, pechową historię. Z drugiej strony część opuszczających Polskę chciała całkowicie zamknąć ten rozdział swego życia, budować nową egzystencję bez związków z miejscem pochodzenia. A przecież mamy tu do czynienia z doświadczeniem wielu generacji, którego przemyślenie i wykorzystanie winno być jednym z ważniejszych elementów współczesnej polityki.
Refleksja nad relacjami między emigrantami a ich pierwszą ojczyzną, wcale nie oczywistymi (w stylu Sienkiewiczowskiego latarnika…), nieraz bardzo skomplikowanymi, pełnymi obciążeń, niegasnących mimo upływu lat emocji, powinna być jednym z efektów wizyty w gdyńskim muzeum. Na wystawie przytoczono wiele wypowiedzi emigrantów, także tych z ostatnich lat. Nieraz przełamują one zakorzenione w nas stereotypy emigranta i emigracji. Taki właśnie cytat przytoczę na koniec.
Emigracja pozwoliła mi oswoić Polskę – pisała Agnieszka Imbierowicz, Polka na stałe zamieszkała w Holandii do redakcji „Wysokich obcasów” 25 listopada 2014 r. – Najpierw ją besztać, ośmieszać, może nawet trochę nienawidzić. Później próbować ignorować, nie przyznawać się, wstydzić. W końcu docenić, zatęsknić, zrozumieć.
Muzeum Emigracji w Gdyni. Katalog. Wystawa stała, pod red. Tomasza Stefanka i Karoliny Grabowicz-Matyjas, Gdynia 2016, ss. 343.