Na blogu zamieszczam od czasu do czasu różne próby uporządkowania spraw, z którymi jesteśmy konfrontowani jako użytkownicy internetu. Kilka lat temu zwróciłem uwagę m. in. na netykietę. Przed nowymi wyzwaniami stanęliśmy w okresie pandemii. Koleżanki i koledzy z Wydziału Nauk Społecznych UWr. opracowali „Kodeks dobrych praktyk przy zdalnej pracy i studiowania zdalnego”. Pomaga on w sposób wyraźny oddzielić sferę prywatną od zawodowej. Zwraca też uwagę na kulturę komunikacji, do której wykorzystujemy obecnie głównie internet. (więcej…)
Warszawa przed wyborem
Nie będę odnosić się do przesłanych ostatnio komentarzy. Zrezygnowałem z ich zamieszczenia. Wielokrotnie na blogu piszę o tzw. netykiecie, której przestrzegam i o to samo proszę czytelników1. Temat ostatniego wpisu jest nadal aktualny, doszły do niego nowe okoliczności. W obronie Warszawy przed oskarżeniami (pseudo-)historycznymi prezydenta Rosji, głos zabrała – w sposób jednoznacznie potępiający takie praktyki – Komisja Europejska. Czy nie jest to dobry moment, by raz jeszcze przemyśleć kształt polityki europejskiej, zbilansować jej efekty i w końcu opowiedzieć się jednoznacznie za proeuropejskim kursem?
Etyka w sieci
Coraz częściej słychać z różnych stron głosy, by w sposób bardziej stanowczy przeciwdziałać tzw. mowie nienawiści w internecie. Jak to robić? Możemy spotkać się z dwojakim podejściem. Charakterystyczny jest przykład facebooka w Polsce i Niemczech. Likwidacja stron organizacji nacjonalistycznych na polskim facebooku wywołała krytykę i demonstracje pod hasłem obrony wolności słowa. W Niemczech domagano się natomiast stanowczych działań przeciwko tego typu treściom w mediach społecznościowych. Trwa dyskusja nad wypracowaniem reguł korzystania z internetu i wymiany poglądów za jego pośrednictwem. Zwraca się w niej uwagę na wpływ, także negatywny, tego medium na młodych użytkowników. Niemiecki Instytut Cyfrowej Etyki ze Stuttgartu przedstawił ciekawą propozycję, której warto poświęcić więcej uwagi.
Wołanie w puszczy hejtu
Każdy z nas, uczestników lub obserwatorów nowoczesnych mediów, spotkał się z trollingiem. Wystarczy otworzyć internetowe wydanie jakiejś gazety i zajrzeć na fora internetowe pod dowolnym artykułem. Ilość obraźliwych wpisów jest zastraszająca i rodzi pytanie o kondycję psychiczną autorów. Anonimowi hejterzy swoją działalność mają w dodatku za praktykowanie wolności słowa. To chyba jedno z największych i najgłupszych nieporozumień. Jak bumerang wraca wiec pytanie, co z tym zrobić, jak temu przeciwdziałać. Czy apel o szacunek w sieci to tylko kolejne przysłowiowe wołanie na puszczy? W każdym razie coraz cześciej się o tym dyskutuje. Podejmowane są również pewne przeciwdziałania. Eryk Mistewicz, niestrudzony popularyzator TT w Polsce, zaproponował „Dekalog antrytrollingu“, z którym warto się zapoznać.
Walecznych 500 idzie na front
Kiedy przed rokiem (22 maja minął dokładnie rok) postanowiłem stworzyć własny blog, miałem różne wątpliwości. Nie byłem pewien, czy poradzę sobie z techniką, a zwłaszcza, czy znajdę czas na regularne zamieszczanie wpisów. Jednego się nie bałem. Blog postanowiłem poświęcić temu, czym się zajmuję i na czym się (tak mi się przynajmniej wydaję) znam. Nie miał to być kolejny blog o modzie, kuchni, publicystyce politycznej, a jeden z niewielu blogów naukowych poświęconych Niemcom i relacjom polsko-niemieckim. Do uruchomienia bloga zachęcili mnie ostatecznie moi doktoranci. Zwłaszcza jeden z nich, nieważne teraz nazwisko, w pewnym momencie zaznaczył, gdy ważyły się losy na „tak“ czy „nie“, że warto spróbować, a miarą „sukcesu“ będą reakcje czytelników, zwłaszcza te publikowane na ich blogach. Dzisiaj z rana w necie znalazłem wpis, cenionej przeze mnie pisarki i dziennikarki z Berlina, Ewy Marii Slaskiej na temat jednego z moich ostatnich tekstów. Jest to więc piękny „prezent urodzinowy“, a jednocześnie potwierdzenie słuszności stworzenia takiego bloga. Niestety, tekst Autorki jest przysłowiowym trafieniem kulą w płot.