Nie będę odnosić się do przesłanych ostatnio komentarzy. Zrezygnowałem z ich zamieszczenia. Wielokrotnie na blogu piszę o tzw. netykiecie, której przestrzegam i o to samo proszę czytelników1. Temat ostatniego wpisu jest nadal aktualny, doszły do niego nowe okoliczności. W obronie Warszawy przed oskarżeniami (pseudo-)historycznymi prezydenta Rosji, głos zabrała – w sposób jednoznacznie potępiający takie praktyki – Komisja Europejska. Czy nie jest to dobry moment, by raz jeszcze przemyśleć kształt polityki europejskiej, zbilansować jej efekty i w końcu opowiedzieć się jednoznacznie za proeuropejskim kursem?
Niewygodna data?
Wczoraj obchodzono Światowy Dzień Uchodźców. Jak informowała „Gazeta Wyborcza“, po raz pierwszy od II wojny światowej liczba uciekinierów przekroczyła 50 mln osób. Powody opuszczania przez nich domów i tym samym stron rodzinnych, ojczyzn nie zmieniły się od stuleci, przyczyny polityczne mieszają się z ekonomicznymi, niekończący się sznur tragedii osobistych i rodzinnych. Problem polityczny, społeczny, moralny, wobec którego zbyt często jesteśmy bezradni lub co gorsza obojętni. Mierzą się z nim również artyści. W Berlinie znajduje się pomnik, który w sposób symboliczny pokazuje problem uchodźctwa i jest – w swej stylistyce – bardzo zbliżony do pewnego wrocławskiego pomnika. I w Berlinie, i we Wrocławiu motywem przewodnim stał się „węzełek“, symboliczny znak tułaczki, wymuszonej wędrówki, przenoszenia resztek dobytku w niewielkim zawiniątku. Poniżej przybliżę historię berlińskiej instalacji artystycznej.