To jedna z ikon II wojny światowej. Zdjęcie bardzo szybko obiegło świat. Jego autor, syn żydowskich emigrantów z Rosji, Joe Rosenthal, nie przewidywał, że odniesie tak spektakularny sukces. Na fotografii sześciu żołnierzy marines z dużym wysiłkiem stawia maszt z flagą amerykańską na szczycie Iwo Jimy. O tą niewielką, ale strategicznie położoną wyspę toczyły się niezwykle krwawe walki. Fotografia Rosenthala zainspirowała wielu twórców. I dziś, po siedemdziesięciu latach, w ujęciu tym czuć dramatyzm, ekspresję, wyjątkowość chwili.
Joe Rosenthal, amerykański fotoreporter, nie spodziewał się, że stanie się autorem tak głośnego zdjęcia. Na Iwo Jimie znalazł się, jak sądził, za późno. Walki już się kończyły. Rosenthal urodził się w 1911 roku w rodzinie żydowskich emigrantów z Rosji. Fotografia miała mu otworzyć podwoje do akceptacji ze strony nowego środowiska, znalezienia w nim własnego miejsca. Joe fotografował dużo i chętnie. Jako fotoreporter najpierw związał się z San Francisco News, po 1945 roku z Time Magazine. W latach wojny jako fotograf Associated Press towarzyszył amerykańskiej piechocie morskiej w walkach na Pacyfiku.
Czwartego dnia od wylądowania na Iwo Jimie, 23 lutego 1945 roku, Rosenthal wspiął się z żołnierzami na wzgórze Suribachi. Powiewała tam już niewielka amerykańska flaga. Żołnierze z oddziału, w którym był Joe, postanowili wywiesić większy sztandar. Za maszt posłużyła znaleziona w pobliżu rura. Sześciu żołnierzy przez chwilę mocowało się z masztem, zanim wiatr rozpostarł flagę. Ten właśnie moment uwiecznił fotoreporter. Grupa żołnierzy z flaga stworzyła dynamiczną kompozycję. Pogoda musiała być słoneczna, wiał niewielki wiatr. Wystarczyła 1/400 sekundy do wykonania każdego z 12 zdjęć. Rosenthal przekazał następnie film do wywołania. Zdjęcia musiały najpierw przejść przez cenzurę wojskową w Guam. Ostatecznie do rozpowszechniania wybrano jedno ujęcie z powiewającą flagą i pocztą ekspresową wysłano do kraju. Zdjęcie stało się sensacją. Przedrukowały je prawie wszystkie gazety amerykańskie na swych pierwszych stronach.
Z pewnością ogromny sukces zdjęcie zawdzięcza fotoreporterowi, który nacisnął spust migawki – jak by to określił francuski fotograf Henri Cartier-Bresson – w „decydującym momencie“. Ale nie tylko. Amerykanie potrzebowali przemawiającego do wszystkich symbolu zwycięstwa. Wojna zbliżała się wprawdzie do końca, ale stale istniała potrzeba mobilizacji żołnierzy i cywilnego zaplecza. Walki na Pacyfiku były bardzo krwawe, rosła lista zabitych amerykańskich żołnierzy. Wyspy japońskie nadal były odległe. W tym czasie w Europie alianckie wojska weszły już dawno na terytorium Niemiec, docierały do Kolonii. Rychły koniec wojny na tym froncie łatwiej było przewidzieć. Zdobycie przez Amerykanów Iwo Jimy przedstawiono jako oznakę szybkiego postępu i na tym teatrze wojny. Zdjęcie Rosenthala świetnie oddawało męstwo walczących, ich braterstwo i współdziałanie, dawało powód do narodowej dumy i nadzieję na kolejne zwycięstwa. Rosenthal wkrótce otrzymał za swe zdjęcie ważne wyróżnienie – Nagrodę Pulitzera.
W następnych dziesięcioleciach zdjęcie Rosenthala inspirowało do różnych działań, także artystycznych. Jeszcze w czasie II wojny wykorzystano je do zbiórki pieniędzy na dalsze działania wojenne. W tym celu zlecono wykonanie kolorowego plakatu pod znamiennym tytułem „NOW ALL TOGETHER“. Jego rozpowszechnianiu towarzyszyła wielka kampania reklamowa, w której wzięło udział trzech bohaterów z Iwo Jimy (pozostali zginęli niedługo po wykonaniu słynnego zdjęcia): James Bradley, Ira Hayes i Rene Gagnon. Zostali przyjęci w Białym Domu przez prezydenta Roosvelta. Rzeźbiarz Felix de Weldon, wykonał gipsowe figury żołnierzy uwiecznionych na zdjęciu i zaprezentował po raz pierwszy 11 maja 1945 r. w Nowym Jorku. W ten sposób dwuwymiarowy obraz ze zdjęcia przekształcił się w trójwymiarową kompozycję. Żołnierze występowali w następnych miesiącach z gwiazdami Hollywoodu, Humphrey’em Bogartem i Lauren Bacall. Kampania okazała się wielkim sukcesem. Amerykanie po raz kolejny szeroko otwierali swe portfele na potrzeby wojny.
Po 1945 r. motyw flagi i żołnierzy z Iwo Jimy pojawił się w filmie. W 1949/50 na ekrany kin wszedł film pt. „Sands of Iwo Jima“ z Johnem Waynem jako sierżantem Strykerem w roli głównej. Dużym, a raczej za dużym, zainteresowaniem opinii publicznej cieszył się jeden z bohaterskich żołnierzy, Indianin, Ira Hayes. Nie potrafił sobie poradzić ze sławą, popadł w alkoholizm (zmarł z tego powodu w 1955 r.). Peter LaFarge skomponował na jego cześć „Ballad of Ira Hayes“, którą do swego repertuaru włączył Johnny Cash.
Na podstawie słynnego zdjęcia w 1954 r. w Arlington powstał pomnik ze zbiórek społecznych żołnierzy piechoty morskiej. Początkowo kombatanci zabiegali o umieszczenie monumentu w pobliskim Waszyngtonie, ostatecznie ulokowano go jednak po drugiej stronie rzeki Potomak, w pobliżu cmentarza wojskowego. Autorem projektu był wspomniany Felix de Weldon. Wykorzystano ponad 200 ton brązu (poszczególne części łączono na miejscu). Każda z figur ma ok. 10 m wysokości, natomiast maszt liczy 18 m. Pomnik odsłonięto w święto marynarki 10 listopada 1954 r. Na postumencie umieszczono nazwy bitew oraz wojen, w których uczestniczyła piechota morska od swych początków w latach 60. XIX w. Motyw Iwo Jimy poprzez wymienienie różnych teatrów działań stał się uniwersalnym symbolem i symbolem męstwa oraz identyfikacji jednej z najsłynniejszych jednostek bojowych.
Motyw z Iwo Jimy będzie pojawiać się także w następnych latach. Wykorzystano go krytyki wojny (przykładowo instalacja Edwarda Kienholza). Po ataku na World Trade Center w Nowym Jorku w 2001 r. świat obiegło zdjęcia trzech strażaków, którzy stawiali flagę amerykańską (motyw ten pokazano później na znaczku pocztowym). Czuć tu obiektyw Rosenthala. W 2006 roku oddano do użytku US Marine Corps Museum. Architekt wykorzystał motyw z Iwo Jimy do dekoracji wielkiej hali wystawienniczej. Stanowi ona bardzo ciekawe rozwiązanie budowlane. Uroczystego otwarcia obiektu dokonał prezydent USA, George D. Bush.
Zdjęcie Joe Rosenthala wpisało się do przedstawień ikonicznych II wojny światowej. Zrobiło też znaczącą karierę po 1945 r. i jest praktycznie wykorzystywane do dzisiaj. Sam autor do 1981 r. pracował dla San Francisco Chronicle. Piechota morska nie zapomniała o nim. W 1996 r. został jej honorowym członkiem. Zmarł w 2006 r.
Ciekawostka przyrodnicza: pomnik w Arlington nie jest częścią Arlington National Cemetery, stoi na terenie Arlington Ridge Park (pow. 11.1 ha, projektant Edward F. Neild), w zarządzie National Park Service – agencji federalnej zarządzajacej parkami narodowymi USA. Spośród ok. 400 obiektów o łącznej powierzchni ponad 84 milionów akrów (340.000 km²) najmniejszym jest liczący ok. 80 m2 National Memorial Thaddeus Kosciuszko w Pensylwanii.