Pchle targi z różnościami to nie tylko atrakcja prowincjonalnych miasteczek w Niemczech. Swoje tradycyjne ma także Berlin, m. in. w dzielnicy Charlottenburg. Lubię je odwiedzać, szperając wśród przysłowiowego mydła i powidła. Tym razem trafiły mi się w stosach różności polonika. W pewnym momencie spojrzał na mnie z fajansowego talerza papież Polak, więc musiałem ruszyć w jego stronę. Tuż obok papieskiej podobizny leżały polskie medale pamiątkowe. Zajrzałem do eleganckiego pudełka, w środku znajdował się ryngraf z Matką Boską Ostrobramską. A skąd one tu? Turecki sprzedawca niespecjalnie był zorientowany i zainteresowany. Odpowiedź znalazła się sama. Na odwrocie ryngrafu wygrawerowano bowiem dedykację. Wszystko stało się jasne. Trafiłem na rzeczy należące do zmarłego w zeszłym roku tłumacza, dyplomaty i przyjaciela Polski, Winfrieda Lipschera.
Przypadek
Odwiedzanie pchlich targów to jedna z moich ulubionych rozrywek. Już wprawdzie niewiele kupuję, bo w szufladach i na półkach zalega zbyt wiele „odkryć” i „okazji” z poprzednich lat… Nie mogę sobie jednak odmówić przyjemności wędrowania między straganami i przeglądania wystawionych rzeczy. Wypatruję perełek. Wszak kupić, nie kupić, ale potargować można…
Pewnie to jakieś przyzwyczajenie zawodowe. Na stolikach, w pudłach, koszach piętrzą się przedmioty z przeszłością. Niemi świadkowie życia swych właścicieli. Teraz osierocone, wyrwane z szaf, witrynek i komódek, czekają na łut szczęścia i nowego gospodarza. Sprzedawcy są różni. Niektórzy z nich to antykwariusze, inni zwykli handlarze, skupujący gdzieś „masę spadkową” i próbujący ją szybko upłynnić z jakimś zyskiem.
Na pchlich targach pozwalam sobie chodzić najczęściej bez planu i celu. Zdaję się na przypadek. Może coś mnie zaskoczy? Tak było tym razem. Wybrałem się na sobotni targ w dzielnicy Charlottenburg. Byłem wcześnie. Sprzedawcy jeszcze rozkładali swój towar, kupujących nie było wielu. Przechodziłem od jednego stoiska do drugiego. Wśród zastaw stołowych, pamiątek z czyiś podróży, żyrandoli i sztucznej biżuterii wypatrywałem kartonów z książkami.
Czasem coś wybierałem, targowałem się ze sprzedawcą, bardziej dla przyjemności niż potrzeby. W pamięci mam wrocławską reklamę z początku lat 90. XX w. we Wrocławiu z jednego ze sklepów: wstąp, przymierz, kupić nie musisz… Zatem obejrzyj, zapytaj, kupić nie musisz…
Polonica
Przeszedłem już połowę stoisk, gdy natrafiłem na karton z dekoracyjnymi talerzami do powieszenia na ścianie. Sprzedawca wyeksponował fajans z podobizną Jana Pawła II. Nie jest to raczej standardowe wyposażenie salonów berlińczyków. Skąd talerz trafił na targ? Zacząłem baczniej przyglądać się przedmiotom leżącym po sąsiedzku na stoisku. Dostrzegłem kilka gustownych pudełek. W środku pamiątkowe medale. Jeden był poświęcony kard. Wyszyńskiemu, inny Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Kolejny czcił zasługi dla rozwoju polskiej kultury…
To już z pewnością nie były rzeczy przeciętnego mieszkańca stolicy Niemiec. Wreszcie trafiłem na spory ryngraf z Matką Boską Ostrobramską. Na rewersie była dedykacja (wcześniejsze medale były „anonimowe”). Przedmiot przemówił. Był podarunkiem dla konkretnej postaci, osoby mi znanej. Nie mogłem go tak pozostawić na łasce losu i kapryśnych kupujących. Rozpocząłem negocjacje. Ja tyle, handlarz tyle. Odchodzę, wracam, odchodzę, on mnie woła. Skonsultował z szefem. Ten przyjął moja ofertę, chyba słusznie zakładając, że Najświętsza Panienka może nie zesłać kolejnego klienta.
Po chwili ryngraf wylądował w moje torbie. Medale pozostały na stoisku. Może trafi na nie jakiś kolekcjoner? Jestem przekonany, że należały do tej samej osoby, ale to jedynie mój domysł.
Winfried Lipscher
Dedykacja na rewersie była po polsku: „Drogiemu Winfriedowi Lipscherowi na pamiątkę 85-lecia (A.D. 2023)…” i nazwisko przekazującego podarunek (nie wiem, czy życzyłby sobie, by je tu podawać, dlatego zachowam je dla siebie). Znałem obdarowanego. Zetknąłem się z nim przed wielu laty, rozmawialiśmy kilka razy o relacjach polsko-niemieckich.
Znałem go też z publikacji. Bardzo ceniłem jako tłumacza. Przełożył na niemiecki bardzo znaną w swoim czasie książkę – pierwszą polską biografię pastora Dietricha Bonhoeffera autorstwa Anny Morawskiej. Była to publikacji z tzw. kluczem, pokazywała, jak należy stawiać opór w reżymie totalitarnym. Polskie wydanie po raz pierwszy ukazało się w 1970 r. i od razu zniknęło z półek księgarskich. Dziś uznaje się książkę Morawskiej za jeden z przejawów rozwijającego się pojednania między Polakami a Niemcami.
Winfried Lipscher pochodził z Prus Wschodnich. Urodził się w Wartenburgu (obecnie Barczewo). Uczęszczał do polskiej szkoły. W 1957 roku wyjechał z rodzicami do RFN, gdzie skończył studia teologiczne. Angażował się na rzecz pojednania polsko-niemieckiego, m. in. był jednym z sygnatariuszy Memorandum Kręgu Bensberskiego z 1968 roku. Była to reakcja na List polskich biskupów do niemieckiego episkopatu. Sygnatariusze Memorandum uważali bowiem, że niemiecka odpowiedź nie była adekwatna. W imię sprawiedliwości i przyszłości wzywali do uznania granicy na Odrze i Nysie i pojednania z Polską.
W 1971 roku Lipscher rozpoczął pracę w niemieckim MSZ. Był to czas przełomowy w relacjach z Polską, podpisano układ normalizacyjny, nawiązano wreszcie stosunki dyplomatyczne. Lipschera skierowano do ambasady RFN w Warszawie. Podczas pobytu w Polsce poznał wiele znaczących postaci, w tym kard. S. Wyszyńskiego. W latach 1980-84 pracował w Deutsches Polen-Institut w Darmstadt. Tłumaczył polską literaturę religijną i świecką, m.in. „Tryptyk rzymski” Jana Pawła II.
Intensywnie współpracował z redakcją „Więzi” oraz Wspólnotą Kulturową „Borussia”. Był inicjatorem opracowania antologii piśmiennictwa autorów dawnych Prus Wschodnich, której pierwsze wydanie ukazało się w Niemczech w 1996 r. pt. „Meiner Heimat Gesicht” (wydanie polskie „Borussia. Ziemia i ludzie”, 1999; kolejne edycje w j. rosyjskim i litewskim). Nakładem Borussi ukazały się także jego wspomnienia pt. Barczewo w Europie (2008). Za swoją działalność był wielokrotnie nagradzany i honorowany. Zmarł w Berlinie w lutym 2024 roku.
Co dalej?
To był oczywiście przypadek. Może powinienem kupić także pozostałe medale? Być może jedno z muzeów zainteresowałoby się tym znaleziskiem. W końcu W. Lipscher był wyjątkową postacią. Nie wiem, co się stało z resztą jego spuścizny, gdzie trafiła. Mam nadzieję, że ten jej fragment odnaleziony na targu, trafił tam przez pomyłkę, niedopatrzenie. Może ktoś z czytelników tego wpisu udzieli odpowiedzi.
Niezależnie od tego konkretnego przypadku, problem jest szerszy i ważny. Od czasu do czasu słychać, że cenne materiały, czyjeś pamiątki powędrowały po prostu na śmietnik. Spadkobiercy nie poznali się na ich wartości lub była im obojętna. A może spadkobierców nie było i po prostu ktoś postronny „oczyścił” mieszkanie dla nowych lokatorów…
Niewielu z nas podejmuje decyzje co do swoich rzeczy – jak by to określić – na czas. Część z pewnością można oddać do muzeum lub biblioteki, wzbogacić je swymi zbiorami… W ciekawym artykule przybliżającym trzy ważne postaci dla Warmii dr Rafał Żytyniec przytoczył fragment wspomnień W. Lipschera. O „małej ojczyźnie” pisał on tak:
Skoro więc straciło się „Heimat” w znaczeniu konkretnym, to konkluzja z tych doświadczeń może być tylko jedna: OJCZYZNĄ CZŁOWIEKA JEST DRUGI CZŁOWIEK, który zarazem jest przekonanym Europejczykiem. A dla mnie jako teologa dotyka to również spraw ekumenii, bowiem ekumenia nie znaczy nic innego jak bycie zgodną jednością. A jeżeli na tych byłych niemieckich, a teraz polskich ziemiach ludzie praktykują „pogodzoną różnorodność”, to znaczy, że zdają sobie sprawę z konieczności pokojowego współżycia.
Być może brak przywiązania do przedmiotów wynikał z doświadczeń osobistych Lipschera? Są one jednak nośnikiem pamięci o nim, jego życiu i dziele, o spotkaniach z innymi i wspólnej pracy.
Wybrana literatura:
Rafał Żytyniec, Warmińskość odpominana. Hubert Orłowski – Winfried Lipscher – Ulrich Fox, „Ełcki Przegląd Historyczny 2016-2019. Powojnie”, Nr 2, Ełk 2020, s. 221-264.
Kazimierz Brakoniecki, Pożegnanie Winfrieda Lipschera (1938-2024), 9.02.2024.
Kamila Gierko, Rafał Żytyniec, Byłem listonoszem między rządem RFN a kard. Wyszyńskim, „więź.pl”, 9.02.2024.












Vielen Dank für diesen überaus spannenden Bericht, lieber Krzysztof 😃👌