Czekając na montaż wystawy o zjednoczeniu Niemiec, którą można w pełnej krasie oglądać przed Gmachem Głównym UWr., zwróciłem uwagę na witrynę antykwariatu „Pod Szermierzem“. Wiele się zmieniło w tym niegdyś ważnym dla mnie miejscu. Za oknem wystawowym brak książek. Jest za to miniwystawa o I wojnie światowej. Zamierzam dowiedzieć się czegoś więcej o tym małym projekcie.
Kto z nas nie zachodził do antykwariatu „Pod Szermierzem“? Centralnie położony, witryna wyładowana publikacjami. Wystawiane tam książki przyciągały niejednego z nas. Moje pierwsze wspomnienia związane z tym antykwariatem sięgają liceum. Samodzielnie dbając o kieszonkowe, odwiedzałem skupy makulatury i nabywałem za grosze oddawane tam niemieckie książki. Było ich całkiem sporo. Następnie po dobrej cenie odsprzedawałem je w antykwariatach. „Pod szermierzem” miałem swoje układy, książki udawało się szybko i korzystnie sprzedać.
Mijały lata. Więcej kupowałem książek niż ich sprzedawałem. Od wielu już lat nie sprzedaję już żadnej. Może to znak czasu. Także sposób zakupów się zmienił. Coraz więcej ofert znajduję w internecie. Można tam było porównać ceny, wybrać odpowiedni egzemplarz. Wygodnie, szybko, ale jakoś mimo wszystko bezosobowo. Bez zapachu starych książek, bez pogawędek z antykwariuszem, bez radości płynącej z trzymania pod pachą upolowanego niespodziewanie tomu…
Kilka dni temu zwróciłem uwagę na witrynę antykwariatu „Pod Szermierzem“, a raczej byłego antykwariatu o tej wdzięcznej i jak najbardziej lokalnej nazwie. Antykwariat zmienił nazwę. Czy na lepszą, trudno powiedzieć. W witrynie nie znalazłem już żadnych książek, lecz miniwystawę poświęconą I wojnie światowej. Zgromadzono na niej różne starocie. Od modeli samolotów, poprzez ołowiane żołnierzyki. Nad całością góruje piękny Zeppelin. Można też znaleźć różne dokumenty, publikacje z okresu I wojnie czy medale. Całość jest bardzo interesująco wyeksponowana.
Antykwariat był zamknięty, nie mogłem sprawdzić, jak się stary-nowy biznes ma. Spojrzenie w głąb pomieszczenia dodało mi jednak otuchy. Stały tam jeszcze regały wypełnione książkami. Widać, że nie tylko ja zwróciłem uwagę na witrynę, „przyłapałem“ także niemieckie turystki, które starały się ją uwiecznić na zdjęciu. No cóż, reklama dźwignią handlu. Obecne czasy wymagają więc od antykwariuszy różnych talentów, nie tylko miłości do książek i zdolności w wyszukiwaniu co cenniejszych egzemplarzy.