Dzisiaj wieczorem we Wrocławiu odbędzie się Marsz Wzajemnego Szacunku. Jest to cykliczna impreza organizowana od lat. W tym roku może mieć szczególny charakter. W mediach coraz częściej można przeczytać o przejawach nietolerancji, postawach jawnie ksenofobicznych. Wprawdzie wydarzenia będące inspiracją marszu nie są związane bezpośrednio z historią Polski, ale ponieważ są częścią historii Wrocławia, w pewnym sensie i nas powinny obchodzić. 9/10 listopada 1938 r. w III Rzeszy podpalano lub dewastowano synagogi, niszczono żydowskie sklepy i instytucje, dokonywano masowych aresztowań dyskryminowanych od kilku lat członków żydowskiej mniejszości. Wydarzenia te najczęściej odbywały się przy milczącej aprobacie niemieckiego społeczeństwa. Znane są bardzo nieliczne przykłady sprzeciwu czy oporu nie tylko tzw. zwykłych ludzi, ale i przedstawicieli elit. Marsz Wzajemnego Szacunku z jego uniwersalnym, choć związanym z konkretnym historycznym przesłaniem kontekstem, uważam za ważną i potrzebną inicjatywę.
Dla nazistów pretekstem do tzw. „Nocy kryształowej“, wielkiego pogromu Żydów w III Rzeszy 9/10 listopada 1938 r. był desperacki czyn Herszela Grynszpana. Ten pochodzący z Polski młody Żyd, 7 listopada zamordował w ambasadzie niemieckiej Paryżu radcę Ernsta von Ratha. W ten sposób chciał zwrócić uwagę na niezwykle ciężki los tysięcy Żydów, w tym swoich rodziców, brutalnie deportowanych z Niemiec do Polski.
Dalsze wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Naziści wykorzystali zamach polskiego Żyda do organizacji pogromu własnych żydowskich współobywateli (pozbawionych zresztą juz podstawowych obywatelskich praw). Nocą 9/10 listopada szef policji bezpieczeństwa Richard Heydrich wysłał m. in. do Wrocławia rozkaz, w którym zawarł wytyczne dotyczące organizacji wielkiego pogromu. O podpalaniu synagog czy niszczeniu mienia żydowskiego mówiono zresztą wprost:
Z powodu zamachu na von Racie w Paryżu można spodziewać się dzisiejszej nocy – z 9 na 10 listopada 1938 r. demonstracji w całej Rzeszy przeciwko Żydom. Kierownicy posterunków policji państwowej muszą przeprowadzić rozmowy z właściwymi dla swych okręgów odpowiednimi kierownikami politycznymi o przeprowadzeniu demonstracji. (…) Należy podjąć tylko takie środki, które nie będą zagrażać niemieckiemu życiu i mieniu (np. podpalenia synagog tylko wtedy, jeśli nie będzie istniało zagrożenie zaprószenia ognia w okolicy). Sklepy i mieszkania Żydów mogą być zniszczone, jednak nie wolno ich plądrować. Policji należy rozkazać, by dopilnowała tych poleceń i aresztowała szabrowników (…).
Dzień później Stabsführer „SS-Oberabschnitts Südost“ we Wrocławiu Hanns Albin Reuter donosił, że przekazane w rozkazie polecenia wykonano niezwłocznie. Miasto podzielono na okręgi. Rozkazano bojówkarzom z SS, by zaopatrzyli się w pałki i pręty metalowe. Zabroniono plądrowania. Na początku wybito szyby sklepów, a ich wyposażenie niszczono. W centrum miasta podpalono „Nową Synagogę“, inaczej Synagogę na Wygonie (zbieg ulic Podwale i Łąkowa), drugą co do wielkości świątynię w Niemczech.
Zbliżaliśmy się do fosy – wspominał Werner Pusch, socjalista i członek opozycji antyhitlerowskiej, który na polecenie organizacji przeniknął do SS. Obok prezydium policji jaśniał ogień. Tam stała Wielka Synagoga. Opuściłem moją jednostkę i udałem się do prezydium policji. Synagoga stała w płomieniach. Policjanci blokowali ulicę i trzymyli ciekawskich z dala. (…) Duży budynek palił się w najlepsze. W końcu zapadła się do środka jego kopuła.
Usuwanie pogorzeliska zabrało kilka miesięcy. Koszty musiała ponieść wspólnota żydowska. Wyniosły 180 tys. RM.
Zniszczono lub zdemolowano także inne synagogi w mieście. W Synagodze pod Białym Bocianem nie podłożono ognia, gdyż groziło to rozprzestrzenieniem się go na okoliczne budynki (dzięki temu obiekt ocalał). Zniszczono całkowicie Synagogę Tempel przy ul. Antoniego. W innych budynkach żydowskich, licznych szkołach, szpitalach zniszczono wyposażenie. W znanym „Seminarium Teologiczno-Żydowskim“, istniejącym ponad 80 lat, zniszczono synagogę oraz bibliotekę. Zniszczeniu uległo ponad pół tysiąca sklepów oraz prywatnych mieszkań wrocławskich Żydów.
SS-Obergruppenführer, Friedrich Katzmann, w czasie wojny SS-Polizeiführer w Galicji Wschodniej odpowiedzialny za mord na Żydach na tym terenie, 10 listopada po południu raportował:
Breslau – 1 synagoga spalona; 2 synagogi zdemolowane; Dom “Gemeinschaft der Freunde“ zdemolowany; przynajmniej 500 sklepów całkowicie spustoszonych; przynajmniej 10 żydowskich gospód zdemolowanych; ok. 600 mężczyzn z pomocą policji aresztowanych; ok. 35 zakładów żydowskich spustoszonych.
Prasa wrocławska 11 listopada informowała z aprobatą o zniszczeniach. Dziennik „Schlesische Tageszeitung“ zatytułował materiał: „Jak Wrocław rozprawił się z Żydami. Obcy ciemiężyciele zostali trafieni w czułe miejsca“. Za przeprowadzenie brutalnych akcji we Wrocławiu był współodpowiedzialny SS- und Polizeiführer, Erich von dem Bach-Zelewski, w czasie II wojny kat Warszawy.
Niemiecka propaganda starała się przedstawić listopadowy pogrom jako wyraz spontanicznego gniewu niemieckiego społeczeństwa (Volkszorn). Należy jednak podkreślić, że tylko niewielka jego część aktywnie brała w tym udział (członkowie paramilitarnych ugrupowań, funkcjonariusze). Widoczna była pewna polaryzacja stanowisk. Wielu powitało działania władz z aprobatą, inni zachowali się biernie, a pozostali – ta grupa była najmniejsza – wyrazili ubolewanie.
Antyżydowska propaganda Goebbelsa przynosiła efekty, przygotowała podłoże pod listopadowy pogrom. W relacjach z Wrocławia z tego okresu trudno znaleźć przykłady sprzeciwu. Dominowały ogromna pasywność, albo co najmniej częściowe przyzwolenie.
Tylko niektórzy ludzie – zanotowała pracownica wspólnoty żydowskiej, Lili Wollmann, którzy uczestniczyli w smutnym przedstawieniu przy pięknej ‚Nowej Synagodze‘ w czasie jej zniszczenia, odwracali z odrazą swe twarze.
Inny świadek, Klaus Trostorff zanotował:
Widziałem palącą się synagogę, gdyż stała ona w pobliżu miejsca, gdzie pracowałem, w centrum Wrocławia. To był niezapomniany widok… Wiwatująca niemiecka ludność… która cieszyła się na widok tego, jak wtedy obchodzono się z Żydami, jak niszczono ich majątek, jak spalono synagogę.
Tzw. „Noc kryształowa“ była jedynie preludium do unicestwienia prawie 20 tysięcznej społeczności żydowskiej we Wrocławiu. W następnych latach nastąpiły aresztowania, deportacje do obozów koncentracyjnych i miejsc zagłady. II wojnę światową przeżyła tylko nieliczna grupa wrocławskich Żydów. Josef Walk, którego aresztowano podczas pogromu we Wrocławiu i przetransportowano do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie napisał m.in.:
Gdy zobaczyłem palącą się świątynię, byłem przekonany, że będzie to skutkować ostatecznym upadkiem Niemiec.
Cytaty zaczerpnąłem z publikacji: Katharina Friedla, Juden in Breslau / Wrocław. Überlebensstrategien, Selbstbehauptung und Verfolgungerfahrungen, Köln 2015.
Zob. także:
Karol Jonca, Noc kryształowa i casus Herschela Grynszpana, Wrocław 1998.