W końcu zaświeciło słońce. Przez ostatnie dni pogoda nie rozpieszczała nas. Kiedy przyjechaliśmy, leżał jeszcze śnieg. Potem przyszedł marznący deszcz. Zrobiło się ciemno i szaro-buro. Ciekawe, jak czasami te same miejsca, które w końcu znamy od lat, potrafią zmienić się na naszych oczach; raz odrzucają, innym razem fascynują.
Z pewnością każdy z nas ma takie ulubione miejsca. Czasami wystarczy wyjść z domu i rozejrzeć się. Dzisiaj do krótkiego spaceru zachęciły skromne przebłyski słońca zza chmur. Od kilku dni było szaro, raz padał śnieg, innym razem marznący deszcz. Nie pozostawało nic innego niż siedzieć w ciepłym pokoju. Można było przeczytać zaległe lektury, porządkować pliki na komputerze. W najbliższych dniach podzielę się kilkoma uwagami podsumowującymi rok i zebrane w jego trakcie doświadczenia. Może zamieszczę wykaz programów, które szczególnie przydały się w pracy w mijającym roku. Nadal czekam na podsumowanie aktywności na moim blogu. Ponieważ nie mam dostępu do internetu – są jeszcze takie miejsca w Polsce! –, pocztę mogę tylko sprawdzić raz na dzień (Można? Można). Z pomocą wykresów czarno na białym będzie widać, jakie teksty wywołały największe zainteresowanie, ile osób odwiedziło moją stronę itd. Oczywiście, mam swoje typy, choć mogą się pojawić niespodzianki.
Podczas dzisiejszego spaceru z aparatem interesował mnie nie kolor, lecz faktura, kształt. By bardziej uwypuklić te elementy, zdjęcia wykonałem w technice czarno-białej. To tylko kilka migawek, choć każda z nich z pewnością podkreśla charakter miejsca, w którym się znajduję. Właściwie każda z nich wywołuje różne reakcje. Opowieści można snuć bez końca. Wrażenie chwili potęgowała przyroda, która na przekór wszystkiemu potrafi uporać się z każdą przeszkodą. Ile jest jeszcze takich miejsc, które warto na nowo obejrzeć, doświadczając zaskoczenia, inspiracji, małych odkryć?
Czekam na podsumowanie z ciekawości. Tymczasem dobrego wypoczynku życzę.