Czy oparta na fikcji seria filmowa może przedstawiać historyczne postaci fałszywie i wbrew stanowi wiedzy? Czy wolności artystycznej są nałożone w takim przypadku jakieś granice? Czy swoboda artystyczna może przeradzać się w całkowitą dowolność? Czy twórca może być krytykowany za wypaczenie obrazu konkretnych osób czy wydarzeń, nawet jeśli dużymi literami się zastrzegł, że to tylko fikcja? No właśnie, czy to całkiem fikcja, jeśli odnosi się do prawdziwych postaci? To pytania, które przechodziły mi przez głowę, gdy obejrzałem pierwsze odcinki niemieckiego serialu „Babylon Berlin”. W internecie nie znalazłem zbyt wiele na jego temat. Może w przyszłości pojawi się więcej analiz fenomenu prawda historyczna vs (do)wolność twórcza.
Archiwalia
Strona internetowa Archiwum z Arolsen (Arolsen Archives. International Center on Nazi Persecution) dostępna jest po polsku. Jest to jedna z największych na świecie baz danych osobowych na temat okresu II wojny światowej. Powstawała pod patronatem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Przez dziesiątki lat archiwum nie było jednak dostępne publicznie. Zgromadzono w nim dane ofiar prześladowań, osób przymusowo przemieszczanych, jeńców wojennych różnych narodowości, robotników przymusowych i ofiar obozów koncentracyjnych.
Publikacje
Czasopismo „Das Parlament” w swym dodatku „Aus Politik und Zeitgeschichte” opublikowało ciekawe materiały na aktualny temat: „Choroby zakaźne” (Seuchen)
Moją uwagę zwróciły także publikacje wspomnianego Archiwum w Arolsen dostępne online: Archiwum z Arolsen (Arolsen Archives. International Center on Nazi Persecution). Poza opracowaniami naukowymi, udostępniono także roczniki archiwum oraz materiały edukacyjne. Osoby zainteresowane problematyką Displaced Persons znajdą tam ciekawe opracowania. Publikationen & Downloads
Media
Quo vadis Porta Polonica? Relacja Andreasa Hübscha o postępach w remoncie Domu Polskiego w Bochum. Podsumowanie autora audycji mówi wszystko o stanie relacji polsko-niemieckich na przykładzie tego małego fragmentu:
Niemiecki serial „Babylon Berlin”, który dostępny jest na całym świecie na różnych platformach, wywołał moje poirytowanie. Wprawdzie bazuje on na jednej z powieści kryminalnych, jednak autorzy scenariusza postanowili ubarwić dodatkowo film. Wykorzystali do tego historyczne postacie. Jedną z nich był nadburmistrz Kolonii, Konrad Adenauer. Ten znany niemiecki polityk komunalny, działacz chadecki, miał być zamieszany w kompromitującą aferę seksualną, którą miał zatuszować młody komisarz. W każdym razie takie wrażenie ma widz pierwszych odcinków.
Muszę przyznać, że wskutek tego „uatrakcyjniania” fabuły straciłem zainteresowanie filmem. Jest świetnie zrobiony, dobrze zagrany, plenery berlińskie są przekonujące, akcja wartka, tylko po co to uciekanie się do fałszywej taniej sensacji? Czy nie mogła być mowa po prostu o jakimś prominentnym polityku, bez nazwiska? Podobno pod koniec pierwszego sezonu widz dowiaduje się, że była to tylko historia zmyślona, a zarzuty wobec Adenaeura nie potwierdziły się. Nie bardzo potrafiłem zrozumieć, po co autorzy zinstrumentalizowali tą postać. W internecie, być może przywalonym doniesieniami o różnych sensacjach i grzechach prawdziwych postaci, tego epizodu nie zauważono. Na pytanie, czy:
Czy aby tu o przerysowanie chodziło? Dla mnie jest to oznaka przekraczania kolejnych barier. Co z prawem do dobrej pamięci? Czy dla czyjejś zabawy i podekscytowania, bo w końcu chodzi tu o rozrywkę telewizyjną, można obrzucać błotem wyssanych z palca zarzutów? Nawet nie plotek, nawet nie hipotez, po prostu zmyśleń? Wydaje mi się, że nie.
I moje zdanie nie ma nic wspólnego z zakazem krytyki tzw. pomnikowych postaci. Jestem chyba staromodny?
Na inne problemy historyczne w tym serialu zwrócił uwagę historyk z Jeny, Raphael Utz w czasie wystąpienia na temat ofiar niemieckiej polityki okupacyjnej w Polsce (Opfer der deutschen Besatzungspolitik in Polen 1939-1945).