Sezon na różaneczniki zaczął się na dobre. Wystarczyło kilka słonecznych dni, by rozkwitły w pełnej krasie. W ogrodzie jeden różanecznik ładniejszy jest od drugiego. Moim ulubionym jest Germania, niewielki jeszcze krzew z wielkimi kwiatami w kolorze ciemnoróżowym. Niestety, mimo poszukiwań nie znalazłem mu jeszcze odpowiedniego towarzysza. Marzy mi się bowiem rododendron Polonia. Jednak, jak dotąd, nikt go nie wyhodował. Pech, przypadek czy spisek? A może by tak na 25 lecie podpisania traktatu polsko-niemieckiego (lub 1050 rocznicę chrztu – jak kto woli) nadrobić lukę w świecie różanecznikowym? Zgodnie rosnące Germania i Polonia to byłby piękny widok.
W drodze na Wyszki, zatrzymaliśmy się – jako co roku – w Wojsławicach. Wprawdzie dzisiaj był dzień świąteczny, ale arboretum było otwarte, a i sprzedawcy roślin nie zawiedli. Można było kupić różności, oko wabiły piękne azalie i różaneczniki. O parku w Wojsławicach pisałem przy innej okazji. Tym razem go nie odwiedziliśmy, a tylko stanęliśmy na chwilę, by tradycyjnie zapytać o różanecznik Polonia. A nuż się pojawił?! Uciąłem sobie krótką rozmowę ze sprzedawcą. Polonia się w świecie tych przepięknych krzewów nie pojawiła, a patriotyzm polskich szkółkarzy na razie wyczerpuje seria „królewska” (Władysław Łokietek. Jagiełło i Jadwiga). Nie tego szukałem, ale z Wojsławic nie da się wyjechać z pustymi rękoma. Zostałem więc posiadaczem azalii Juanita o dużych ciemnołososiowych kwiatach. Moja Germania nadal pozostaje więc na rabacie samotna. Oj, jeśli pojawi się jakaś Italia lub Francja, to porzucę daremne oczekiwanie na inwencję twórczą szkółkarzy i wybiorę z desperacji opcję „zachodnią”. W tym roku Germania, po interwencyjnym przesadzeniu, pięknie rozkwitła i jest powszechnie podziwiana.
Wróciwszy w kwitkiem z Wojsławic (choć i tak z doniczką do posadzenia), zacząłem snuć sobie tzw. refleksje. A może brak upragnionej przeze mnie Polonii to jest jakiś znak czasu? Ta krzewiasta Polonia nie powstaje, bo ja i mi podobni zaraz byśmy ją sadzili koło Germanii, odtwarzając geopolitykę. W relacjach polsko-niemieckich osiągnęliśmy już niemal wszystko, co w stosunkach bilateralnych mogą uzyskać dwa państwa (pozostając przy rozsądnych założeniach). Za kilka tygodni będziemy obchodzić 25 rocznicę podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Pewne przesłanki zdają się zapowiadać, że rocznicy tej nie będzie się tak hucznie świętować, jak to przewidywano jeszcze w ubiegłym roku. Jednak jakieś obchody przewidziano. Dostaję coraz więcej zaproszeń na dyskusje, otwarcia wystaw, prezentacje książek. Wczoraj z kancelarii prezydenta RFN nadeszło zaproszenie na dyskusję o relacjach polsko-niemieckich, która ma się odbyć w Berlinie 16 czerwca. Zapowiada się bardzo interesująco. Do udziału zaproszono postacie o ugruntowanej pozycji i osiągnięciach, ale także osoby stawiające na polu relacji polsko-niemieckich pierwsze kroki. Chętnie posłucham, co mają do powiedzenia i jak widzą te relacje z perspektywy 25 lat. Mam tylko nadzieję, że presja bieżącej polityki nie przesłoni dyskutantom historycznego kontekstu, w jakim polsko-niemieckie stosunki się rozwijały.
Z okazji poprzednich jubileuszy, mniej wszakże „okrągłych”, tworzono podsumowania, próbowano formułować cele i wyzwania. Ciekaw jestem, jak zakończą się tegoroczne obchody i jak je będziemy oceniać za kilka lat. A czy nasze relacje potrzebują jeszcze jakiś symboli? Jak wyobrażamy sobie przyszłość tego sąsiedztwa? Na mapie, inaczej niż na ogrodowej rabacie, Germania i Polonia swych miejsc zmienić nie mogą, sąsiedztwo pozostanie dla nich faktem i ramami, tak jak jest to już od tysiąca lat.
Panie Profesorze!
16 czerwca to jest MECZ. Wymowny. Żadne dyskusje, panele, pomniki, muzea nie przybliżą lepiej obu narodów do siebie niż sportowa walka, oczywiście na śmierć i życie 🙂 Nikt lepiej od Pana nie wie, że na płaszczyźnie międzyludzkiej relacje Niemców i Polaków są jak nigdy dotąd poprawne, a nawet się odważę powiedzieć, dobre. Jak Pan Profesor bedzie tam z tymi politykami to proszę im przekazać za klasykiem: „Bo jedna myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę: Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?”…
Biorę się za wyszukiwanie czegoś związanego z Francją…:) A co do Polonii, może próbować zachęcić specjalistów z Ogrodu botanicznego we Wrocławiu? Powodzenia w poszukiwaniach życzę.