Można zakrzyknąć: święta, święta i … po świętach. Od rana bardzo pracowicie. Ostatnie teksty na wystawę napisane, korekta nadesłanych zrobiona. Jeszcze zredagowanie krótkiej informacji o dyskusji. A w tzw. międzyczasie nieco prac ogrodowych. Wieczorem nareszcie trochę oddechu przy porządkowaniu zdjęć z ostatnich dni, które zrobiłem na Wyszkach. Pogoda dopisała, świeciło piękne słońce. Wymarzony czas na spacery po okolicy. Wracając z wędrówki po lasach i polach, przechodziliśmy obok domku Roberta Kargera, miejscowego poety, który przed stu laty opiewał uroki rodzinnej wsi i Ziemi Kłodzkiej. Drewniany budyneczek ledwie stoi. Nie ma już starej lipy, w której cieniu krył się od swego powstania…
Powroty na Wyszki, niewielkiej wsi koło Bystrzycy Kłodzkiej, są zawsze chwilą wypoczynku. Można nadrobić zaległe lektury, wybrać się na dłuższe spacery, poobserwować leśne zwierzęta. Nikt nie przeszkadza, nic nie rozprasza. Nie sięga tu żadna z sieci komórkowych, nie działa internet. Przez kilka dni otacza nas cisza, szum potoku, śpiew ptaków oznajmiających z całych sił zbliżającą się wiosnę.
Tegoroczna krótka przerwa świąteczna i piękna pogoda (choć śnieg jest jeszcze w wyższych partiach gór) zachęcały do spacerów. W drodze powrotnej zatrzymałem się na chwilę przed niewielkim drewnianym domem. Przed wielu laty należał on do rodziny Kragerów. W 1874 r. urodził się w nim Robert, jeden z najbardziej popularnych kłodzkich poetów, piszący również w miejscowym dialekcie. Mam sentyment do tego niepozornego, opuszczonego od kilku lat domku. Przykro mi, że jestem obserwatorem jego powolnej degradacji. Budynek jest drewniany, składa się z części mieszkalnej i gospodarczej. Wygódka jest na zewnątrz, małe, zakurzone okna smutno spoglądają na świat.
Ma się wrażenie jakby dom powoli wrastał w otoczenie, zasłaniają go krzewy i chaszcze, płot pochylił się ku ziemi. Już chyba nikt nie pamięta o urodzonym tu poecie, nie recytuje z pamięci jego poezji. Upływ czasu, bezwzględny dla domu jego urodzenia, bezlitośnie obszedł się także z jego twórczością. Karger podzielił los wielu poetów i pisarzy, kiedyś sławnych i podziwianych, dzisiaj całkowicie zapomnianych. A może jest szansa na przywrócenie go czytelnikom? Mógłby tego dokonać jakiś tłumacz z poetycką duszą.
Zob. także:
Krzysztof Ruchniewicz, „Czy znasz wioskę małą, która w cichej dolinie…”, „blogihistoria“, 2.06.2014.