Pomniki upamiętniające bohaterskie czyny na froncie lub poległych żołnierzy są stałym elementem krajobrazu pamięci tworzonego po wojnach XX w. Choć bywało, że ofiara żołnierzy była daremna, a nawet wspierała błędną politykę, zakończoną klęską, ich poświęcenie ex post heroizowano, czyniono z nich „moralnych zwycięzców“, lepszych, szlachetniejszych od tych rzeczywistych. Pomniki te nie tyle miały upamiętniać stracone młode życie, co napominać i dyscyplinować naród, by „pozostał wierny” tej ofierze. Czemu miała ona służyć, definiowała polityka historyczna państwa. W tysiącach mniejszych i większych miejscowości Niemiec spotykamy pomniki upamiętniające poległych w I wojnie światowej. W większości pokazują heroizm żołnierzy, wierność przysiędze i poświęcenie narodowej sprawie. Projektowano je jako swego rodzaju ołtarze potrzebne do praktykowania narodowych rytuałów. Jedynie nieliczne z nich wyrażają potępienie wojny, żal i skruchę z powodu bezsensownej śmierci milionów. Jednym z takich pomników jest rzeźba Ernsta Barlacha w katedrze w Magdeburgu.
Masowa śmierć
Koniec I wojny światowej, którego setną rocznicę obchodzimy w tym roku, powinien zachęcić do szerokiej refleksji nad jej skutkami. Były one oczywiście różne dla zwycięzców i zwyciężonych. Jak mocno nadal jest obecna I wojna światowa w świadomości Europejczyków, zwłaszcza zachodnich, pokazują obchody rocznicowe oraz pomniki. W przeciwieństwie do wcześniejszych konfliktów, wojna ta miała charakter masowy, określano ją jako totalną, a na polach bitew dziesiątkami i setkami tysięcy ginęli żołnierze.
Praktycznie nie ma żadnej miejscowości w Niemczech, w której nie postawiono by w okresie międzywojennym pomnika poległych. Śmierć na froncie była masowa, końcem żołnierskiej drogi nierzadko była bezimienna mogiła. Wojna nie była jednak anonimowa. Polegli żołnierze w praktykach upamiętniania byli wymieniani z imienia i nazwiska. Grozę i bezsensowność wojny można było więc ukazać na konkretnym przykładzie „chłopaka z sąsiedztwa”, obecnego symbolicznie na kamiennym pomniku w każdym niemalże środowisku. Można byłoby, gdyby to było celem.
Masowa śmierć stworzyła traumę, z którą nie wszyscy potrafili sobie poradzić (w części państw trauma okresu I wojny światowej została zastąpiona traumą II wojny światowej). W niemieckim rozrachunku dominował proces wyparcia winy, tworzenia mitu krzywdy i bohaterskiego osamotnienia. Często na pomnikach poległych można było spotkać motyw żołnierza-herosa, który nie poddał się do końca, a jego śmierć miała być nie przestrogą, a wyrazem bezprzykładnego poświęcenia dla narodu i ojczyzny (ten symboliczny przekaz często podkreślały napisy na pomnikach).
„Artystyczna prowokacja”
I wojna i jej skutki zrodziły też w Niemczech ruch pacyfistyczny. Uczestniczyli w nim często artyści. Jednym z nich był rzeźbiarz, malarz i pisarz Ernst Barlach (1870-1938) 1. Wybuch I wojny powitał – podobnie jak wielu jego rodaków – z entuzjazmem. Mimo problemów zdrowotnych, które czyniły go niezdolnym do służby, zgłosił się na ochotnika (Landsturmsoldat). Przełomem w jego postrzeganiu wojny była zima 1915/16 roku, która otworzyła mu oczy na prawdziwy charakter walki w okopach. Ze zwolennika wojny stał się szybko jej krytykiem, angażując się w prace na rzecz pokoju.
Pomnik w katedrze magdeburskiej (Denkmal des Krieges im Dom zu Magdeburg) powstawał w latach 1924-1929 (w tym samym czasie powstało inne, znane dzieło Barlacha, „Latający / Schwebende“, którego twarz miała rysy Kaethe Kollwitz)2. Zlecenie wykonania pomnika artysta otrzymał od władz pruskich, które były właścicielem katedry (po jej sekularyzacji w 1810 roku). Miał uczcić poległych, którzy oddali swe życie za „cesarza, Boga i ojczyznę“. Barlach przyjął zlecenie jako jedno z największych swych wyzwań artystycznych. Nie chciał jednak stworzyć kolejnego „pomnika poległych bohaterów“, lecz „pomnik do refleksji“ (Denkzeichen), skierowany przeciwko wojnie, pozbawiony jakichkolwiek elementów heroizujących jej ofiary w żołnierskich mundurach.
Dzieło E. Barlacha zaprezentowano publiczności w tzw. „Niedzielę Wieczności” (ostatnia niedziela w roku liturgicznym Kościołów protestanckich) w 1929 roku. Od początku wzbudziło duże kontrowersje, tak bardzo swym wyrazem odbiegało od odsłanianych od kilku lat obiektów. Jednym z krytyków był kaznodzieja katedralny, kombatant i aktywny członek Stahlhelmu, organizacji paramilitarnej powstałej w Republice Weimarskiej, Ernst Herbert Martin. W wyniku interwencji państwa pomnik ostatecznie umieszczono w katedrze w połowie roku 1930.
Rzeźba i jej znaczenie
Pomnik, wykonany z drewna dębowego, przedstawia sześć postaci umieszczonych po trzy w dwóch rzędach. Cztery z nich połączone są krzyżem, na którym umieszczono daty roczne 1914, 15, 16, 17 i 18. Trzy stojące figury korespondują z trzema półfigurami, które umieszczono poniżej. Postacie stojące to przywódca, stary i młody żołnierz. Każda z tych postaci posiada charakterystyczne cechy.
Postać stojąca pośrodku, ranna w głowę, wydaje się być świadoma bezsensu działań, rozczarowana, jej puste spojrzenie to symbol klęski idei, utraty nadziei, zawinionej odpowiedzialności. Po lewej stronie stary doświadczony żołnierz, z ostrymi rysami twarzy, z głęboko osadzonym na głowie hełmie, patrzy z tępym wyrazem twarzy, jest posłuszny, nie żywi wątpliwości. Po prawej stronie stoi młody żołnierz; miękkie rysy twarzy mogą zdradzać naiwność, brak doświadczenia i podejrzeń. Skierowany na wprost wzrok nie zdradza jednak żadnych wątpliwości.
Trzy półfigury, umieszone u kolan stojących postaci, przedstawiają symbolicznie cierpienie, śmierć i rozpacz. Postać z lewej strony ma twarz zasłoniętą kapturem i zaciśnięte z całych sił pięści. Figura pośrodku, z wychudzonymi ramionami, z naciśniętym głęboko na gnijącą twarz hełmem, składa przed sobą kościste dłonie szkieletu. To symbol masowej śmierci na polach bitewnych. Postać z prawej strony z rękami uniesionymi na głowie ma zamknięte oczy, na jej piersiach spoczywa maska przeciwgazowa. Przedstawia ona rozpacz i załamanie. Nie ma tu bohaterstwa, wielkich słów o ojczyźnie i wierności, lecz widzimy bezmyślną karność, ślepy los wiodący przez strach i ból do rozkładu śmierci.
Zwrócenie uwagi na grozę i wielowymiarowość wojny miało zmusić do refleksji, wykazać specyficzny charakter nowoczesnej wojny i jej skutków. Miało też zachęcić do wytężonych zbiegów na rzecz zachowania pokoju w przyszłości.
Krytyka i usunięcie pomnika
Krytyka dzieła Barlacha nie ustała także po odsłonięciu dzieła. Alfred Rosenberg, jeden z ideologów narodowego socjalizmu, uznał je za „nieniemieckie“ i „obce rasowo“. Dzieła Barlacha zostały potępione przez reżym narodowosocjalistyczny, uznano je za tzw. „sztukę zdegenerowaną“, w latach 30. pozbawiono go odznaczeń oraz godności. W 1934 roku wierni katedry i jej rada złożyli wniosek o usunięcie rzeźby i przeniesienie jej do Galerii Narodowej w Berlinie. Wniosek bez zwłoki przyjęto, a rzeźbę umieszczono w piwnicznym magazynie muzeum.
Jeden z przyjaciół artysty, rzeźbiarz i malarz Bernhard A. Böhmer, przejął później niechcianą rzeźbę. Najpierw umieścił ją w swej pracowni, a potem w kościele w Güstrow. W ten sposób uratował ją przed zniszczeniem w czasie II wojny światowej. Do katedry magdeburskiej dzieło Barlacha wróciło w 1955 roku.
Pomnik stał się jednym z symboli ruchu opozycyjnego w NRD. 16 stycznia 1981 roku, w rocznicę zburzenia Magdeburga w styczniu 1945 roku, organizowano przed pomnikiem Barlacha modlitwy o pokój, uczestniczyli w nim grupy pacyfistyczne i ekologiczne. W drugiej połowie lat 80. pomnik Barlacha stał się także ważnym symbolem dla osób chcących opuścić NRD. W czasie spotkań przekazywano informacje, wspólnie modlono się.
Ostatnim akordem tego procesu był rok 1989. Pomnik Barlacha stał się wtedy miejscem poniedziałkowych “modlitw odnowy społecznej w katedrze magdeburskiej“. Uczestniczyły w nich do 10 tys. osób. „Pokojowa rewolucja“ jesienią 1989 roku dotarła także do Magdeburga3.
Przypisy:
- Zob. informacje o E. Barlachu na stronie internetowej fundacji jego imienia. ↩︎
- Zob. Güstrower Ehrenmal. ↩︎
- Zob. Friedliche Revolution 1989. ↩︎
Bardzo potrzebny artykuł, bo wychodzi poza polskie podwórko, z którego perspektywa I wojny sprowadzana się do odzyskania niepodległości i to przebiegającej linearnie, od 1914 do 1918 roku. I faktycznie, nawet w wioskach poniżej 1000 mieszkańców znajdują się jeśli nie pomniki, to tablice poświęcone pamięci ich synów, którzy już nigdy nie wrócili z wojny. Zostali w okopach na zawsze. Bardzo interesujący w artykule wątek pacyfistyczny po I wojnie światowej. W południowych NIemczech takim magnesem przyciągającym młodych NIemców, wyciągających rękę do Francuzów, był Marc Sagnier. Jak wiadomo wszystkie te pacyfistyczne ruchy utopiły się później w odmętach faszyzmu. Memento na dziś.