Ostatnio trafiły do mnie trzy tomy pod wspólnym tytułem „Młodzież wobec historii“, których celem jest dokumentacja działań odnoszących się do trudnej przeszłości, rozliczenia jej i upamiętnienia niewinnych ofiar politycznej przemocy. Od ponad 10 lat prowadzi je grupa osób zaangażowanych w inicjatywy oddolne w Polsce i Rosji. Jest to ciekawy, ale też inspirujący przykład, podjęcia współpracy na poziomie lokalnym, w której aktywnymi uczestnikami są przede wszystkim młodzi ludzie, uczniowie szkół średnich. Po stronie polskiej są to osoby związane z Oddziałem Związku Sybiraków oraz nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Bystrzycy Kłodzkiej. Po stronie rosyjskiej uczniowie i nauczyciele szkół średnich z obwodu archangielskiego i Republiki Komi (Workuta) oraz działacze organizacji zajmujących się upamiętnieniem ofiar stalinizmu z Sankt Petersburga i Workuty. Wsparcia inicjatywie udziela Konsulat Generalny RP w Sankt Petersburgu.
W Polsce bardzo chętnie narzekamy na nieznajomość historii przez naszą młodzież. Na jej obojętność wobec tematów historycznych, zwłaszcza tych, które są bolesne, skomplikowane i jako takie nie dają się łatwo przerobić na lekkostrawny materiał opatrzony etykietką „pokrzepienie serc” czy „narodowa duma”. Winą obarczamy najczęściej programy nauczania i nauczycieli, a nawet kulturę masową, która ma wynaradawiać jej młodych odbiorców. Z pewnością z edukacją historyczną nie jest dobrze. Wielu kojarzy się ona z nudą szkolnych lekcji (tak często widzą je uczniowie), pospiesznym przerabianiem faktów i dat, zwieńczonym na końcu kolejnego etapu nauki testem. Czy dzięki jego zaliczeniu młodzi ludzie zbliżają się do poznania i zrozumienia przeszłości, a tym samy siebie samych i swego otoczenia? Czy wiedzą, gdzie i w czym tkwią korzenie naszej współczesności?
- Zdjęcie: Lekcja terenowa „Kirpicznyj – krwawe widmo totalitaryzmu”, 1.11.2009 r.
Obok śmiertelnego znudzenia szkolną historią obserwuje się wręcz fascynację części młodych ludzi niektórymi wątkami dziejów Polski, zwłaszcza związanymi z wydarzeniami ostatniej wojny i okresu bezpośrednio po niej. Kształt i przejawy tej fascynacji dają wiele do myślenia, a niemałą liczbą obserwatorów niepokoją. Nie oznaczają bowiem pogłębiania wiedzy, uwrażliwiania na kontekst historyczny i dramatyczność, często niejednoznaczność ludzkich wyborów w XX w. Obawy budzi częste ujawnianie przez młodych postaw, które można nazwać nie tyle patriotycznymi, co nacjonalistycznymi. Powstańców warszawskich, żołnierzy antykomunistycznego podziemia przerobiono na jednowymiarowe, uproszczone figury jakiejś pop-historii. Przypisano ich do naszych czasów, a nawet do konkretnych programów politycznych, którymi teraz żyjemy. Ich wizerunki bezrefleksyjnie umieszcza się na tzw. patriotycznej odzieży czy kubkach do herbaty. Przywołuje w sloganach wykrzykiwanych na meczach piłkarskich i ulicznych demonstracjach.
- Źrodło: Internet
Barwy narodowe, obiekt czci chroniony prawem, stały się kolorami plemiennymi, którymi pokrywamy co się da, odróżniając naszą „drużynę” od innych, nie-naszych w domyśle. Na ubiegłorocznym jarmarku bożonarodzeniowym we Wrocławiu można było nabyć nawet świecę z symbolem Polski Walczącej. Zapalić ją? Patrzeć jak „kotwica”, za której wymalowanie w okupowanej Warszawy można było zginąć, idzie na naszym stole z dymem? Przy jej blasku poczujemy się bardziej polscy niż dotąd? Nic tylko czekać na otwieracz do piwnych kapsli w tym kształcie lub kolekcję „patriotycznej bielizny”… Czy o taką formę pamięci o historii nam chodzi? Takiej pragną różni apologeci nowej polityki historycznej państwa, wedle której konieczne jest powszechne promowanie historii i narodowej kultury? Odrębnym tematem, zasługującym na wiele uwagi i głębszą analizę jest zawartość różnych „patriotycznych” stron internetowych. Jaka tam wizja historii Polski, Polaków i ich sąsiadów króluje? Jak się ma do osiągnięć historiografii?
- Zdjęcie: 30 października – Dzień Pamięci Ofiar Represji Politycznych w Workucie. Złożenie kwiatów pod pomnikiem Ofiar Represji
Niewątpliwie jednak jest to przejaw autentycznych potrzeb i tęsknot pewnej części naszego narodu. Odczuwają je szczególnie młodzi ludzie, którzy dopiero budują swoją tożsamość. Bądźmy wrażliwi na to, jaki budulec do owej budowy jest używany. Ludzie chcą odczuwać swą przynależność do szerszej wspólnoty, chcą być z niej dumni. Zastanówmy się, dlaczego zaspokojenia tych uczuć obecnie nie znajdują. Dlaczego tak łatwo odrzucają krytyczną refleksję nad przeszłością, traktując ją niemalże jako zamach na narodowe świętości? Skąd to łaknienie czarno-białego świata przeszłości, choć na przykładzie współczesności widać, że ludzkie życia malowane jest całą paletą barw? Czy odmienianie słów: Polska, polski, polskość (zawsze z małych liter wbrew ostatnio ujawnianej nawet na tzw. najwyższych szczeblach praktyce!), naród, narodowy przez wszystkie przypadki nie nabiera coraz bardziej wyłączającego, ekskluzywnego charakteru? Nie staje się także puste?
- Zdjęcie: Ruiny baraków
Powróciło też do naszej przestrzeni publicznej hasło „Polska dla Polaków”, ba! samo w sobie nie wystarcza jego głosicielom, więc jeszcze opatrują je wykrzyknikiem, jak w pewnej ostatnio wydanej książce, „prawdziwej uczcie dla narodowców” wedle autora krótkiej recenzji. Nasz kraj tylko dla nas! Ale jak definiować będziemy owo „my”? I czy równolegle: Niemcy dla Niemców, Rosja dla Rosjan, Węgry dla Węgrów, Francja dla Francuzów, Litwa dla Litwinów… itd. Wszak każdy kraj jest „piękny”, a każdy naród jest „dumny”? A może przede wszystkim nasz, jak chętnie powtarzają niektórzy politycy.
Trzy skromnie wydane tomy dwujęzycznej (polsko-rosyjskiej) serii „Młodzież wobec historii” to przejaw innego nurtu. To znak, że można inaczej i że trzeba inaczej; że historia nie musi być preparowana, przekuwana na jakiś oręż czy dyscyplinujące wspólnotę lepiszcze. Może być obiektem poznania i refleksji, nieraz niełatwej; a młodzież nie musi jej otrzymywać jedynie w formie gotowego podręcznikowego wykładu, z wpisaną weń określoną wizją przeszłości. Jak czytamy we wstępie do tomu 1, chodzi przede wszystkim o
pamięć uczciwą, a tym samym oczyszczającą i budującą podstawy przyszłości.
Takie podejście uczy rzetelnego poznawania przeszłości, jej analizowania, ale i uznawania jej za rzecz przydatną w kształtowaniu własnej tożsamości.
Teraz zupełnie inaczej traktuję tragizm tamtych lat, dlatego że osobiście dotknąłem historii. Po zakończeniu szkoły zapewne wyjadę z Workuty – napisał młody Rosjanin, uczestnik wędrówki szlakiem stalinowskich łagrów – ale na całe życie zapamiętam tę wyprawę i wszystkim będę opowiadał o tym, co zobaczyłem.
Ta opinia jest zapewne wspólna dla wszystkich uczestników tego projektu. Wypada tylko żałować, iż wbrew wcześniejszym założeniom, nie udało się kontynuować wyjazdów uczniów polskich do Rosji i rosyjskich do Polski. Jak wartościowe skutki mogło to przenieść, pokazuje tom 1 serii, w którym znajduje się dokumentacja spotkań w Jareńsku i Bystrzycy Kłodzkiej w 2013 r. Nie udało się niestety uniknąć negatywnego wpływu wydarzeń politycznych związanych z konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Trzeba jednak mieć nadzieję, że wymianę młodzieży uda się wznowić. Jest to najlepszy sposób wzajemnego poznawania się i przełamywania obecnej w obu społeczeństwach niewiedzy, lecz także stereotypów i uprzedzeń. Tego rodzaju doświadczenia, zwłaszcza w kontaktach polsko-niemieckich, pokazują, że warto się w takie działania angażować. Na szczęście to niepowodzenie, na które partnerzy projektu nie mieli wpływu, nie przerwało współpracy obu środowisk. Dowodzą tego dwa kolejne wydawnictwa. Ponieważ zabrakło wspólnych wypraw, postanowiono opublikować efekty wcześniejszych projektów uczniów rosyjskich poświęconych odkrywaniu śladów stalinowskich represji.
- Zdjęcie: Grób z zachowanym krzyżem
Każdy z tomów jest zatem dokumentacją projektów historycznych realizowanych przez uczniów pod opieką nauczycieli. Dotyczyły one najbardziej tragicznych wydarzeń XX w.: skutków polityki represji i ludobójstwa dwóch totalitaryzmów. W Rosji, w obwodzie archangielskim i w Republice Komi odnajdowano i inwentaryzowano ślady dawnych osiedli dla zesłańców i łagrów, lokalizowano miejsca pochówków ofiar i stawiano na nich krzyż jako znak pamięci. Część z tych miejsc związana była z losem obywateli polskich deportowanych tam w latach 1940-1941. W Polsce młodzież poznała funkcjonujące miejsca pamięci: muzea w dawnych niemieckich obozach koncentracyjnych, cmentarze poległych żołnierzy radzieckich i pomniki poświęcone zmarłym na zesłaniu w ZSRR Polakom (sybirakom).
- Zdjęcie: Uroczystość w muzeum, wśród uczestników A. W. Krikun, była więźniarka Workutłagu
Ważną częścią projektów było nieodmiennie poznawanie relacji świadków historii, spotkania i rozmowy z nimi. Starano się również poznawać losy konkretnych, znanych z nazwiska ofiar represji. Celem przedsięwzięcia było nadanie historii z kart podręczników konkretnego wymiaru: indywidualnego w postaci losu konkretnego człowieka i materialnego w formie zabezpieczonych w muzeach lub odnajdywanych przez uczniów pozostałości po miejscach cierpienia i kaźni tysięcy ludzi. Były to poważne wyprawy, a raczej ekspedycje naukowe. Uczniowie właściwie pełnili tu rolę badaczy szukających dokumentów i przedmiotów historycznych, nierzadko archeologów dokonujących wykopalisk i interpretacji zmian utrwalonych w terenie.
Przechodzili merytoryczne przygotowania: poznawanie literatury historycznej, opracowywanie planu pracy w terenie i sposobów dokumentowania znalezisk (fotografie, szkice topograficzne). Uczniowie, zwłaszcza rosyjscy, musieli wykazać się w czasie poszukiwań resztek gułagowskiego imperium, wytrwałością i dobrą kondycją. Np. wyprawa szlakiem linii kolejowej zbudowanej przez „zeków” w latach 1947-1955 wymagała pokonania na piechotę ponad 100 km, obozowania w tundrze przy zmiennej pogodzie, przekraczania różnych terenowych przeszkód. Po zakończeniu wyprawy opracowywano jej wyniki, które stały się później materiałem do publikacji.
- Zdjęcie: Cmentarz na Rudniku. Ostatnie miejsce spoczynku Polaków osiedleńców specjalnych (1944-1950)
Mimo że upłynęło już 70 lat od tamtych wydarzeń, w klimacie północy Rosji zachowało się wiele śladów po bytowaniu tu łagierników i zesłańców. Uczniowie odnaleźli resztki baraków i ziemianek, przedmioty codziennego użytku w postaci naczyń metalowych, narzędzi, piecyków, ale też krat okiennych, drutów kolczastych, skorodowanych szyn kolejowych. Odkrywali pozostałości zesłańczych cmentarzyków z resztkami mogił i drewnianych krzyży. Na niektórych można było nawet odczytać polskie nazwiska. Młodzi Rosjanie poznawali tragiczny los własnego narodu (m. in. poszukując miejsc pogrzebania kilkuset rozstrzelanych w 1938 r. więźniów jednego z obozów w okolicach Workuty), przekonywali się, co stanowiło podstawę imperium Stalina, odkrywali inne oblicze drugiej wojny światowej, związane z okresową współpracą Stalina z Hitlerem (to w jej wyniku w tych okolicach pojawili się zesłani Polacy). Młodzi Polacy nie tylko zdobywali wiedzę, oglądali historyczne miejsca, ale i spotykali się z otwartością Rosjan, ich wrażliwością na doświadczenie innych narodów, gotowością pomocy w upamiętnianiu losu w gruncie rzeczy obcych i nieznanych ludzi.
- Zdjęcie: Uczestnicy ekspedycji ustawiają ponownie krzyż na grobie Tomasza Proroka. Cmentarz Rudnikwyłski, 2013
Po stronie polskiej seria „Młodzież wobec historii” jest kolejnym efektem aktywności środowiska, którego duża część wywodzi się i nadal związana jest z bystrzyckim kołem Związku Sybiraków. To bardzo prężna grupa, o szerokich zainteresowaniach, dobrych kontaktach w swej lokalnej społeczności, a także współpracująca z partnerami zagranicznymi. Nie tylko ze stroną rosyjską (m. in. w projekcie wirtualnego muzeum Gułagu), ale i dawnymi niemieckimi mieszkańcami Ziemi Kłodzkiej. Efektem są m. in. publikacje, spotkania, wystawy, tablice pamiątkowe i pomniki, które wzbogaciły krajobraz życia kulturalnego i społecznego nie tylko tego regionu.
Ekspedycje organizowali:
Oleg Gudowanyj
Irina Witman
Aleksandr Kalmykow
Młodzież wobec historii, pod red. Janusza Kobrynia, t. 1-3, Bystrzyca Kłodzka 2014-2015.
Wydawcą II i III tomu było Bystrzyckie Stowarzyszenie Pamięci
Zesłańców Sybiru i Ofiar Represji
- Zdjęcie: Ekspozycja Muzeum w Workucie
Zob. także
Młodzież wobec historii
Dziękuję redaktorowi tomów, Januszowi Kobryniowi za udostępnienie zdjęć.