Podróże kształcą. Banał? Może, ale przede wszystkim częste doświadczenie obieżyświatów, nawet w naszych „wszystkowiedzących“ czasach. Wyjazd poprzedzają przygotowania. Przeglądam strony internetowe, czytam przewodniki i opracowania. Często sięgam do ogólnych historii państw, które odwiedzam. Lubię mieć komfort pewnej wiedzy, ale też zawsze oczekuję odkryć i zaskoczeń. I zwykle natykam się na rzeczy, o których nie słyszałem i nie czytałem. Dokształcam się więc w trasie. Tak było tym razem. W liguryjskim Portofino odkryłem historię rodziny Mumm von Schwarzenstein. Nazwisko nie było mi całkiem obce.
- Członkowie niemieckiego poselstwa w Chinach przed objęciem służby. Pośrodku A. Mumm von Schwarzenstein, 1900, Fotograf Sciutto, Genua, Źródło: Bundesarchiv Bild 183-H28572, Peking, deutsche Gesandschaft.
Nie pamiętam już dokładnie, kiedy po raz pierwszy obiło mi się o uszy. Być może to było przed laty w Bonn, gdy spotkałem się niemieckim dyplomatą, Alfredem Blumenfeldem (1912-1992). Rozmawialiśmy o trudnym początkach relacji polsko-(zachodnio-)niemieckich w latach 60. Blumenfed przebywał wtedy w Warszawie. Przyjechał nad Wisłę, by przygotować utworzenie misji handlowej RFN. Rozpoczęła pracę we wrześniu 1963 r., a jej pierwszym szefem został Bernd Mumm von Schwarzenstein (1901-1981), dyplomata prześladowany wcześniej przez nazistów. Blumenfeld był jego zastępcą.
- Fot. A. Mumm von Schwarzenstein, Źródło: internet.
Ponownie natrafiłem na to nazwisko w czasie krótkiego pobytu w Portofino. Na ścianie tamtejszego kościoła św. Jerzego umieszczono tablice upamiętniające zasłużone postacie dla miasta. Jedna z nich poświęcona jest Jeannie Watt von Mumm (1866-1953), szkockiej żonie niemieckiego dyplomaty, Alfonsa Mumma von Schwarzensteina. Jeannie miała uratować – jak głosi napis na tablicy – liguryjskie miasteczko przed zniszczeniem w końcowych dniach wojny (pisałem o tym we wcześniejszym wpisie). W internecie znalazłem ciekawą wystawę, poświęconą Jeannie i Alfredowi. Zainteresowała szczególnie postać dyplomaty. Był nietuzinkową postacią, z powodzeniem łączył obowiązki przedstawiciela wilhelmińskich Niemiec w Chinach czy Japonii z pasją fotografa. Było to bowiem coś więcej niż tylko hobby dyletanta z wyższych sfer. Dzięki obiektywowi Mumma możemy poznać intrygujące oblicze Chin w okresie tzw. powstania bokserów, zbrojnego wystąpienia skierowanego przeciwko cudzoziemcom i dynastii Qing. Zdjęcia złożyły się na album pt. „Dziennik w obrazach“. Jest on dostępny on-line na stronach Biblioteki Państwowej w Berlinie.
Alfons Mumm von Schwarzenstein urodził we Frankfurcie n.M. w 1859 r. jako trzecie dziecko Jacoba Georga Hermanna i Sophie Eugenie. Najstarszy syn przejął dochodowy rodzinny interes, produkcję popularnego szampana. Alfons rozpoczął zaś studia prawnicze, po których wstąpił do służby dyplomatycznej cesarskich Niemiec. Od wczesnej młodości zwiedzał świat. W wieku 23 lat odbył podróż do wielu krajów europejskich i USA. Miał wszystkie ważne cechy dyplomaty. Był doskonale wykształcony, powściągliwy, dokładny, taktowny i – o czym wkrótce przekonano się w centrali – miał dobre pióro. Był uważnym obserwatorem, trzeźwo oceniał sytuację, co podnosiło wartość jego sprawozdań i opracowań. Jednak nie tylko dyplomacja wypełniała mu życie.
- Fot. A. Mumm von Schwarzenstein, Źródło: internet.
W 1902 roku ukazał się jego „Dziennik w obrazach“, na który złożyło się ponad 600 fotografii. Można tam znaleźć credo jego działań:
Podróżowanie poszerza moją wiedzę o Chinach. Zadaniem tego albumu jest dać moim przyjaciołom i krewnym w dalekiej ojczyźnie możliwie plastyczny obraz mojej tutejszego otoczenia i codzienności, mnie zaś zachować ten okres w żywej pamięci.
Fotografie powstały między sierpniem 1900 a lipcem 1902 roku. Niestety, nie jest znana marka aparatu, za pomocą którego Alfons wykonywał zdjęcia. Fotografię traktował jako dokument, swoistego rodzaju dziennik złożony ze zdjęć. Fotografował architekturę chińską w okresie przełomu, na zdjęciach udało mu się utrwalić odchodzenie od tradycji. Interesował się też mieszkańcami, choć nie znajdziemy tu klasycznych portretów.
Zdjęcia były doskonałe technicznie. Dzisiaj taka ocena wydaje się czymś banalnym. Na display’u możemy od razu stwierdzić, czy motyw, który chcieliśmy uwiecznić, nam odpowiada, czy nie. W czasach Mumma von Schwarzensteina nie było to takie proste. O jakości zdjęć mógł się przekonać dopiero po ich wywołaniu, nieraz daleko od fotografowanego obiektu. Oznaczało to, że musiał wcześniej dobrze się przygotować do „sesji zdjęciowej“ (motyw, światło itd.).
- Fot. A. Mumm von Schwarzenstein, Źródło: internet.
Po powrocie z Dalekiego Wschodu Mumm von Schwarzenstein w 1910 r. złożył wniosek na przeniesienie go w stan spoczynku z powodów zdrowotnych. W 1911 r. zamieszkał w Portofino w Castello San Giorgio. W następnych latach odwiedziło go tam wielu znanych osobistości ze świata polityki i kultury, m. in. Cosima Wagner czy Gerhart Hauptmann. Śląski laureat Nagrody Nobla przebywał tam z żoną, Margarete w listopadzie 1911 r. Nawet cesarz Wilhelm II zawitał w progi domu emerytowanego dyplomaty, podziwiając malowniczą zatokę. Mumm von Schwarzenstein uczynił Ligurię swą drugą ojczyzną. Pisał o nadmorskich miasteczkach, krajobrazie i mieszkańcach. Wiele fotografował. W 1915 r. nakładem własnym opublikował książkę „Moja liguryjska ojczyzna“. Jest to dzisiaj bardzo rzadka publikacja, posiadają je tylko nieliczne biblioteki w Niemczech. Egzemplarz przechowywany w Bibliotece Państwowej w Berlinie zawiera dedykację: „Panu i Pani Doktorostwu Hauptmannom na miłe wspomnienie. Alfons von Mumm“.
Po wybuchu I wojny światowej Mumm von Schwarzenstein ponownie zgłosił się do pracy w ministerstwie spraw zagranicznych i opuścił Włochy. Te niedługo znalazły się po stronie wrogów Berlina. W październiku 1914 r. Alfons objał kierownictwo Zentralstelle für Auslandsdienst. Natomiast w marcu 1918 r. został przedstawicielem dyplomatycznym Niemiec w Kijowie (do początku listopada 1918 r.). Pod koniec tego roku ożenił się się ze Szkotką, Jeannie Watt. Małżeństwo traktował jako swego rodzaju schronienie przed pustką i smutkiem, które wywołały upadek cesarstwa oraz śmierć bliskich mu osób. Do zamku w Portofino małżeństwo Mumm von Schwarzenstein przyjechało dopiero w 1920 r., po anulowaniu konfiskaty majątku przez Włochy. Wkrótce jeszcze raz wielcy tego świata zawitali do Portofino za sprawą Alfonsa. 16 kwietnia 1922 r. gościł w swym domu część uczestników konferencji w Genui, którzy w Santa Margarita podpisali układ niemiecko-radziecki, zwany jako układ z Rapallo. Wśród zaproszonych byli kanclerz Wirth, minister spraw zagranicznych Rathenau oraz jego radziecki odpowiednik, Cziczerin.
Alfred Mumm von Schwarzenstein zmarł w Portofino 10 lipca 1924 r. Został pochowany na tamtejszym cmentarzu ewangelickim. Jego książka o Ligurii niedawno doczekała się tłumaczenia na język włoski i angielski, i cieszy sie dużą popularnością wśród czytelników.
Korzystałem z:
Peter Hahn, Mumm. Alfons Mumm von Scähwarzenstein. Diplomat, Photograph & anders als die Anderen, Badenweiler 2012.
Zob. także:
Dziękuję za ciekawą historię! Takie perełki powyjazdowe cieszą i to jak – zrekonstruowany kolejny fragment splotu powiązań.
Dziękuję, bardzo ciekawe.