Niewielu jest polityków w historii Niemiec w XX wieku, którzy cieszą się niezmienną popularnością. Z pewnością zalicza się do nich Willy Brandt, kanclerz RFN w latach 1969-1974. Od kilku dobrych miesięcy postać ta przeżywa prawdziwy renesans popularności. Ukazały się nowe publikacje książkowe, wszystkie największe media poświęciły Brandtowi osobne miejsce. Tenor wszystkich relacji, audycji jest bardzo pozytywny. Podkreśla się przełomowość jego działalności politycznej, wizjonerstwo i odwagę, osobistą charyzmę i urok. Można czasami odnieść wrażenie, że pochwały pod adresem Brandta przede wszystkim wyrażają zawód czy rozczarowanie dzisiejszymi politykami…
Foto: Okładka jednego z dwóch komiksów z biografią kanclerza Brandta opublikowanych w tym roku.
Okazją do nowej odsłony \”brandtomanii\” jest przypadająca za kilka dni 100 rocznica urodzin tego najwybitniejszego polityka niemieckiej socjaldemokracji. Śledząc dzisiejsze peany, nie należy jednak zapominać, że Willy Brandt, jak chyba żaden inny polityk niemiecki, był przyczyną ujawniania się skrajnych emocji. Przez jednych uwielbiany, traktowany jak drugi Kennedy, twórca i gorący orędownik „Ostpolitik“, przez innych był potępiany, wyszydzany za swe nieślubne pochodzenie, traktowany nieufnie ze względu na pobyt na emigracji, a nawet uważany za zdrajcę interesów narodowych. Jego droga życiowa, wybory, których dokonywał nie pozostawiały i nie pozostawiają nikogo obojętnym. Mimo upływu lat, pewne elementy niegdysiejszych negatywnych uczuć można spotkać i dzisiaj. Właśnie wróciłem z Gliwic z międzynarodowej konferencji poświęconej mniejszości niemieckiej w PRL. Wzięło w niej dział 60 referentów. Inspirujące dyskusje, nowe propozycje, ciekawe tematy. Jednym z nich był stosunek mniejszości niemieckiej w Polsce do Brandta i jego polityki wschodniej. Usłyszałem zaskakującą opinię, iż mimo upływu lat kwestie te postrzegane są nadal negatywnie. Brandtowi zarzuca się znaczne ustępstwa w sprawie granicy z Polską i porzucenie interesów zamieszkałej w Polsce mniejszości niemieckiej. Myślę, że jest to wątek wart bardziej pogłębionej analizy.
Foto: Program konferencji.
W następnych odsłonach mojego blogu zamierzam przypomnieć postać Brandta, główne kierunki jego działalności politycznej i oczywiście uwzględnić jego stosunek do Polski. By podejść do jego biografii w nieco inny niż zwykle sposób, oparłem swoją narrację o miasta związane z Brandtem na różnych etapach jego życia. Mój cykl zaczynam od miejsca urodzenia Lubeki, potem przyjdzie kolej na Oslo i Sztokholm. Kolejnym etapem będą Norymberga, Berlin i Bonn. Ważnym miejsce jest także Warszawa w grudniu 1970 r.. Cykl kończy tekst o Unkel, małe miasteczko, w którym Brandt zmarł.