Z dala od Śląska, ale w dobrych rękach. Powojenne losy rzeźb z parku w Brzezince

Z

Na pałac w podoleśnickiej Brzezince zwróciłem uwagę już kilka lat temu. W swoim czasie przebywał tam młody oficer, Helmuth von Moltke, późniejszy marszałek polny cesarskiej Rzeszy. Na zlecenie sztabu generalnego rysował mapy. Rodzina właścicieli, von Kospoth przyjęła go z otwartymi ramionami, Moltke zrewanżował się rysunkami posiadłości i portretami członków rodziny. Po ówczesnej świetności pałacu i ogrodów dzisiaj niemal nic nie zostało. Po II wojnie światowej jego wyposażenie rozkradziono. Barokowe rzeźby ogrodowe wywieziono do Warszawy. Część z nich eksponowana jest dzisiaj w ogrodach pałacu królewskiego w Wilanowie. Pięknie odrestaurowane stanowią wspaniałe dopełnienie otoczenia rezydencji. Zwykle bardzo krytykujemy powojenne „transfery” dzieł sztuki do stolicy. Jednak, czy gdyby bogowie greccy z piaskowca pozostali w Brzezince, mieliby szansę przetrwać?

Losy majątków poniemieckich

Już nie raz na tym blogu poruszałem losy majątków ziemskich na Śląsku, zwłaszcza pałaców. Staram się podkreślać pozytywne przykłady obiektów zadbanych, wypełnionych życiem. Mimo iż zmieniły swe przeznaczenie, zwykle nie są rodzinnymi siedzibami, dzisiaj, w innej rzeczywistości społeczno-politycznej, cieszą okolicznych mieszkańców i przyjezdnych. Wiele jednak nie miało tego szczęścia. Zostały zniszczone i rozgrabione bezpośrednio po wojnie, albo zagłada spotkała je w następnych dziesięcioleciach, niestety także po 1990 r.

Do pałaców o dużym znaczeniu historycznym, należała bezsprzecznie rezydencja w Brzezince, wzniesiona w latach 20. XVIII w. Siedziba rodziny von Kospoth stała się z biegiem czasu magnesem przyciągającym znawców sztuki. Właściciele byli zamiłowanymi kolekcjonerami, utrzymywali kontakty ze znanymi twórcami śląskimi i zagranicznymi. Zadbali też o otoczenie pałacu. Ozdobą ogrodów były liczne rzeźby, które dotrwały na swych pierwotnych miejscach do końca lat 40. XX wieku.

Moltke w Brzezince

Jednym z gości pałacu w Brzezince był młody oficer, Helmuth von Moltke, późniejszy pruski marszałek polny, głównodowodzący w wojnach z Danią, Austrią i Francją. Do majątku von Kospothów nie trafił przypadkowo. Na zlecenie sztabu generalnego rysował mapy. To zaś wymagało sprawdzania szczegółów topograficznych w terenie, sporządzania rysunków i wykonywania obliczeń… Czas po pracy wykorzystywał na zwiedzanie okolicy, zabawy w pałacu, prace artystyczne dla rozrywki i przyjemności swych gospodarzy. Moltke chętnie przyjeżdżał do Brzezinek, zaprzyjaźnił się z ich właścicielami. W liście do matki tak pisał:

Ach jaka to piękna rzecz dla takiego biedaka, który musi ciągle lawirować między kłopotami finansowymi, przełożonymi, obowiązkami służbowymi, posłuszeństwem i jak jeszcze nazywa się to zło, które wypuszczono z puszki Pandory, znaleźć się w sytuacji, gdzie ustają wszelkie małe nieprzyjemności dnia powszechnego, które razem mogą stać się nieszczęściem na całe życia, gdzie są piękni, ujmujący, bogaci i szlachetni ludzie, a przyjemność może być celem, ponieważ nawet praca jest przyjemnością, gdzie sztuka nie jest rzadką przyprawą życia, gdzie jest ona samym życiem i gdzie podobamy się sobie” (Herre, s. 44-45).

Los rzeźb ogrodowych

Po II wojnie światowej pałac w Brzezinkach splądrowano, ogród zaniedbano. W tym czasie tysiące obiektów sztuki przenoszono z tzw. ziem odzyskanych do Polski centralnej, zwłaszcza podnoszącej się z gruzów stolicy. Pod koniec lat 40. XX wieku postanowiono przewieźć także rzeźby z Brzezinki do Warszawy. Część z nich umieszczono w ogrodzie pałacu wilanowskiego. Stanęły wzdłuż starorzecza Wisły oraz na rozległym tarasie ogrodowym. Zastąpiły niezachowaną dekorację kamienną rezydencji chyba najpopularniejszego polskiego króla, Jana III Sobieskiego. Wrosły przez dekady w nowe miejsce, podziwiane co roku przez dziesiątki tysięcy na ogół nieświadomych ich pochodzenia turystów. W ostatnich latach przeszły gruntowną renowację, odzyskując pełnię swej urody. W przewodniku po wilanowskiej rezydencji Nela Kokocka napisała:

Powrót ogrodu do bogatej ornamentyki baroku nastąpił – dzięki prof. Gerardowi Ciołkowi oraz Stanisławowi Lorentzowi – dopiero po II wojnie światowej. W latach 50. i 60. XX w. w miejsce utraconych rzeźb z czasów Sobieskiego pojawiły się figury pochodzące z zupełnie innego miejsca – ogrodu pałacowego w Brzezince na Dolnym Śląsku. Piaskowe rzeźby dłuta Johanna Albrechta Siegwitza i kamieniarza Johanna Adama Karingera przedstawiają antyczne bóstwa: Marsa, Apollina, Sylena i Merkurego (w południowej części tarasu), oraz: Wenerę, Dianę, Pomonę i Florę (po stronie północnej). Budząca kontrowersje również dzisiaj decyzja o przeniesieniu rzeźb z Brzezinki, podjęta w połowie XX w. przez profesorów i konserwatorów zabytków ratujących rezydencję wilanowską, była próba odtworzenia dawnego wyposażenia rzeźbiarskiego ogrodu (Kokoszka, s. 39).

Kontrowersyjna decyzja, ale…

Wywożenie masowe dzieł sztuki, odrywanie ich od miejsca, ludzi, krajobrazu trudno pochwalać. Dolny Śląsk stracił wiele ze swoich pereł. Regularnie oburzamy się, czytając podpisy pod kolejnymi wspaniałymi gotyckimi rzeźbami w warszawskim Muzeum Narodowym. Kiedy jednak patrzę na całkowitą ruinę pałacu i ogrodu w Brzezince, na leżące w chaszczach potłuczone fragmenty kamieniarki z balustrad otaczających niegdyś ogrodowe tarasy, czuję wdzięczność dla wspomnianych historyków sztuki. Tak, wywieźli te rzeźby, wyrywając je z miejsca, dla którego je stworzono. Tak, ale dzięki temu je uratowali. Możemy je podziwiać i z żalem myśleć o utraconym pięknie u nas, na Dolnym Śląsku… Czy można je było uratować?

Dobrze się jednak stało, że w oficjalnym przewodniku po parku wilanowskim zawarto informację o pochodzeniu dolnośląskich figur. Rzeźby dzisiaj bardzo dobrze komponują się z resztą ogrodu barokowego, ale przypominanie ich historii może być cennym impulsem do refleksji na skutkami wojny (śląsko-niemieckie rzeźby w pobliżu totalnie zniszczonej przez Niemców polskiej stolicy…), przyczynami późniejszych zaniedbań i zniszczeń, wreszcie wysiłkach historyków sztuki i konserwatorów, by na przekór czasowi i złym ludziom ratować okruchy piękna.

Korzystałem:

Franciszek Herre, Moltke, Warszawa 1999.

Nela Kokoszka, Ogrody pałacu w Wilanowie. Przewodnik, Warszawa 2022.

Więcej zdjęć na blogu z fotografią.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Wstaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »