Już za kilka tygodniu będzie można podsumować obchody stulecia odzyskania niepodległości. Zaplanowanych było mnóstwo różnego typu wydarzeń. Są one realizowane także w małych miejscowościach. W Jelczu-Laskowicach, moim najbliższym mieście, odsłonięto w połowie września na jednym z bloków mural1. Zwrócił on moją uwagę prostotą wykonania oraz zgrabnym nawiązaniem do przeszłości miasta. (więcej…)
Dożynki gminne a Niemcy
Nie należę do regularnych czytelników „Gazety Powiatowej” wydawanej w Oławie. Jednak w miarę możliwości śledzę informacje o naszej wsi, Miłoszycach. W ostatnim wydaniu znalazło się krótkie sprawozdanie z Dożynek Gminnych. Podobnie jak w poprzednich latach wzięła w nich udział delegacja z Gudensberg, partnerskiego miasta Jelcza-Laskowic. Zaproszony na uroczystość ksiądz, proboszcz parafii w Miłoszycach, miał powiedzieć: „(…) nie będzie z nimi siedział (tj. Niemcami – przyp. Krzysztof Ruchniewicz) przy jednym stole, ponieważ w trakcie wojny zabijali Polaków i przerabiali na mydło“. Nie mam pojęcia, czy duchowny prezentował tak bezkompromisową (i niegrzeczną wobec gości i gospodarzy, których zaproszenie przecież przyjął) postawę już wcześniej, czy też jego zachowanie jest częścią obecnej atmosfery, w której usilnie podgrzewa się animozje wobec innych narodów. Jego uzasadnienie publicznego spostponowania przybyszy zza Odry wymaga jednak komentarza historyka.
Pomnik ofiar KL Gross Rosen (filia Fünfteichen) w Jelczu-Laskowicach
Ponad rok temu pisałem o filii obozu koncentracyjnego Gross Rosen w Miłoszycach. Jeszcze nie udało mi się przygotować propozycji ścieżki dydaktycznej. A może taka już istnieje? Dzisiaj jednak uzupełniłem symboliczną mapę pamięci tego obozu o pomnik, który od kilku lat stoi na terenie byłych zakładów F. Kruppa. Znajduje się nieco na uboczu, tuż obok kamiennego krzyża upamiętniającego NSZZ „Solidarność”.
Mens sana in corpore sano
Pretekstem do napisania tego tekstu był jeden z wpisów na twitterze kolegi z Poznania. Pytał, czy biegam przed pisaniem tekstów, czy po. Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Z mojego punktu widzenia nie jest ważne, czy przed czymś, czy po czymś, a raczej kiedy i jaki dystans. Na ile to jest możliwe staram się co dwa dni „wykroić“ godzinę, by się trochę poruszać, fizycznie zmęczyć. Zauważyłem, że jest to konieczne. Trzeba robić przerwy w statycznej na ogół egzystencji, pędzonej w zamkniętych pomieszczeniach, wyjść na świeże powietrze, siłownię lub basen.
Pomniki, pomniki
Wkrótce w Berlinie mam wygłosić referat o I wojnie światowej w polskich i niemieckich podręcznikach do historii. Zebrałem materiały, analizuję je. W przerwie postanowiłem wsiąść na rower i objechać moją okolicę, poszukując śladów związanych z I wojną światową, a ściślej – z jej upamiętnianiem. Nie było z tym żadnych problemów. Mimo akcji polonizacyjnych podejmowanych po 1945 r. w Miłoszycach, gdzie mieszkam, znalazłem dwa takie obiekty. Podobnie w okolicznych wsiach i naszym \”miejskim centrum\”, Jelczu-Laskowicach. Stoją sobie od momentu odsłonięcia, ewentualnie wydobyto je z krzaków i poskładano z kawałków na fali polsko-niemieckiego zbliżenia. Czy coś z tego wynika? Czy miejsca te wykorzystuje się np. w procesie edukacyjnym, czy w ogóle funkcjonują one w lokalnym środowisku, czy tylko \”zdobią\” skwerki? Interesuje mnie pytanie, jak polska edukacja reaguje na \”obcą\” przeszłość? Czy autorzy podręczników zauważają zróżnicowanie regionalne Polski? Czy potrafią wskazać specyfikę np. Dolnego Śląska i Mazowsza pod kątem upamiętnienia ofiar I wojny światowej? Krótka wyprawa rowerowa była więc bardzo inspirująca.