Przed kilkoma tygodniami do mediów przedostały się informacje o zażartym sporze w czołowej niemieckiej organizacji opiekującej się grobami wojennymi. Jego przedmiotem jest przyszłość Niemieckiego Związku Opieki nad Grobami (Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge). Z polskiej perspektywy sprawa ta wydaje się odległa i mało istotna, ale to powierzchowne wrażenie. Pytanie o przyszłość dotyczyć może także stowarzyszeń działających u nas, a zajmujących się upamiętnianiem pewnych wydarzeń i opierających swą aktywność na określonej grupie członków, zwykle świadków i uczestników pewnych historycznych wypadków. Upływ czasu, zmiana generacji i tu wywołuje temat dalszego trwania i jego celu. Znaczenie owego sporu w Niemczech wynika z faktu, że ta prawie 100-letnia organizacja społeczna właściwie po raz pierwszy konfrontowana jest z potrzebą zmiany, odejścia od tradycyjnego spojrzenia na wojnę i jej skutki, a wreszcie z koniecznością krytycznego osądu własnej działalności. Obecnie to jedna z niewielu ważnych organizacji, która nie posiada monografii swych dziejów. Jej założyciel, w okresie nazistowskim wysoki funkcjonariusz partyjny, Siegfried Emmo Eulen, nie ma nawet hasła w wielotomowym Brockhausie (czy niemieckiej Wikipedii).
Volksbund na rozdrożu
V