Tym razem będzie bez żadnego trybu. W świeżej pamięci mam lekturę artykułu Claudii von Salzen z „Der Tagesspiegel” na temat odmowy ambasadora Ukrainy w Niemczech, Andrija Melnyka udziału w uroczystościach rocznicy zdobycia Berlina. Zaproszono także ambasadorów Rosji i Białorusi. Decyzja przedstawiciela Kijowa zaskoczyła magistrat Berlina, który zaproszenie wystosował już kilka tygodni temu. Pominę w tym miejscu brak wyczucia ze strony nadburmistrza, Michaela Müllera (SPD). Ambasador Ukrainy sam, w dyplomatyczny sposób wyłuszczył powody swej decyzji. Mnie zaskoczyło coś innego. Brak zaproszenia dla polskiego ambasadora. Czyżby magistrat stolicy Niemiec nie wiedział, że w bitwie o Berlin uczestniczyły także polskie jednostki?
Kino, szkoła, ulica, dom…
Od wczoraj miałem być w Berlinie. Nie dojechałem. Przez kilka godzin stałem na autostradzie A4 uwięziony z innym kierowcami w wielokilometrowym korku. Był piękny słoneczny dzień, podobno bardzo niebezpieczny na drogach. Gdzieś przed nami doszło do wypadku z udziałem kilku aut. Nie małem szans dojazdu na czas, by wziąć udział w dyskusji. Po otwarciu przejazdu pozostał więc powrót do Wrocławia. Dziś, ciesząc się kilkoma wolnymi godzinami (nie siedzę wszak w samochodzie z Berlina), czytam prasę. Niebezpieczne dla zdrowia zajęcie. Po raz kolejny teksty o nowym filmie (TYM filmie) i wysyłaniu na niego uczniów przez gorliwych dyrektorów szkół. Przytacza się za i przeciw takim wyjściom. Zabrakło mi w tych wypowiedziach jednej sprawy. Czy nasza szkoła jest przygotowana do podejmowania tematów ze współczesności, ciągnących za sobą długi ogon politycznej walki (przy naiwnym założeniu, że ten seans lub jakiś spektakl czy wystawa to jedynie wstęp do dyskusji)? Czy nie mamy do czynienia z kolejną próbą upolitycznienia szkoły?
Jeszcze raz pro domo sua
Dyskusja, do której impulsem stał się pewien artykuł o rzekomym uprawianiu propagandy przez polskich niemcoznawców, ciągle trwa. Wczoraj głos zabrał na swoim blogu prof. Ryszard Stemplowski. Dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” zamieściła artykuł Adama Leszczyńskiego. Poniżej linki do tych tekstów, jak i do krótkiego wywiadu ze mną w GW (dziękuję za możliwość publikacji na blogu).
Jak uczy się w Rosji o II wojnie?
Jaką rolę pełni w dzisiejszej Rosji szkolne nauczanie o II wojnie? Jakie wątki się eksponuje? Ile godzin poświęca się w szkole na tę problematykę? Jaką rolę pełni tu polityka historyczna państwa? Jaka jest prywatna pamięć o wojnie? Na ten i inne tematy pisze w najnowszym wydaniu naukowego bloga „Public History Weekly. Blogjournal for History and Civic Education“ rosyjski historyk, Aleksander Chodniew. Pokusiłem się o komentarz do tego tekstu. Redakcja czasopisma zamieściła dzisiaj mój głos (tekst poniżej).
Wyniki konkursu
Przed kilkoma dniami ogłosiłem konkurs, w którym nagrodą jest książka znanego dziennikarza-niemcoznawcy, Bartosza Wielińskiego pt. „Źli Niemcy”. Autor wraz z wydawnictwem udostępnił osiem egzemplarzy książki. By ją otrzymać, należało odpowiedzieć na pięć pytań. Wcale nie były one, jak się okazało, takie proste. Ostatecznie wraz z red. Wielińskim chcemy nagrodzić trzy osoby.