W pierwszych dniach listopada tradycyjnie odwiedzamy groby naszych krewnych, przyjaciół, sąsiadów, ale i osób osobiście nieznanych, a darzonych szacunkiem. Przynosimy kwiaty i znicze. Zapalamy też światełko pod cmentarnym krzyżem, by w ten sposób wspomnieć tych, u których mogił przystanąć nie możemy. W podobny sposób władze państwowe, samorządowe, różne instytucje i organizacje okazują pamięć o swych zmarłych poprzednikach, członkach, towarzyszach. Dzisiaj byłem m.in. na starym cmentarzu w Bystrzycy Kłodzkiej. Niestety, i tym razem zapomniano o znaczących obywatelach miasta sprzed 1945 r., którzy tu spoczywają. Nie pamięta urząd miejski, nie pamiętają szkoły, czasem tylko ktoś z mieszkańców zapali skromną świeczkę. Ta cisza i pustka pokazują, że wbrew głośnym swego czasu hasłom o poznawaniu pełnej historii, o nawiązywaniu do znaczących jej postaci, pozostają one jednak nadal obce, poniekąd zewnętrzne, przydatne być może przede wszystkim do promowania walorów turystycznych.
Tablica z Góry Parkowej
W listopadzie ubiegłego roku pisałem o rewitalizacji Góry Parkowej w Bystrzycy Kłodzkiej. Zwróciłem wtedy uwagę m.in. na błędy na tablicy upamiętniającej niemieckiego pisarza, Hermanna Stehra. Dopiero wczoraj miałem okazję być tam ponownie, władze miasta podmieniły tablicę. Tym razem nie budzi ona już żadnych kontrowersji.
Przykre niechlujstwo
Do rewitalizacji założenia na Górze Parkowej władze Bystrzycy Kłodzkiej podeszły ze znacznym rozmachem. Prace trwają od kilkunastu miesięcy. Usunięto samosiejki, odtworzono i wytyczono nowe ścieżki, postawiono tablice informacyjne. Nie wszystkie jednak działania zasługują na pozytywną ocenę. Nowa tablica poświęcona pisarzowi Hermannowi Stuhrowi wymaga pilnej zmiany. (więcej…)
Potrzeba nowej narracji
Pierwsze dni listopada co roku poświęcamy na odwiedziny cmentarzy. Zapalamy znicze na grobach naszych bliskich, a jeśli nie jest to możliwe, bo są one daleko lub bliscy nie mają mogił, stawiamy je przy cmentarnych krzyżach. Polskie groby rozsiane są po całym świecie. Dotarcie do wszystkich nie jest możliwe. Często zdane są na opiekę obcych czy na sporadyczne akcje pielęgnacyjne organizowane z kraju. Zwykle jednak pozostają opuszczone, ulegając stopniowej destrukcji. Natomiast na terenie dzisiejszej Polski znajdowały się tysiące nekropolii należących do przedstawicieli innych narodów i wyznań. Na Ziemiach Zachodnich i Północnych były to przede wszystkim cmentarze niemieckie. Do naszych czasów przetrwały nieliczne. Większość zniszczono celowo lub dokonał tego upływający czas i brak opieki. Czy nasza obecna wrażliwość na ten aspekt materialnego dziedzictwa jest inna niż przed 1989 r.? Stosunek do tych obcych mogił wiele o nas może powiedzieć.
Pan Dyrektor
Już jakiś czas temu zainteresowali mnie niemieccy nauczyciele gimnazjów. Często byli to belfrzy nie tylko dobrze wykształceni, ale i bardzo aktywni. Obok rozlicznych spraw szkolnych znajdowali czas na pracę naukową. Wygłaszali odczyty, zbierali dokumenty i nierzadko wiele publikowali, tworząc fundament wiedzy o lokalnej historii. Jeden z takich nauczycieli, dr Franz Volkmer (1846-1930) posiadał wielkie zasługi dla regionu kłodzkiego. Przed kilku laty w bystrzyckim Liceum im. Powstańców Śląskich odsłonięto poświęconą mu tablicę pamiątkową. Na miejscowym cmentarzu odtworzono nagrobek Volkmera na miejscu zniszczonego po 1945 r. Warto przypomnieć tą ciekawą, ciągle mało znaną postać.