Jednym z głównych atrakcji tegorocznego Bautzen Forum, cyklicznego spotkania naukowców, dziennikarzy, przedstawicieli dawnej opozycji w NRD i osób prześladowanych, był koncert barda, opozycjonisty, Wolfa Biermanna w więzieniu STASI w Bautzen. Zebrały się tłumy, Biermann z gitarą wydzierał strunom kolejne akordy. Przed koncertem artysta udzielił wywiadu dziennikarzowi MDR-Figaro, Stefanowi Nölkemu. Zapis tego wywiadu dostępny jest już w internecie.
Wspólny temat?
Dyskusje o dziedzictwie przeszłości komunistycznej w Polsce i Niemczech prowadzone są już od dwóch dekad. Uczestniczą w nich historycy, politycy. Uczestniczą w nich także społeczeństwa, choć ich zapał do prowadzenia tego rodzaju debat znacznie zmalał. Pojawiła się również nowa generacja Polaków i Niemców, którzy nie pamiętają ani \”komuny\” w Polsce, ani reżymu enerdowskiego. Ich wiedza wyniesiona ze szkolnej ławki i domów rodzinnych jest niewielka lub stoi ze sobą w sprzeczności. Jakie wnioski można wyciągnąć z dotychczasowych debat na ten temat w naszych krajach? Czy możemy prowadzić je wspólnie?
„Niech żyje Berlin, niech żyje wolność”
Jednym z nośników pamięci kulturowej są nazwy ulic i placów miast. Przypominają one o ważnych wydarzeniach z przeszłości, o osobach, które zasłużyły się dla swoich narodów i wspólnot, a ich doświadczenie wzbogaca pamięć ogółu. Wczoraj na mapie Berlina pojawiła się jeszcze jedna ważna nazwa. Jej zadaniem jest przypominanie powstania ludowego sprzed 60 laty i z biegiem czasu z pewnością stanie się częścią pamięci o tym wydarzeniu. Myli się jednak ten, kto pomyślał, że z powodu okrągłej rocznicy zrobiono łatwy gest pod adresem byłych powstańców. Akt ten poprzedziła długa batalia. Trzeba było lat starań, by we wschodniej części Berlina (dawnej stolicy NRD) jeden z placów poświęcono wydarzeniom 17 czerwca 1953 r. Te zabiegi pokazują, że historia mimo wszystko dzieli Niemców, również najnowsza.
Wyparte powstanie. Polskie odgłosy 17 czerwca 1953 r.
Historia kolejnych kryzysów w państwach Bloku Wschodniego jest w Polsce dość dobrze znana. Istnieją w niej jednak wydarzenia, które tylko w nikły sposób funkcjonują w społecznej świadomości i nie skupiły na sobie większego zainteresowania uczonych, jak i publicystów. Wymienić tu trzeba dramatyczne wypadki w NRD w czerwcu 1953 r., będące pierwszym masowym i krwawo stłumionym wystąpieniem przeciw systemowi komunistycznemu w podporządkowanej ZSRR Europie Środkowo-Wschodniej. Rzadko się pamięta, że poprzednikami bohaterskich mieszkańców Budapesztu, Pragi, Warszawy czy Gdańska, buntujących się przeciw nędzy i kłamstwom systemu, byli właśnie wschodni berlińczycy i ich rodacy.
Biała plama na mapie pamięci?
Powstanie ludowe w NRD 17 czerwca 1953 r., którego 60 rocznicę będziemy obchodzić za kilka dni, to jedno z pierwszych masowych wystąpień przeciwko władzy komunistycznej w Europie Środkowo-Wschodniej. Początkowe żądania ekonomiczne szybko zamieniły się w polityczne. Demonstranci domagali się m.in. ustąpienia władz, zjednoczenia Niemiec. Interwencja wojsk radzieckich położyła kres powstaniu, nastąpiły aresztowania i represje. Tylko dzięki radzieckiej interwencji znienawidzony przywódca NRD, stalinowiec Walter Ulbricht utrzymał się przy władzy.