Dziedzictwo kulturalne Ziem Zachodnich i Północnych Polski fascynuje kolejne pokolenia. Od zmian granic po 1945 roku minęło już ponad 80 lat. Wydawało się, że wraz z odejściem dawnych mieszkańców, ich kultura przestanie istnieć, odejdzie w zapomnienie. Stanie się tylko przekształconą materialną skorupą. Tak się nie stało, pomimo zniszczeń bezpośrednio po 1945 i późniejszym destrukcjom, obecni mieszkańcy nawiązują do przeszłości, szukają jej bogactwa, eksplorują bez nacjonalistycznych klapek. Wczoraj w Piekarach k. Jelcza-Laskowic odsłonięto tablicę upamiętniającą. Jest to zasługa prężnie działającego w tym regionie Stowarzyszenia Lokalna Grupa Zwiadowców Historii.
Przywracanie pamięci
Jest to jedno z tych określeń, które ostatnio należą do mojego podręcznego słownika. To chyba jakiś znak czasu. Zmiana pokolenia powoduje, że wiele historii opowiadanych przez naszych przodków nie będzie już artykułowanych, nie będzie nam towarzyszyć w życiu codziennym. Nie zawsze spisaliśmy je, niekoniecznie właściwie odczytaliśmy. Często jednak brakowało nam cierpliwości, często nie chcieliśmy ich uważnie słuchać.
Z tym większą wdzięcznością poznajemy tych ostatnich mnemonów, społecznych powierników pamięci. Historia ta dawna i ta jeszcze współczesna w ich wydaniu nagle ożywa, nasyca się szczegółami.
Nie inaczej czułem się wczoraj, gdy uczestniczyłem w odsłonięciu tablicy upamiętniającej poniemiecki cmentarz protestancki w Piekarach koło Jelcza-Laskowic.
(Społeczne) zaanganżowanie
O cmentarzu, jego historii i osobach na nim pochowanych napisał Jerzy Kamiński, dziennikarz i regionalista, redaktor naczelny „Gazety Powiatowej – Wiadomości Oławskie”. Odsyłam czytelników do tego ciekawego artykułu. Chciałbym natomiast podkreślić rolę inicjatorów pomysłu: Stowarzyszenie Lokalna Grupa Zwiadowców Historii. To grupa zaangażowanych ludzi, połączonych pasją poznawania i popularyzowania przeszłości tych okolic.
Od kilku lat realizują mniejsze i większe projekty o charakterze kommemoratywnym. Przypomnę dwa wcześniejsze projekty: postawienie w pobliżu dawnej filii niemieckiego obozu koncentracyjnego Gross Rosen zlokalizowanej w Miłoszycach / Meleschwitz instalacji upamiętniajacej oraz umieszczenie tablicy informacyjnej przed ruinami średniowiecznego zamku w Jelczu-Laskowicach.
W pierwszym przypadku nie poprzestano na zwróceniu uwagi na lokalne miejsce pamięci o zbrodniach nazizmu, lecz podano także podstawowe o nim informacje, łącznie z planem obozu. W drugim przypadku spacerowicz czy turysta otrzymał możliwość zdobycia wiedzy o historycznym obiekcie, jednym z ważniejszych w regionie. We wrześniu b.r. w tym miejscu ma się odbyć festyn historyczny, którego organizatorem jest Stowarzyszenie.
Oddolne inicjatywy
W przeszłości, zwłaszcza po 1989 r., inicjatorami przedsięwzięć kommemoratywnych byli dawni, niemieccy mieszkańcy Ziem Zachodnich i Północnych. Zawdzięczamy im wiele. Zaopatrywali nas w literaturę, ikonografię. Byli często pierwszymi przewodnikami po historii, której nie znaliśmy i / lub nie rozumieliśmy, jej kody były (w raz ich odejściem) przerwane. Historii tego regionu, z jej całą złożonością i wielopoziomowością, trzeba się było uczyć / poznawać na nowo.
Nie oznacza to, że proces „odkrywania” przebiegał we wszystkich przypadkach bezproblemowo. Cieniem kładła się i wielka historia, i mocno wpojona ściśle narodowa metoda jej przedstawiania, jak i bezpośrednie, osobiste doświadczenia. Stopniowo na plan pierwszy wybijała się nie historia zmagań narodów, a przede wszystkim dzieje najbliższej okolicy, lokalne, ale przecież nie marginalne.
Dopiero wnukowie, czy prawnukowie polskich osadników znaleźli w sobie dość sił, ciekawości czy swobody, by szukać związków z przeszłością, także ze śląskimi korzeniami niezależnie od ich etnicznych źródeł.
(Współ)odpowiedzialność za dziedzictwo
Należy więc przyklasnąć inicjatywom Stowarzyszenia i życzyć jego członkom dużo wytrwałości, a nam wszystkim większej wrażliwości na dziedzictwo kulturowe, którego przecież też jesteśmy (współ-)twórcami i opiekunami. Kryje się ono wszędzie, za płotem, w zaroślach zdewastowanego, zapomnianego cmentarza, ale i w reprezentacyjnych budynkach czy babcinych / dziadkowych szufladach. Trzeba tylko mieć chęć je dostrzegać i odczytywać.
W przestrzeni tego dziedzictwa jest miejsca na różne tożsamości, które zmieniały się w czasie. Zrozumienie tych zmian pozostaje wyzwaniem dla nas na następne lata.
Fotoreportaż z prac nad montowaniem tablicy zamieściłem na blogu z fotografią.