Tekst o dezinformacji spotkał się z żywym przyjęciem czytelników. Jeden z nich zwrócił mi uwagę na pewne nieścisłości, które warto szybko wyeliminować. Kilka lat temu ukazał się artykuł Mileny Malinowskiej poświęcony „polskim obozom koncentracyjnym“. Autorka przytoczyła tekst Leszka Pietrzaka z 2011 roku, który pięć lat później został po raz drugi opublikowany (i to właśnie ten artykuł wzbudził moje zainteresowanie). Autor / Autorzy wikipedii powołali się więc na ten artykuł, a nie L. Pietrzak na internetowy leksykon, jak sądziłem. On tylko po kilku latach „odgrzał kotlet“.
Teksty internetowe publikuje się błyskawicznie. Natychmiast także dochodzi do nas czytelniczy odzew. Jego efektem jest dyskusja, ale też szansa na poprawienie błędów. Po moim ostatnim tekście otrzymałem sporo komentarzy. Jeden z kolegów słusznie zwrócił mi uwagę na nieprawidłowe odtworzenie kolejności pojawiania się pewnych informacji i ich wykorzystywania (kto na kogo się powoływał i od kogo zaczerpnął). W omawianej przeze mnie sprawie można wyróżnić dwie warstwy. Jedna to funkcjonowanie tekstów w internecie. W pewnym momencie zaczynają one żyć własnym życiem, przechodząc przez szereg mutacji. Nieraz trudno jest odtworzyć kolejność ich pojawiania się. Inna warstwa to źródła, na których niektórzy autorzy opierają swoje rozważania.
W artykule Mileny Malinowskiej: „Polskie obozy” – problem błędnego określania niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady oraz próby jego rozwiązania można znaleźć informacje o artykule Leszka Pietrzaka z … 2011 r. Już wtedy autor podał światu wszystkie swoje „rewelacje“. Pięć lat później tylko je odkurzył w nowej publikacji. Autorka tak skomentowała wywody autora:
Nie chcąc oceniać źródeł, na których opierał się autor tworząc swoją teorię, ani samej teorii wydającej się spiskową, ludzie sfrustrowani pojawianiem się ciągle tego samego błędu wierzą w celowość działań mediów niemieckich i światowych, odrzucając tłumaczenia jakoby były to najzwyklejsze pomyłki, przytrafiające się każdemu człowiekowi.
Można się zastanawiać, dlaczego Pietrzak tak zrobił? O braku niemieckich materiałów potwierdzających wywody autora pisałem już wcześniej. Podstawa źródłowa jego wywodu jest co najmniej bardzo wątpliwa. Po co raz jeszcze powtarza je kilka lat później? Nie przedstawia przecież żadnych nowych informacji. Ma nadzieję, że obecnie jeszcze więcej czytelników spojrzy na jego tekst aprobująco?
Zob.
Milena Malinowska, „Polskie obozy” – problem błędnego określania niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady oraz próby jego rozwiązania, w: Polityka zagraniczna Polski Wybrane zagadnienia i problemy, pod red. Piotra Bajora, Tomasza Młynarskiego, Kraków 2012, s. 145-154.