Nie gasną komentarze na temat pobytu polskiego premiera, M. Morawieckiego na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium 17 lutego b.r. Zwłaszcza dwa wydarzenia znalazły sie w centrum zainteresowania. Pierwsze, wielokrotnie oceniane, to niefortunne (co najmniej!) słowa o (współ-)sprawstwie żydowskim podczas Shoa, które padły w odpowiedzi na pytanie izraelskiego dziennikarza. Drugie, bardziej interesujące polskiego obserwatora, to złożenie wieńca na grobie żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej na cmentarzu Perlacher Forst. Oba potraktować można – pamiętając o zapowiedziach polskiej „ofensywy wdzięku” na europejskich salonach – jako kompromitujące wpadki wizerunkowe. Można było ich stosunkowo łatwo uniknąć. Gdyby chciano… Na cmentarzu Perlacher Forst pochowani są członkowie Białej Róży, grupy opozycji antyhitlerowskiej, skazani na śmierć za kolportaż antynazistowskich ulotek. Potępiali w nich m.in. mord na polskiej inteligencji i Holokaust. Wczoraj minęła 75. rocznica ich stracenia.
Cmentarz am Perlacher Forst
Przed kilkoma dniami byłem w Monachium i odwiedziłem m.in. cmentarz Perlacher Forst. Chciałem zrobić kilka zdjęć, których potrzebowałem jako ilustracji do wywiadu na temat działalności jednej z grup opozycji antyhitlerowskiej o nazwie Biała Róża1. 22 lutego minęła 75. rocznica stracenia trójki jej liderów: rodzeństwa Sophie i Hansa Scholl oraz Christopha Probsta (pozostałych zabito w następnych tygodniach).
Grupkę młodych ludzi aresztowano 18 lutego 1943 r. Rodzeństwo Scholl zatrzymano w gmachu głównym monachijskiego uniwersytetu, tuż po rozrzuceniu kolejnych ulotek skierowanych przeciwko reżymowi Hitlera. Ich przygotowanie, powielenie i kolportaż był głównym sposobem działania grupy studentów.
W jednej z ulotek, napisanej w połowie 1942 roku, młodzi ludzie potępili zbrodnie na polskiej inteligencji oraz eksterminację Żydów2. To jedyny znany przypadek publicznego (choć konspiracyjnego) zabrania głosu w tych sprawach. Choć miał on szanse dotrzeć do niewielu, to podkreślić trzeba odwagę i determinację członków grupy, by przebić się przez narzucaną przez terror i propagandę barierę milczenia na ten temat. Przecież nie tylko monachijscy studenci widzieli, co się działo. Ale tylko oni zdecydowali się na protest.
Symboliczny gest?
Groby rodzeństwa Scholl i Ch. Probsta odnalazłem bez problemu. Ich kwatera znajduje się tylko kilka alejek od grobu żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, więc po wykonaniu zdjęć poszedłem i tam. Pomnik był zasypany śniegiem, ale wieniec i szarfy od polskiego premiera były dobrze widoczne. Zwykle takie wizyty planowane są jako pewien symboliczny akt. Cóż więc polski polityk chciał światu zakomunikować tą wizytą? Media obiegło zdjęcie Morawieckiego pochylającego głowę w hołdzie członkom jednostki ocenianej nie tylko dziś, ale i już w końcu wojny, bardzo krytycznie, posądzanej o kolaborację w Niemcami i czyny zbrodnicze3.
Premier udał się jeszcze pod pomnik upamiętniający robotników przymusowych. Czy odbywając tą zimową pielgrzymkę po cmentarzu nie mógł choć chwili poświęcić pamięci młodych Niemców, którzy oddali życie za przekonania bliskie przecież i nam? Dlaczego nie chciał wykonać gestu, który wykraczałby poza czysto narodowe zainteresowanie wybranym wątkiem z historii?
MaBeNa?
Zastanawiałem się, jak mogło do tego dojść. Czy premier nie wiedział nic o rocznicy egzekucji członków „Białej Róży“ i miejscu ich spoczynku? A może ta nazwa kojarzyła mu się tylko z niedawnymi protestami obywatelskimi w Polsce, kiedy to w dłoniach trzymano te kwiaty? Złożenie wieńca właśnie na tym grobie byłoby przecież także manifestacją ludzkiej solidarności i szacunku dla wszystkich walczących o wyższe wartości, niezależnie od ich narodowości. A może już nie czas na takie gesty?
Trudno jednak uwierzyć, że ktoś (sam premier, jego otoczenie) świadomie uznał, że bardziej odpowiedni jest hołd skrajnym nacjonalistom, odrzucającym zwierzchność polskiego państwa podziemnego i nie wahającym się przed co najmniej dwuznacznymi kontaktami z zaciekłym wrogiem, który dopiero co puścił z dymem stolicę. Czy można równocześnie wychwalać bohaterstwo powstańców Warszawy i czcić radykalną prawicę? Sławić polskich Sprawiedliwych i w 75. rocznicę zrywu w warszawskim getcie twierdzić o całkowitej bierności Żydów podczas Zagłady? Przekonamy się w najbliższym czasie. Osławiona MaBeNa zamienić może wszak wszystko w „narrację”, niestrawną, fałszywą oraz nieskuteczną, ale dla niektórych jak najbardziej słuszną, bo „naszą”.
Jakość polskiej dyplomacji
Dobrze byłoby więc wiedzieć, czy stało się tak zgodnie z planem, czy „tak wyszło”. Wydaje się bowiem, że jednym z błędów tej wizyty (i równocześnie szerszym problemem), jest jakość polskiej dyplomacji4. W końcu to do zadań ambasadora czy konsula powinno należeć zwrócenie uwagi premierowi na miejsce, w którym się znajduje i przewidzenie ewentualnych skutków.
Prywatne poglądy premiera na temat polskiej historii, kształtowane na podstawie być może niedostatecznej wiedzy, nie powinny być oficjalną polityką historyczną państwa. Morawiecki mógł część wizyty, podczas której chciał złożyć wieniec na grobie żołnierzy BŚ, potraktować jako prywatną. Nie nadawać jej rozgłosu i nie robić z niej hołdu w imieniu Rzeczypospolitej. Mógł też na osławionej konferencji prasowej nie mówić tego, co powiedział, mógł skorzystać z pomocy biegłego tłumacza… Mógł postąpić inaczej. Tylko czy był w stanie?
Przypisy:
- Zob. Prof. K. Ruchniewicz: Biała Róża pokazywała, że w III Rzeszy można było stawiać czynny opór, ale ceną było życie, „dzieje.pl“, 23.02.2018. ↩
- Zob. Flugblätter der Weissen Rose (II) ↩
- Szerzej zob. Rafał Wnuk, Brygada Świętokrzyska. Zakłamana legenda, „Gazeta Wyborcza“, 25.01.2016; Mirosław Maciorowski, IPN tłumaczy kolaborację „taktyką”. Uparte kłamstwa o Brygadzie Świętokrzyskiej, „Gazeta Wyborcza“, 27.02.2018. ↩
- O kondycji polskiej dyplomacji pisał ostatnio w tygodniku „Polityka” Stefan Wójcik. Zob. Stefan Wójcik, Zaginione ministerstwo, „Polityka”, 20.02.2018. ↩
„Premier udał się jeszcze pod pomnik upamiętniający robotników przymusowych. Czy odbywając tą zimową pielgrzymkę po cmentarzu nie mógł choć chwili poświęcić pamięci młodych Niemców, którzy oddali życie za przekonania bliskie przecież i nam? Dlaczego nie chciał wykonać gestu, który wykraczałby poza czysto narodowe zainteresowanie wybranym wątkiem z historii?”
Komentarz:
Czytając te słowa mimowolnie odniosłem wrażenie, że Autor mimowolnie oddał szczególnego rodzaju hołd premierowi, przypisując mu atrybuty boskie. Szczególnego rodzaju, bo byłaby to boskość z panteonu greckiego, a nie judeochrześcijańskiego. W każdym razie z wywodu wynika, że premier wszystko wiedział, mógł uczynić inaczej, uczynił źle, bo taki miał kaprys.
Przesada? Niezupełnie. Czy wiedza o dokonaniach niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej jest w Polsce powszechna? – Łącznie z wiedzą, gdzie znajdują się groby poszczególnych ofiar? Czy wiedzę taką otrzymują absolwenci historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Proponuję autorowi przeprowadzenie testu na ten temat wśród uczestników własnego seminarium.
Czy – zakładając, że premier nie był jednak wszechwiedzący – nasze placówki dyplomatyczne na miejscu nie mogły mu zapewnić stosownego wsparcia? Zapewne powinny. I one jednak nie dokonają cudu, jeśli za sprawą polaryzacji politycznej wytwarza się wokół nich pustkę – i ci, którzy mają potrzebną wiedzę, nie kwapią się, by się nią w porę podzielić. W końcu wizyta szefa rządu w trudnym czasie nie jest ani jego prywatną sprawą, ani sprawą partii rządzącej, ale czymś, co dotyczy całego państwa, w dalszej zaś konsekwencji wszystkich jego obywateli, również tych o poglądach opozycyjnych.