Protest przy Rosenstrasse

P

Za kilka dni, 27 lutego, przypada 75. rocznica rocznica ostatniej deportacji Żydów z Niemiec (tzw. stara Rzesza) do KL Auschwitz. Wtedy też doszło do wystąpienia w centrum Berlina, który do historii przeszedł jako „protest kobiet” przy Rosenstrasse. Trwał przez tydzień, wzięło w nim udział ok. 200. osób. Protestowano przeciwko zatrzymaniu żydowskich członków tzw. małżeństw mieszanych. Wydarzenia te, bez precedensu w III Rzeszy, były dowodem wielkiej odwagi cywilnej, do dzisiaj budzą też duże zainteresowanie.

Przywracanie pamięci

O proteście przy Rosenstrasse pisano bezpośrednio po II wojnie światowej, potem wydarzenia te poszły jednak w zapomnienie. Dopiero po pół wieku zaczęto zbierać relacje. W 1995 roku w Berlinie odsłonięto pomnik, który przypomina o proteście. Wydarzenia spopularyzował film „Rosenstrasse“ z 2003 roku w reżyserii Margarethe von Trotha, który wyeksponował heroizm protestujących kobiet, ale spotkał się także z krytyką historyków.

Od tego czasu co roku ukazują się w prasie artykuły, tworzone są dokumentacje telewizyjne, odbywają się dyskusje w internecie. Jednym z tematów często poruszanych jest próba odpowiedzi na pytanie, czy nie można było uczynić więcej dla ratowania niemieckich Żydów. Dlaczego protest kobiet był wydarzeniem bez precedensu?

Powstało także wiele mitów, w obiegu kursuje sporo nieprawdziwych informacji. Niektórzy uważają, że prostest odniósł ogromny sukces, gdyż zwolniono wszystkich zatrzymanych Żydów. Inni uważają, że gdyby było więcej podobnych akcji, można byłoby uratować więcej osób.

Decyzja o zaprzestaniu masowej deportacji

Pod koniec 1942 roku naziści zamierzali zakończyć deportacje Żydów z różnych regionów Rzeszy do KL Auschwitz. Szacuje się, że żyło ich wtedy w „starej Rzeszy” ok. 51 tys. Mieszkali głównie w Belinie i Wrocławiu, część przebywała w obozach pracy przymusowej. Około 20 tys. wykorzystywano w przemyśle jako robotników przymusowych. W samym Berlinie ponad 200 zakładów zatrudniało ponad 15 tys. Żydów. Choć byli przydatni, Hitler domagał się ich likwidacji.

Deportacje ostatnich Żydów i ich rodzin rozpoczęły się w grudniu 1942 roku. Do końca marca 1943 wszyscy zatrudniający takich pracowników mieli ich zwolnić. Okazało się to jednak niemożliwe. Pozyskano bowiem zbyt małą liczbę polskich robotników przymusowych, by w pełni zastąpić ich pracę. Pojawiły się także problemy transportowe.

Dopiero w pierwszych miesiącach 1943 roku sprowadzono więcej kontyngentów zagranicznych robotników przymusowych. Wtedy władze uznały, że nic już nie stoi na przeszkodzie, by wznowić akcję deportacyjną.

Miano nią objąć zatrudnionych w przemyśle oraz ostatnich zamieszkałych w niemieckich miastach. Postanowiono także usunąć z pracy („przeorganizować”) Żydów będących w „związkach mieszanych” (Mischehe), jednak nie mieli oni podlegać oni deportacji. Przeprowadzenie akcji, która przeszła do historii pod nazwą „Akcja Fabryka” (Fabrikaktion) wyznaczono na 27 lutego 1943 roku.

“Akcja fabryka” (Fabrik-Aktion)

Naziści dokładnie zaplanowali akcję. Żydowscy robotnicy przymusowi mieli się zgłosić 27 lutego do urzędów rzekomo celem sprawdzenia papierów. Następnie byli aresztowani przez gestapo i umieszczani w obozach zbiorczych (Sammellager). Następnym etapem był transport do KL Auschwitz w okupowanej Polsce.

Akcja w poszczególnych miastach trwała dwa, trzy dni w zależności od liczby ludności żydowskiej. W stolicy Niemiec prowadzono ją przez tydzień. W związku z dużą liczbą Żydów (ponad 10 tys.) do akcji zaangażowano gestapo (wybór osób) oraz oddziały Waffen SS (aresztowanie i transport). Zatrzymania rozpoczęto 27 lutego. Utworzono obozy przejściowe, w których panowały straszne warunki sanitarne i aprowizacyjne. Gmina żydowska (Jüdische Gemeinde) oraz pracownicy „Stowarzyszenia Żydów w Niemczech” (Reichsvereinigung der Juden in Deutschland) próbowali nieść pomoc zatrzymanym, ale niewiele to zmieniało w ich tragicznym losie. 1 marca zatrzymani przeżyli jedno z największych bombardowań Berlina. W mieście mimo zagrożenia nalotami dalej trwało wyłapywanie Żydów. Wielu z nich z obawy przed deportacją popełniło samobójstwo.

Wywózkę do obozu zagłady Auschwitz rozpoczęto 1 marca. W ciągu niecałego tygodnia z Berlina odeszło pięć transportów. W Auschwitz odnotowano na początku marca przybycie ośmiu dużych transportów z Rzeszy. W wyniku „Akcji Fabryka” w ciągu zaledwie kilku dni deportowano prawie 11 tys. osób, 2/3 pochodziła z Berlina, reszta z pozostałych terenów Rzeszy. Większość z nich bardzo szybko zamordowano.

Ucieczka i opór

Część osób przewidzianych do deportacji zdołała dzięki ostrzeżeniom ukryć się. Informacje o zagrożeniu przekazywali inni robotnicy, wolni pracownicy, inżynierowie, w pojedynczych przypadkach także policjanci czy nawet członkowie SS. Od dawna po mieście kursowały też plotki o akcji skierowanej przeciwko Żydom.

Z przebiegu akcji nie był zadowolony minister propagandy J. Goebbels. W dzienniku pod datą 11 marca zanotował:

Decyzja o tym, aby aresztować Żydów jednego dnia, okazała się uderzeniem w próżnię, gdyż wskutek krótkowzrocznej postawy przemysłowców Żydzi zostali na czas ostrzeżeni. W sumie nie udało nam się pochwycić 4000 Żydów. Teraz wałęsają się bez mieszkania i meldunku po Berlinie i stanowią oczywiście duże zagrożenie dla porządku publicznego. Zarządzam, aby policja, Wehrmacht i partia uczyniły wszystko, żeby tych Żydów możliwie szybko wyłapać1.

To że tylu Żydów zdecydowało się ukryć, przeczy opinii, że godzili się oni ze swym strasznym losem i udawali się bez słowa protestu na pewną śmierć. 27 lutego powstała młodzieżowa grupa antyhitlerowskiego oporu „Chug Chaluzi“, jedyna organizacja tego typu wśród niemieckich Żydów. Jeśli się uwzględni, że z 11 tys. aż 4 tysiącom udało się ukryć, to uratował się – przynajmniej na pewien czas – co trzeci Żyd. Z pomocą pospieszyli także Niemcy.

“Chug Chaluzi” (Krąg pionierów)

Grupa żydowskiego oporu powstała w Berlinie w lutym 1943 roku. Jej założycielami byli żyjący w ukryciu nauczyciel żydowski Jizchak Schweresenz (1915-2005) oraz jego przyjaciółka, Edith Wolff (1904-1997). Grupę tworzyli byli uczniowie Schwerensenza, ok. 40 młodych ludzi.

Celem organizacji było wzajemne wspieranie się w ukryciu i szukanie dróg ucieczki zagranicę.

Zrezygnowano z klasycznych form ruchu oporu, czyli walki, bo, biorąc pod uwagę warunki, nie posiadano takich możliwości. Działanie polegało na jednoznacznym „przeciwstawieniu się” jako strategii przeżycia. I to właśnie „przeżycie” było główną formą formą oporu. Organizowano więc kartki na żywność, ubrania, fałszywe dokumenty, wynajdowano kolejne kryjówki. Pomagano w ucieczce aresztowanym i przebywającym w obozach przejściowych. W pomoc angażowali się nie-Żydzi.

Po udanej ucieczce Schwerensenza w 1944 roku do Szwajcarii, grupą kierował dalej Gad Beck (1923-2012). Z 40 osobowej grupy aż 33 osoby przeżyły wojnę.

Żydzi z mieszanych małżeństw i internowanie przy Rosenstrasse

Od początku akcji deportowania niemieckich Żydów wyłączono z niej „tymczasowo” osoby z tzw. mieszanych małżeństw (Mischehen). W czasie konferencji w Wannsee 20 stycznia 1942 roku, na której zapadła decyzja o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”, ustalono, że sprawy „małżeństw mieszanych” będą rozpatrywane indywidualnie. Zwracano także uwagę, że nadal nie przyjęto ustawy o przymusowym rozwodzie, która by obejmowała tą grupę osób. Nie chciano też wywoływać niepokojów wśród nie-żydowskiej ludności niemieckiej.

Pod koniec 1942 roku władze zrezygnowały ostatecznie z uchwalenia ustawy o przymusowym rozwodzie. Na początku roku 1943 w związkach mieszanych żyło w Rzeszy prawie 17 tys. Żydów, połowa z nich mieszkała w Berlinie. Byli oni wyłączeni z deportacji w ramach „Akcji Fabryka”, ale pozbawiono ich zatrudnienia. Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy zalecał:

O ile nie istnieją powody usprawiedliwiające aresztowanie żyjącego w związku mieszanym żydowskiego partnera, należy zwolnić go do domu. Nie mogą być w żadnym wypadku ponownie zatrudnieni w tym czy innym zakładzie. Ich dalszy los określą w przyszłości stosowne wytyczne2.

W czasie łapanki w Berlinie dokładnie kontrolowano zatrzymanych. Część Żydów z mieszanych małżeństw zwolniono, pozostałych przewieziono do budynku administracyjnego wspólnoty żydowskiej przy Rosenstrasse. Zgromadzono tam ok 2 tys. osób. Dlaczego przetrzymywano je, skoro nie przewidziano ich do deportacji? Zdaniem niemieckiego badacza, Wolfa Grunera, powodem zatrzymania była chęć wyboru nowego personelu do żydowskich instytucji. Mieli oni zastąpić dotychczasowych pracowników żydowskich, których przewidziano do deportacji (chodziło o ok. 1000 osób)3. Zatrzymanie w jednym miejscu tak dużej liczby osób z małżeństw mieszanych, pozwalało bez większych problemów dokonać odpowiedniej przymusowej rekrutacji.

Po odesłaniu ostatniego transportu z Żydami z Berlina do KL Auschwitz, rozpoczęto zwolnienia internowanych na Rosenstrasse. Ostatni opuścili budynek 9 marca 1943 roku. Przetrzymywano ich w fatalnych warunkach sanitarnych, większość była w złym stanie psychicznym i fizycznym.

Dnia 9 maja rozpoczęto masowe aresztowania Żydów zatrudnionych jeszcze w różnych instytucjach. Trzy dni później część z nich przetransportowano do KL Auschwitz, natomiast pozostałych, 17 marca do Terezina (Theresienstadt). Łącznie deportowano 2000 osób. Po zakończeniu tej akcji Goebbels 20 marca powiadomił Hitlera, że

(…) Żydzi zostali w większości ewakuowani z Berlina4.

Przebieg protestu

Goebbels zanotował w dzienniku pod datą 11 marca 1943 roku:

(…) Ewakuacja Żydów z Berlina doprowadziła jednak do pewnych nieporozumień. Niestety aresztowano również Żydów i Żydówki z małżeństw uprzywilejowanych, co wywołało strach i zamieszanie5.

Wspomniane „zamieszanie” to prawdopodobnie uliczny protest w obronie zatrzymanych na Rosenstrasse. Nie zachowały się żadne dokumenty na ten temat. Po wojnie zebrano wprawdzie nieco wspomnień i relacji, nie ma jednak pewności co do okoliczności protestu, liczby uczestników oraz okresu jego trwania.

Szacuje się, że w proteście wzięło udział 200 osób, głównie kobiety, żony zatrzymanych. Wyrażano go w różnych formach. Przechodzono obok budynku, zatrzymywano się, przynoszono żywność dla zatrzymanych, rozmawiano i przekazywano informacje, umacniając więź grupową. Przed budynkiem władze ustawiły posterunki policji. Od czasu do czasu wzywała zebranych do rozejścia się. Było to jednak nieskuteczne. Protestujący szybko powracali przed budynek. Dopiero zwolnienie przetrzymywanych 9 marca zakończyło protest.

Przykład odwagi cywilnej

Choć formy protestu wydają nam się błahe, to uparte stosowanie ich na berlińskiej ulicy AD 1943 r. wymagało dużej odwagi cywilnej. Członkowie rodzin nie wiedzieli nic o planach nazistów wobec przetrzymywanych, zasadnie mogli się obawiać o ich dalsze losy. Trzeba jednak zauważyć, że protest dotyczył tylko wybranej grupy, nie był manifestacją sprzeciwu wobec prześladowania i zamiaru wymordowania wszystkich Żydów. Sam protest nie wpłynął także w żaden sposób na zmianę położenia małżeństw mieszanych. Po zwolnieniu z dotychczasowej pracy, Żydzi byli zmuszani do wykonywania tylko ciężkich prac. Zatrudniano ich na kolei, w oczyszczaniu miasta, usuwaniu gruzowisk.

Rok po zakończeniu „Akcji Fabryka” zaczęto aresztować Żydów z mieszanych małżeństw, które zakończyły się rozwodem lub śmiercią „aryjskiego” współmałżonka. Zatrzymanych wywieziono do Theresienstadt. Na początku stycznia 1945 roku Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy wydał rozkaz o deportacji do tego obozu wszystkich pozostałych Żydów bez względu na brak przepisów o przymusowym rozwodzie. Dotyczyło to 1600 osób, z których końca wojny doczekała tylko część.

Przypisy:

  1. Cyt. za Joseph Goebbels, Dzienniki, t. 3: 1943-1945, Warszawa 2014, s. 13.
  2. Cyt. za Wolf Gruner, Die Fabrik-Aktion und die Ereignisse in der Berliner Rosenstrasse: Fakten und Fiktionen um den 27. Februar 1943, w: Jahrbuch für Antisemitismusforschung, 11 (2002), s. 158.
  3. Ibidem.
  4. Cyt. za J. Goebbels, op. cit., s. 19.
  5. Ibidem, s. 13.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Drobna ciekawostka do Pańskiego artykułu o Rosenstrasse.
    Znajduje się ona na tyłach Karl-Liebknecht-Strasse 7 (okolice Alexanderplatz, naprzeciwko Czerwonego Ratusza), przy której mieścił się wówczas kierowany przeze mnie w latach 1997-2001 Polski Instytut Kultury. Mieliśmy swój mały udział w dorocznych uroczystościach przy pomniku, a mianowicie każdorazowo wydawałem zgodę na wpięcie aparatury nagłaśniajacej do zasilania Instytutu. Oczywiście bezpłatnie. Poza tym Gmina Żydowska i Centrum Judaicum dobrze odbierały mój coroczny udział w uroczystościach.

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »