Od drugiej połowy lat 90. XX wieku realizowanych jest w Berlinie projekt „wyboje“ (Stolpersteine). Skończyłem właśnie pracę nad krótkim artykułem poświęconym związkom Wrocławia i Berlina. W trakcie kwerendy trafiłem na stronę berlińską stronę internetową poświęcona tamtejszym „wybojom”. Wyszukiwarka pozwoliła szybko odnaleźć osoby upamiętnione w ten sposób, a które urodziły się w Breslau. W większości są to Żydzi, których ze stolicy Niemiec deportowano do obozów zagłady lub innych miejsc straceń. Współczesnym berlińczykom ich postacie przypominają te niewielkie kostki. Na stronie można znaleźć szczegółowe informacje o osobach wywodzących się z naszego miasta.
- Zdjęcie: Przykładowe „wyboje” w Berlinie. Gizela Kozower urodziła się w Breslau; Źródło: Strona internetowa: Stolpersteine in Berlin
O projekcie „wyboje“pisałem przed trzema laty. Przedstawiłem autora projektu, artystę z Kolonii, Guntera Demniga i etapy realizacji jego inicjatywy. Na początku lutego b. r. we Wrocławiu odbyła się uroczystość odsłonięcia sześciu „wybojów“ (przed laty wmurowano jeden kamień poświęcony Edycie Stein). W uroczystości wziął udział Demnig oraz krewni uhonorowanych w ten sposób wrocławian. Obszerną relację z tego ważnego wydarzenia zamieściła „Gazeta Wyborcza“.
Projekt Demniga nie wszędzie w Niemczech jest przyjmowany bez kontrowersji. Do dzisiaj Monachium nie wyraża zgody na taką instalację artystyczną. W najnowszym numerze „Public History Weekly“ znalazł się ciekawy tekst na temat. W czasie kwerendy do artykułu o związkach Wrocławia i Berlina, natrafiłem w internecie na ciekawą stronę projektu „wyboje w Berlinie“ (Stolpersteine in Berlin). Zamieszczono na niej różne informacje o projekcie, materiały edukacyjne do ściągnięcia. Polskiego czytelnika może zainteresować publikacja Ingo Loosego poświęcona berlińskim Żydom w getcie łódzkim w latach 1941-1944.
- Zdjęcie: Biogram Gizeli Kozower urodzonej w Breslau; Źródło: Strona internetowa: Stolpersteine in Berlin
Szczególnie zainteresowała mnie zakładka pozwalająca wyszukać dane biograficzne osób, którym poświęcono któryś z prawie 7 tysięcy kamieni. Przy opcji „wyszukiwanie poszerzone“ („Erweiterte Suche“), można w rubryce podać miejsce pochodzenia. Odnalazłem 155 osób urodzonych w naszym mieście. Wyniki możemy odczytać w dwojaki sposób: na mapie i w formie tabeli. Obszerne informacje biograficzne z materiałem ikonograficznym udało się stworzyć dla 60 osób.
Nie jest to projekt skończony, w przyszłości mogą pojawić się nowe „wyboje“ oraz kolejne szczegółowe informacje o ofiarach ludobójstwa. To ważny przyczynek do dziejów także naszego miasta i jego żydowskiej diaspory do 1945 r. Może stanie się on inspiracją dla badań nad migracjami wrocławian do stolicy Niemiec lub nad losami wrocławskich Żydów.
Szanowny Panie,
dnia 2 lutego odsłonięto kamienie pamięci ku czci rodzin Zorek i Treitel.
Pozostałych sześciu kamieni poświęconych innym rodzinom nie zamontowano, gdyż nie istnieją obecnie budynki, w których one mieszkały. Jesteśmy w trakcie załatwiania dodatkowych formalności, aby kamienie pamięci mogły zostać wmurowane.
Jesteśmy reprezentantami inicjatywy OP ENHEIM (http://www.openheim.org), prowadzimy procedurę potrzebną do położenia Stolperstein(e) dla jednej z osób, które deportowano podczas Holocaustu z kamienicy przy Placu Solnym 4, w której mieści się nasza siedziba.
Stworzyliśmy dokumentację, którą należy złożyć w odpowiednich instytucjach, więc dobrze wiemy, co nas czeka i rozumiemy też powody Pana rezygnacji ze względu na olbrzymią biurokrację, która (wydawałoby się) jest nie do przejścia.
Okazuje się jednak, że Stolpersteine we Wrocławiu są realne, o czym świadczy położenie ledwie przed miesiącem sześciu nowych kamieni.
Z naszego doświadczenia możemy więc powiedzieć, iż nie jest to niemożliwe, a reakcje różnych instytucji są coraz bardziej pozytywne.
We Wrocławiu pierwsze lody zostały przełamane.
W imieniu OP ENHEIM,
Viola Wojnowski i Katarzyna Kurzynoga
Bardzo dziękuję Panu Profesorowi za ten wpis. Rzeczywiście, „Stolpersteine” można wszędzie spotkać zarówno w Berlinie i ponad 1000 innych miast w Niemczech – jak i w 20 krajach Europy. Niestety, w Polsce jest niewiele.
Istnieje małe grono potomków zamordowanych Żydów wrocławskich, żyjących dzisiaj w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech, zainteresowanych w założeniu indywidualnych „wybojów” we Wrocławiu. Okazuje się, że jest bardzo trudno dostać zezwolenie na to. Walczyliśmy kilka lat, dopiero w lutym tego roku udało się niektórym. Innym zostało zezwolenie odrzucone przez biuro Prezydenta Wrocławia:
„…przedstawiony…projekt artystyczny 'Stolpersteine’ jest znany instytucjom dbającym we Wrocławiu o pamięć ofiar hitlerowskiej zbrodni, jednak obecnie nie jest realizowany na terenie miasta” (z odpowiedzi z jesieni 2015 r.).
Ja osobiście zrezygnowałem po tej odpowiedzi z tego przedsięwzięcia.
Powstaje pytanie, dlaczego wrocławskie urzędy decydują tak różnie w sprawach pamięci niemieckich Żydów?
Próbując od 20 lat wyjaśniać losy mojego dziadka urodzonego w Breslau, stwierdziłem, że w sprawie niemieckiego Żyda z wyznaniem protestanckim nie ma dużego zainteresowania ani ze strony polskiej (Żyd? Niemiec? Protestant?), ani ze strony żydowskiej (Protestant?).
Byłbym wdzięczny, gdyby Pan mógł mnie przekonać, że jest inaczej i dał mi znać, że nauka już zajęła się losem tej małej nieszczęsnej grupy ofiar hitlerowskiej zbrodni.