Nieznana dziewczyna

N

W drodze na lotnisku w Paryżu siedziałem w metrze przez dłuższą chwilę naprzeciwko młodej muzułmanki. Miała chustę na głowie, okulary, w ręku książkę. Przez chwilę obserwowałem ją. Chciałem zrobić jej zdjęcie, jednak powstrzymałem się. Nie dlatego, że nie mogłem jej zapytać o zgodę, z tym nie mam żadnych problemów. Zrezygnowałem ze zrobienia zdjęcia, gdyż pojawił się jakiś dylemat. Jak zareaguje, czy w ogóle mogę jej zrobić zdjęcie? To tylko historia, choć można ją bez większych problemów odnieść do innych spraw. Gdzie są granice, do których możemy się posunąć? Czy może nie warto zrezygnować nawet z najlepszego ujęcia, zdjęcia, które mogło zwieńczyć moją krótką wyprawę do miasta nad Sekwaną?

Od kilku dni korzystam z nowej aplikacji FAZ plus. Jest bardzo przejrzysta. Artykuły tego poczytnego dziennika mogę już czytać dzień wcześniej. O dostępności informuje mnie osobne powiadomienie. Interesuje mnie szczególnie kilka działów gazety. Jednym z nich jest internet, obchodzenie się z mediami społecznościowymi, dostęp do open access i inne. W ostatnich dniach pojawiło się kilka ciekawych tekstów na te tematy.

Często podejmowany jest problem języka komunikacji. Nie jest to, jak się okazuje jedynie problem polski. Zalew tzw. hejtu jest kłopotem globalnym. Podczas lektury przypomniał mi się ten obrazek z paryskiego metra. Co się stało z ludźmi na forach? Skąd bierze się tyle nienawiści, a przynajmniej okrutnej złośliwości? Czy można ją tłumaczyć jedynie frustracją? To byłoby zbyt proste.

Na co dzień konfrontowani jesteśmy w sieci z zalewem różnych oskarżeń, zarzutów, podważaniem kompetencji, nawet prawa do odmiennego zdania. Może w tym przypadku chodzi po prostu o zazdrość, chęć zaistnienia, bezkarnego „dokopania” komuś między śniadaniem a obiadem.

Tu niestety, pojawia się problem, z którym w przyszłości coraz częściej będziemy konfrontowani. Internet, a media społecznościowe w szczególności, rozwinęły się w ostatnich latach w sposób niebywały. Wkroczyły do różnych dziedzin naszego życia. Można nieraz mieć wrażenie, że nie wyobrażamy sobie życia bez nich. Są też negatywne skutki tego zjawiska. Dotychczasowa kultura życia codziennego, relacji twarzą w twarz nie reguluje obyczajów e-środowiska. Nasze prawodawstwo nie nadąża za życiem w sieci, jesteśmy wystawieni na oskarżenia, nierzadko brutalne i prymitywne. Każda próba polemiki kończy się albo wielką awanturą, albo rezygnacją z próby dyskusji. Granice nieprzekraczalne przestały istnieć.

Nie mam recepty na zaradzenie hejtowi, który nas otacza. Wydaje się, że nikt jej nie ma. Raz jeszcze wracam do opisu sytuacji z paryskiego metra. Cieszę się, że zrezygnowałem z pomysłu wykonania tego zdjęcia, choć sytuację dobrze zapamiętałem. Są pewne granice, których nie wolno przekroczyć, jedną z nich jest prawo do spokoju i prywatności. Niemodne podejście, być może. Ale zapewniające spokój obu stronom takiej relacji.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

komentarze

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • Panie Profesorze,

    właśnie przeczytałam Pana ostatni wpis na blogu i przyszły mi do głowy dwie myśli, którymi po prostu muszę się podzielić.

    Oczywiście, że się zgadzam, że czasem lepiej jest zrobić jedno zdjęcie mniej.

    Zdarzyło mi się wiele lat temu, że podróżowałam z koleżanką po Jordanii i to po jej „mniej turystycznych” zakątkach. Któregoś popołudnia siedziałyśmy na przystanku autobusowym i czekałyśmy na autobus, który podobno miał kiedyś przyjechać. A że miasteczko było małe i byłyśmy prawdopodobnie jedynymi w nim nie-Muzułmankami i w dodatku bez chust na głowach, co chwila ktoś nas zagadywał i – tak – jeden młody mężczyzna chciał nas sfotografować! Przypuszczam, że próbował nas spytać o pozwolenie (po arabsku), ale nie zgodziłyśmy się. Ale on i tak zrobił swoje. Cała ta sytuacja była dość nieprzyjemna…

    Musiałam też pomyśleć o Kevinie Carterze i jego słynnym zdjęciu dziecka i sępa i o tym, że później popełnił samobójstwo… I już nie dowiemy się, czy gdyby nie zrobił tego zdjęcia to nadal by żył…

  • Ein sehr nachdenklicher Artikel, dem ich in vielem zustimme. Lassen Sie mich hier die Dinge darlegen, wo ich etwas anderer Meinung bin.

    „Relacje twarz w twarz” erlegen uns im realen Leben von der Geburt an gewisse Regeln auf, die in unserer Kultur entstanden sind. Je mehr ein Mensch im Maslow’schen Sinne zu höheren Bedürfnissen strebt, werden diese kulturellen Verhaltensweisen stärker verinnerlicht. Trotzdem bleiben wir biologische Wesen, deren Bedürfnisse nicht oder nur begrenzt steuerbar sind, also in Gegensatz zur Kultur des Zusammenlebens geraten können. Die Scheu vor dem Verletzen dieser Regeln ist im Internet bei manchen Menschen verschwunden. Wenn die Gesellschaft solche Verletzungen normalerweise sanktioniert, kann man sich im Internet straffrei hemmungslos geben. Das massive Auftreten dieser Erscheinung erkläre ich damit, dass diese Menschen genau das in den letzten Jahren gelernt haben. Das erklärt aber noch nicht Ihre Frage nach dem „warum”.

    Auch da kann ich nur spekulieren, da ich kein Psychologe oder Soziologe bin. Hass ist ein starkes Gefühl, es entsteht meist aus unbefriedigten Bedürfnissen heraus. Sie nennen selbst ein paar Beispiele, lassen Sie mich ergänzen: fehlende Anerkennung, fehlende Zugehörigkeit, das Gefühl von Benachteiligung, fehlender Selbstwirksamkeit. Ich bin sicher, dass dieses Phänomen sozio- psychologisch gründlich untersucht werden wird.

    Ich stimme Ihnen zu, dass wir allgemein akzeptierte Regeln für den Umgang im Netz brauchen. Die vor Jahren angemahnten „Nettikette” erscheinen heute sehr naiv. Ein Verbot solcher Botschaften allein löst aber das Problem nicht, das ihre Verfasser haben. Ich finde es schon beunruhigend zu wissen, dass neben mir im Bus vielleicht Menschen sitzen, die solche Gedanken im Kopf haben. Wahrscheinlich ist es nur eine Minderheit, aber diese ist sehr präsent – weil leider zu wenige Menschen mit anderer Meinung öffentlich werden.

    Ich freue mich auf Ihre künftigen Texte!

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »