Ta nekropolia należy do najczęściej odwiedzanych cmentarzy na świecie. Proste nagrobki w rzędach sięgających niemal horyzontu. Jedyne urozmaicenie to grupy drzew i gdzieniegdzie większe pomniki. Na cmentarzu w Arlington od drugiej połowy XIX wieku pochowano prawie 300 tysięcy poległych żołnierzy lub weteranów US Army. Wśród nazwisk na kamieniach nagrobnych natykamy się także na polskie.
Historyczny cmentarz
Początki nekropolii sięgają drugiej połowy XIX wieku. Trzy lata po wybuchu krwawej wojny domowej Waszyngton zamienił się w jeden wielki szpital wojskowy. Wielu z 50 tys. rannych nie przeżyło, co zrodziło potrzebę urządzenia żołnierskiego cmentarza. Generał ds. zaopatrzenia Montgomery Meigs zaproponował przejęcie na ten cel plantacji należącej do gen. Roberta E. Lee, uważanego za zdrajcę z powodu przejścia na stronę wojsk państw południowych. Posiadłość znalazła się w Arlington na zachodnim brzegu Potomaku, w stanie Virginia (ok. 5 km od Waszyngtonu). W późniejszym okresie konfiskatę podważono i rodzina dowódcy otrzymała odszkodowanie za przejęty majątek w wysokości 150 tys. dolarów.
Pierwszym żołnierzem tu pochowanym był kapral William Christmann, który zmarł w lazarecie wojskowym na odrę. Do dzisiaj można znaleźć jego mogiłę, podobnie jak mogiły innych poległych czy zmarłych weteranów różnych wojen (nie ma ograniczeń czasowych). Cztery tygodnie później 15 czerwca 1864 roku z plantacji gen. Lee utworzono narodowy cmentarz. Początkowo zmarłych chowano w bliskim otoczeniu rezydencji właściciela. W dawnym ogrodzie różanym spoczywają oficerowie okresu wojny domowej, dalsze 1500 ofiar tej wojny spoczywa poniżej wzgórza. Pochowano tam też ok. 4000 byłych niewolników, którzy uciekli z Południa do Waszyngtonu.
Obecnie obszar cmentarza obejmuje ok. 250 ha i spoczywa na nim ponad 300 tys. zmarłych (wykaz nazwisk dostępny jest w internecie). Rocznie zwiedza nekropolię ok. 4-5 mln osób. Miejsce ostatniego spoczynku znajdują tu żołnierz, którzy polegli lub zmarli w czasie wykonywania służby, weterani, bohaterowie wojenni, prezydenci i sekretarze stanu. Prawo do pochówku mają również wdowy po nich. Rocznie odbywa się ok. 6 tys. pogrzebów.
Rodzaje nagrobków
Można spotkać dwa rodzaje nagrobków. Jeden wznoszony jest na mogiłach zwykłych żołnierzy, drugi oficerów. Standardowy żołnierski nagrobek ma wysokość ponad 1 m, jest szeroki na 32 cm i waży ok. 100 kg. W kamieniu wyryto imię, nazwisko, rangę, numer identyfikacyjny, nazwę nadanych odznaczeń, wykaz wojen i daty życia żołnierza. Pewien wyjątek stanowi grób amerykańskiego boksera, mistrz wagi ciężkiej, Joe’go Loisa, na którym umieszczono relief z brązu. Nagrobki oficerów nie podlegają tym rygorom, można spotkać różne rozwiązania (w zależności od stopnia wojskowego zmarłego). Na cmentarzu umieszczono również tablice pamiątkowe różnych oddziałów wojskowych, których członkowie polegli w czasie służby.
W ostatniej drodze zmarłym towarzyszy oddział 3 regimentu piechoty (tzw. stara gwardia). Każda z trumien okryta jest amerykańską flagą, którą otrzymuje potem rodzina w podziękowaniu za służbę krewnego dla narodu i kraju. Pogrzebowi towarzyszy salwa honorowa (3 strzały dla szeregowego żołnierza, 21 dla oficera i prezydenta).
Grób nieznanego
Centralnym punktem cmentarza i miejscem oficjalnych uroczystości jest grób nieznanego (wcześniej grób nieznanego żołnierza). Pomnik, wykonany z marmuru, odsłonięto uroczyście 9 kwietnia 1932 r. Złożono w nim ciała nieznanych żołnierzy z I i II wojny światowej, potem z wojny koreańskiej oraz wietnamskiej (szczątki tego ostatniego udało się pod koniec lat 90. XX wieku zidentyfikować i przeniesiono je na prośbę rodziny na Jefferson Barracks National Cemetery w pobliżu St. Louis, Missouri).
Pomnik waży ok. 70 ton (z tego samego materiału wykonano Lincoln Memorial) i umieszczono go przed budowla w kształcie amfiteatru, który może pomieścić do 5 tys. osób. Dwa razy do roku prezydent USA oddaje cześć pochowanym: 30 maja „poległym bohaterom“ (Memorial Day) i 11 listopada weteranom amerykańskiej armii (Veterans Day). Oba dni są świętami państwowymi. Codziennie od 1948 r. odbywa się na cmentarzu widowiskowa zmiana warty (latem co 30 min., zimą co godzinę).
Na cmentarzu w Arlington pochowani są także przywódcy USA, m. in. John F. Kennedy z rodziną. Jego grób niczym szczególnym się nie wyróżnia. To prosta tablica. Powyżej niej pali się wieczny płonień. W pobliżu grobu prezydenta spoczęli także inni członkowie jego rodziny, żona, Jacqueline Bouvier Kennedy Onassis oraz dwójka przedwcześnie zmarłych dzieci.
Groby Polaków
W Arlington znajdują się także groby Polaków. Spoczywa tu m.in. gen. Włodzimierz Krzyżanowski. Urodził się w 1824 r. w Poznańskiem i uczestniczył w powstaniu wielkopolskim w 1846. By uniknąć aresztowania, wyemigrował za Ocean. Po wybuchu wojny secesyjnej brał udział w walkach po stronie Północy. Zajmował się rekrutacją wśród emigrantów (dzięki niemu powstał 58 Ochotniczy Pułk Piechoty Nowego Jorku zw. też Polskim Legionem). Za postawę w czasie bitwy pod Gettysburgiem, największej bitwie na kontynencie północnoamerykańskim, prezydent USA, Abraham Lincoln awansował go do stopnia generała brygady. Krzyżanowski zmarł 31 stycznia 1887 r. w Nowym Jorku i pochowano go pierwotnie na Brooklynie. 50 lat później w uznaniu zasług przeniesiono jego szczątki i pochowano z honorami wojskowymi w Arlington.
Innym znanym Polakiem spoczywającym na cmentarzu w Arlington był Ignacy Jan Paderewski. Nie trzeba go bliżej przedstawiać. Na łożu śmierci artysta i polityk wyraził życzenie, by jego serce przekazać Polonii, a ciało pogrzebać w wolnej Polsce. Zgodnie z wolą zmarłego serce zostało oddzielone i zabalsamowane. Po wielu latach ostatecznie pochowano je w Amerykańskiej Częstochowie w Doylestown (Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej). O tymczasowym w założeniu pogrzebie ciała Paderewskiego w Arlington zadecydował prezydent USA, Franklin Delano Roosvelt. Trumna ze zwłokami została z honorami wojskowymi umieszczona w cmentarnej rotundzie, gdzie przez dziesięciolecia oczekiwała na przeniesienie do Polski.
W 1992 roku ciało Paderewskiego sprowadzono do kraju i pochowano w krypcie warszawskiej katedry św. Jana. W mszy żałobnej, której przewodniczył prymas Józef Glemp, wzięli w niej udział ówcześni prezydenci USA i Polski: Georg Bush senior oraz Lech Wałęsa.