75 rocznica wybuchu II wojny światowej była okazją w Niemczech do zorganizowania cyklów wykładów, wystaw, przypomnienia niektórych filmów dokumentalnych, a nawet nakręcenia wspólnej, polsko-niemieckiej produkcji. Ponadto różne rozgłośnie niemieckie poświeciły całe godziny audycji, by przypomnieć wybuch II wojny i politykę niemiecką wobec Polski. W prasie zamieszczono niezliczoną ilość artykułów. Można zaryzykować stwierdzenie, że problematyka polska już dawno nie była tak obecna i z takim natężeniem. Niestety, niektóre ugrupowania w Polsce całkowicie pominęły te działania, postanowiły bojkotować placówki niemieckie w Polsce i tam wyrazić swój „jedynie słuszny stosunek”. Aż się przypomina pochód ślepców z pewnego holenderskiego obrazu.
<
p class=””>
Foto: Otwarcie wystawy przed Bramą Brandenburską. Źródło: internet.
Ilość różnego rodzaju imprez w Niemczech poświęconych 75 rocznicy wybuchu II wojny światowej godna jest podkreślenia. W ostatnich dniach tematyka polska była obecna we wszystkich mediach. Obchody rocznicowe w Gdańsku, w których wziął m.in. udział prezydent RFN, Joachim Gauck, poprzedziły miesiące przypominania tamtych wydarzeń. Zorganizowano konferencje, cykle wykładów. W centrum Berlina, przed Bramą Brandenburską przy placu Paryskim (Pariser Platz) odsłonięto wystawę na wolnym powietrzu pt. „1 września – preludium zbrodniczej wojny w Polsce“. Na 10 tablicach zamieszczono cytaty i zdjęcia, które nie pokazują jedynie początku wojny, lecz także metody i skutki realizacji „przestrzeni życiowej“ przez narodowych socjalistów. Wystawę można oglądać do 23 listopada b.r. Bez wątpienia jest to pożyteczny pomysł, na który – jak dotąd – nikt nie zwrócił w Polsce uwagi. Wystawę obejrzą – z racji centralnego położenia – tłumy zwiedzających stolicę Niemiec. Przygotowano ją po niemiecku i angielsku. Ponadto dostępne są broszury informacyjne po niemiecku, angielsku i polsku. Pomysłodawcą i wykonawcą jest „Stała konferencja dyrektorów nazistowskich miejsc pamięci w przestrzeni Berlina“ (Ständige Konferenz der Leiter der NS-Gedenkorte im Berliner Raum), a została sfinansowana ze środków władz niemieckich.
Dzisiaj w telewizji przedstawiono pierwszą część produkcji dokumentalnej, którą wyprodukowały wspólnie dwie telewizje, TVP 1 i ZDF. Za tydzień przewidziano emisję drugiej części. Tym samym udowodniono, że współdziałanie nie jest trudne, a telewizja niemiecka – po wpadce z miniserialem „Nasze matki, nasi ojcowie“ potrafi wyciągać wnioski. Ciekawe, czy w prasie znajdą się na ten temat komentarze.
Wspomniałem jedynie wybrane przykłady. Takich działań jest więcej. Niestety, nie dostrzega się ich u nas, czy też nie chce się dostrzec. Można nawet mieć wrażenie, że dla niektórych grup takie inicjatywy są niewygodne, bo psują luby ich sercu wizerunek Niemców. Lepiej urządzić pikietę pod gromkimi hasłami. Nie będę tego komentować, bo fakty te nie są tego warte. Ciekaw jestem, czy z podobną determinacją będą te osoby demonstrować także przed rosyjskimi przedstawicielstwami. Wszak w 1939 r. nie mieliśmy tylko z jednym agresorem do czynienia, ale w Moskwie raczej nie ma się co spodziewać otwarcia wystawy o konsekwencjach 17 września 1939 r. I to jest kolosalna różnica między naszymi sąsiadami, którą musimy – nawet zgłaszając zastrzeżenia pod adresem niemieckiej polityki historycznej – dostrzegać i doceniać.
Zob. także: