Za kilka dni minie kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Jednym z ciekawszych aspektów tego wydarzenia była reakcja zachodnioniemieckich intelektualistów. W tym roku obchodzono w RFN 100. rocznicę urodzin pisarza, laureata nagrody Nobla, Heinricha Bölla. Jego kontakty z Polską, zainteresowanie dla polskiej kultury, a także jego zaangażowanie na rzecz polskiej opozycji przypomina publikacja „Heinrich Böll o Polsce i Polakach. Wybór pism” wydana przez Bruno Aricha-Gerza i Pawła Piszczatowskiego w Krakowie w 2017 r. (wydawnictwo Eporons-Ostrogi). Pomimo upływu dziesięcioleci od powstania tych tekstów, pozostają one nadal aktualne i warte lektury.
Od wielu już lat na początku grudnia we Wrocławiu odbywają się Targi Dobrej Książki. Jest to okazja do zapoznania się z najnowszą ofertą różnych wydawnictwa krajowych, do dyskusji z wydawcami i autorami. W tym roku zakupiłem wiele pozycji. Często trafiłem na nie niejako przypadkowo, wcześniej bowiem – choć staram się śledzić internet – nie znalazłem o nich żadnej informacji. Na targach pojawiają się – obok znanych i dużych oficyn – także małe wydawnictwa, które wprawdzie w zestawie nie posiadają wiele tytułów, jednak często są to wyjątkowe utwory. Odniosłem w tym roku wrażenie, że oferta wydawnicza, choć oznaki kryzysu czytelnictwa raczej się pogłębiają niż słabną, jest bogata i zróżnicowana. Każdy miłośnik książki mógł dla siebie znaleźć coś interesującego.
Moją uwagę zwróciła m.in. niewielka publikacja, wybór tekstów niemieckiego pisarza, noblisty, Heinricha Bölla o Polsce i Polakach. Nie jest to pisarz u nas nie znany. W przeszłości był wielokrotnie wydawany po polsku. O związkach z pisarzem mówi w książce m. in. Adam Michnik:
Böll wywarł na mnie i na moje myślenie duży wpływ. Będąc w więzieniu napisałem kiedyś esej o listach Tomasza Manna, który ukazał się pod pseudonimem w „Tygodniku Powszechnym“, Tomasz Mann i nazizm. Napisałem to w taki sposób, żeby wiadomo było, że chodzi nie tylko o Manna i nie tylko o nazizm. To była dla mnie lekcja Bölla. Manna czytałem przez jego pryzmat (s. 27).
Wydawcy pism Bölla, Bruno Aurich-Gerz oraz Paweł Piszczatowski, wybrali różne teksty o Polsce i Polakach. W tomie znajdują sie fragmenty jego korespondencji z okresu wojny oraz noweli z 1949 r. „Pociąg przyjechał o czasie”, opisy podróży po Polsce w drugiej połowie lat 50., przemówienia, recenzje, wywiady oraz laudacje. Ważną częścią tomu są teksty odezw zainicjowanych przez niemieckiego noblistę, które wyrażały poparcie dla polskiej opozycji antykomunistycznej lat 70. i pierwszej połowy lat 80. XX wieku. Jest to zatem niemal panoramiczny przegląd myśli wybitnego Niemca o wschodnim sąsiedzie.
W 1940 roku Böll przez kilka tygodni stacjonował w jednostce wojskowej w Bydgoszczy. Regularnie pisał listy do rodziny. Pobytu w koszarach nie znosił dobrze. „(…) Na pewno nie jestem żadnym bohaterem i daleko mi do nadmiernej brawury, ale nie mogę już znieść tego kapralskiego matecznika“ (s. 45). W listach można znaleźć opisy Polaków i ich stosunku do niemieckich okupantów (można je zestawić z tekstami zamieszczonymi w najnowszym tomie „Poznańskiej Biblioteki Niemieckiej“ prof. Marka Zybury pt. Der Geist Polonias. Dwa wieki recepcji kultury polskiej w Niemczech 1741-1942).
Co do Polaków – pisał w liście z 16 lipca 1940 r. –, to wiadomo, że (…) nie mogą być naszymi przyjaciółmi i sytuacja jest jasna. Wszyscy oni sprawiają wrażenie bardzo przygnębionych, ale za nimbem melancholii w ich oczach, która jest niczym deszcz, kryje się nienawiść i wściekły fanatyzm, który wybuchłby niewątpliwie z niespotykaną mocą, gdyby przez jakieś trzy tygodnie nie byłoby tu wojska. Wtedy nie ostałby się tutaj żaden folksdojcz. (s. 48)
Do doświadczeń i obserwacji poczynionych w Polsce w czasie II wojny światowej Böll wracał w następnych dziesięcioleciach wielokrotnie w swej twórczości i publicznych wystąpieniach. Interesowała go także sytuacja powojenna Polski. Przybliżał czytelnikom niemieckim m.in. prozę Jerzego Andrzejewskiego i Czesława Miłosza. Recenzja książki „Popiół i diament“, którą napisał na potrzeby wydania amerykańskiego, zaskakuje zaangażowaniem, znajomością losów Polski po 1945 r. oraz trafnością sądów.
Nie jestem znawcą prozy Bölla, jednak fragmenty jego noweli z 1949 r. „Pociąg przyjechał o czasie“ zwracają uwagę i na nowo stawiają ważne pytania (polskie wydanie w tłumaczeniu Władysława Kozłowskiego ukazało się w paryskiej „Kulturze“ w 1955 r.!). Nie jest to łatwa lektura, o czym przekonują wybrane przez redaktorów fragmenty. Poznajemy głównego bohatera, niemieckiego żołnierza Andreasa w drodze powrotnej z urlopu do jednostki stacjonującej we Lwowie.
Czas wolny spędza m.in. w domu publicznym. Poznaje tam Polkę, Olinę, członkinię ruchu oporu (pozyskiwane od żołnierzy informacje przekazuje dalej konspiracyjnym zwierzchnikom). Między młodymi ludźmi rodzi się uczucie, które kończy się dla nich tragicznie. Żałuję, że wydawcy nie odpowiedzieli na pytanie, czy nowela ta ukazała się w Polsce przed (lub po 1989 r.)? Czy wywołała jakieś echo?
Druk w emigracyjnej „Kulturze“ nie przeszkodził, by po 1956 r. Bölla zapraszano nad Wisłę i wydawano jego powieści. Odwiedził m. in. dawny KL Auschwitz. Swymi refleksjami podzielił się w lutym 1959 r. z młodzieżą zachdnioniemiecką podczas spotkania w Essen. Zainteresował go problem pamięci, winy i pojednania.
Kiedy wróciłem z Auschwitz, spotkałem się w Krakowie pewną Polkę, która spędziła tam cztery lata, a potem cierpiała przez kolejnych dziesięć w komunistycznym więzieniu. Dzieliła tam celę ze swoją byłą strażniczką, Marią Mandel, dziewczyną z chłopskiej rodziny w Bawarii, która latami dręczyła i wydawała na śmierć więźniarki w Auschwitz. Polka ta opowiedziała mi, że objęła Marię Mandel przed jej egzekucją i jej wybaczyła, wybaczyła także w imieniu współwięźniarek. Próbuję sobie wyobrazić, jak obie te ogolone na łyso kobiety obejmują się w drzwiach celi: jedna skazana na śmierć za jej niezliczone zbrodnie i druga skazana na śmierć – potem ją ułaskawiono – ponieważ jej poglądy polityczne tak samo nie odpowiadały zwycięzcom, jak ona sama pokonanym. – Myślę, że w takich chwilach dokonuje się więcej, niż kiedykolwiek będziemy sobie w stanie wyobrazić, więcej niż dałoby się zmierzyć w kategoriach narodowych, więcej niż zdoła wyliczyć na pociechę zakłamane historyczne rachmistrzostwo. (s. 135)
Osobnym rozdziałem w biografii Bölla i jego związkach z Polską jest pomoc dla polskich pisarzy i opozycji antykomunistycznej. Bölla nie tylko często tłumaczono na polski, lecz sam interesował się polską literaturą i publicystyką, torował jej drogę w RFN. Pomógł m.in. Władysławowi Bartoszewskiemu w publikacji jego eseju „Jesień nadziei: warto być przyzwoitym“. Natomiast w 1983 r. w Darmstadt wygłosił laudację na cześć tłumaczki Teresy Rządkiewicz-Jętkiewicz, która otrzymała Nagrodę Roberta Boscha.
W drugiej połowie lat 70. XX wieku Böll wielokrotnie występował w sprawie opozycji antykomunistycznej za „żelazną kurtyną“. Był niezmordowanym organizatorem dyskusji i spotkań na ten temat. Potrafił przekonywać i mobilizować do wspólnych wystąpień także swych kolegów ze środowiska literackiego. Wyrażał swoją solidarność z prześladowanymi członkami Komitetu Obrony Robotników. Nie ograniczał się jedynie do werbalnego wsparcia.
Po opublikowaniu polskiego wydania opowiadania „Utracona cześć Katarzyny Blum” postanowił przekazać tantiemy ze sprzedaży na działalność KOR (pieniądze nie trafiły do adresata z powodu konfiskaty przez polskie władze). Spotykał się z Adamem Michnikiem i Leszkiem Kołakowskim. Po wprowadzeniu stanu wojennego wysyłał wyrazy solidarności i organizował konferencje prasowe, gdzie upominał się o zwolnienie z internowania polskich opozycjonistów.
Skoro Solidarność – czytamy w apelu z 27 grudnia 1981 r. – została militarną przemocą skazana na milczenie, my musimy mówić solidarnie za nią. Przyjaciołom, kolegom i sąsiadom, którzy nie chcieli niczego więcej, jak tylko opowiedzieć sie za prawami pracowniczymi i suwerennością narodową zamknięto usta, aresztowano ich lub internowano. Kurs reform, w którym miliony Polaków pokładały swoją ufność, został praktycznie zarzucony. Tak przecież doświadczony przez historię naród polskich został wydany na nowe cierpienia. Solidarność była jego nadzieją. Pozdrawiamy naszych przyjaciół. (s. 211)
Do sygnatariuszy apelu – oprócz Bölla – należeli Siegfried Lenz, Wolf Biermann oraz Sarah Kirsch. Dzień później wystosował pismo do gen. Wojciecha Jaruzelskiego z pytaniem o los Adama Michnika oraz Jacka Kuronia. Miesiąc później interweniował w sprawie Jana Józefa Lipskiego. W odezwie podpisanej m.in. przez Tadeusza Nowakowskiego oraz Witolda Wirpszę, Böll zawarł zdanie, które i dzisiaj – w jakże zmienionych warunkach społeczno-politycznych – pozostaje nadal aktualne:
Przeciwko zarzutowi rzekomego braku patriotyzmu ze strony Jana Józefa Lipskiego niżej podpisani pragną podkreślić, że największym patriotą jest ten, kto ma odwagę mówić swojemu narodowi o niewygodnych dla niego faktach (podkr. Krzysztof Ruchniewicz). (217).
Na potrzeby wydania teksty przetłumaczano powtórnie lub po raz pierwszy. Przydałoby się jednak, by wydawca w przyszłości zadbał o lepszą korektę tekstu.
Czuję się zachęcony. Poszukam Bölla na bibliotecznych i księgarskich półkach.
Świetny tekst, również nie jestem ekspertem twórczości H. Bölla, ale fragment dotyczący byłej więźniarki oraz jej spotkania z Marią Mandl zainteresował mnie dawno temu. Maria Mandl została schwytana przez Amerykanów, wydana władzom polskim w listopadzie 1946 roku. Była jedną z osądzonych przez Najwyższy Trybunał Narodowy w tzw. pierwszym procesie oświęcimskim. Skazana na karę śmierci przez powieszenie, wyrok wykonano 24 stycznia 1948 roku. Ciało zostało przekazane studentom Uniwersytetu Jagielońskiego jako materiał poglądowy.