Kolejna konferencja w Berlinie skończyła się wcześniej, bo już w południe. Był piątek. Miałem trochę czasu. Pogoda nie była wprawdzie zbyt ładna, bo od rana chmurzyło się i zapowiadał się deszcz. No cóż, lepszej okazji mogłem w najbliższym czasie już nie mieć. Zjazd do Raduszy (drogowskaz: Slawenburg Raddusch) jest dobrze widoczny, dojazd do grodu świetnie oznakowany. Od zjazdu potrzebujemy ok. 8 km, by tam dotrzeć. Mijamy po drodze plantacje szparagów, nie ma co się spieszyć, bo oprócz plonów tych smacznych warzyw, pozyskuje się tu także mandaty. Na tym krótkim odcinku ustawiono bowiem aż dwa radary. Przed wejściem na teren grodu urządzono parking. Gród jest licznie odwiedzany, czego dowodziła znacząca liczba aut. Niestety, żadnego rodaka nie spotkałem. Słowiańskie pamiątki to chyba mało nas interesujący towar? W drodze do grodu mija się różne atrakcje. Są place zabaw dla dzieci, możliwość urządzenia małego pikniku.
Jak doszło do wybudowania rekonstrukcji tego grodu? Co oferuje się tu przyjezdnym? Jak wygląda kwestia informowania turystów?
Dużym problem w zachowaniu pozostałości z przeszłości i odpowiednim prowadzeniu badań archeologicznych były kopalnie węgla brunatnego, wrzynające się bardzo brutalnie w głębokie pokłady ziemi. Wiele zabytków uległo w ten sposób zniszczeniu. Radusz odkryto jeszcze przed uruchomieniem kopalni odkrywkowej Seese-Ost w drugiej połowie lat 80. XX w. Po jej likwidacji w 1990 r. uratowano pozostałości grodu przed zniszczeniem. Opracowano projekt rekonstrukcji. Wykonano prace ziemne, zrekonstruowano mury.
W grodzie otwarto wystawę: „Archeologia na Dolnych Łużycach”. Prezentuje ona eksponaty, które znaleziono w trakcie prac wykopaliskowych. Wystawa odtwarza warunki życia mieszkańców, można też zobaczyć animacje i grafiki. Autorzy wystawy cofnęli się do pradziejów, przedstawiając nie tylko dzieje grodu, ale 12 tys. lat obecności człowieka na tym obszarze, od pierwszych myśliwych polujących na reny, do pierwszych odlewów z brązu. Wystawę uzupełniają także eksponaty z innych stanowisk archeologicznych na Dolnych Łużycach.
Dziedziniec grodu ma ok. 1000 m2 i jest wykorzystywany do różnych imprez kulturalnych, jak koncertów, inscenizacji teatralnych, przedstawień dla dzieci. Wokół grodu umieszczono ścieżkę dydaktyczną, która pozwala prześledzić wspomniane 12 tys. lat osadnictwa. Warto udać się w tą podróż, to ciekawy pomysł i wykonanie. Dodatkowo dla nauczycieli i uczniów opracowano materiały dydaktyczne, które można znaleźć na stronie internetowej. Poświęcone są Słowianom, epoce brązu, organizowanym tu warsztatom muzealnym.
Gród można zwiedzać od kwietnia do października w godz. 10-18 i od listopada do marca od 10-16. Wstęp do grodu i na wystawę kosztuje 6 Euro, dzieci mają zniżkę.
Zastanawiam się, dlaczego podobne inicjatywy nie powstały na Śląsku. W końcu także tu było sporo grodów. Mogłyby się stać ciekawą atrakcją turystyczną, alternatywą dla nieśmiertelnego Biskupina. A tak trzeba jechać do Niemiec, by podziwiać świadectwa ze słowiańskiej przeszłości. Metodę „kopiuj/wklej” można tu polecić chyba z czystym sumieniem.