Właśnie wróciłem z Berlina. Miałem trochę wolnego czasu, by przejść się ulicami stolicy Niemiec i zrobić kilka zdjęć. Obiecałem sobie, że w końcu znajdę pomnik upamiętniający zryw Solidarności, który odsłonięto kilka lat temu. Pogoda dopisała. Świeciło słońce. Pomnik znalazłem. Niestety, wymaga on pilnego remontu. Aż szkoda, że nie pamięta się o nim, choć stale domagamy się, by polski ślad – także w postaci rzeczywistej i symbolicznej – był obecny w stolicy Niemiec. A kolejna rocznica Wydarzeń Sierpniowych tuż tuż…
Walecznych 500 idzie na front
Kiedy przed rokiem (22 maja minął dokładnie rok) postanowiłem stworzyć własny blog, miałem różne wątpliwości. Nie byłem pewien, czy poradzę sobie z techniką, a zwłaszcza, czy znajdę czas na regularne zamieszczanie wpisów. Jednego się nie bałem. Blog postanowiłem poświęcić temu, czym się zajmuję i na czym się (tak mi się przynajmniej wydaję) znam. Nie miał to być kolejny blog o modzie, kuchni, publicystyce politycznej, a jeden z niewielu blogów naukowych poświęconych Niemcom i relacjom polsko-niemieckim. Do uruchomienia bloga zachęcili mnie ostatecznie moi doktoranci. Zwłaszcza jeden z nich, nieważne teraz nazwisko, w pewnym momencie zaznaczył, gdy ważyły się losy na „tak“ czy „nie“, że warto spróbować, a miarą „sukcesu“ będą reakcje czytelników, zwłaszcza te publikowane na ich blogach. Dzisiaj z rana w necie znalazłem wpis, cenionej przeze mnie pisarki i dziennikarki z Berlina, Ewy Marii Slaskiej na temat jednego z moich ostatnich tekstów. Jest to więc piękny „prezent urodzinowy“, a jednocześnie potwierdzenie słuszności stworzenia takiego bloga. Niestety, tekst Autorki jest przysłowiowym trafieniem kulą w płot.
Miliony Związku Polaków w Niemczech
Jednym z problemów, który często przywoływany jest przez część członków Związku Polaków w Niemczech (dalej ZPwN), jest sprawa wypłaty odszkodowań przez władze RFN za mienie utracone w wyniku zastosowania rozporządzenia z 1940 r. (Verordnung über die Organisationen der polnischen Volksgruppe im Deutschen Reich vom 27. Februar 1940). Temat ten podniesiono także w czasie posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Mniejszości Polskiej w Niemczech. By nie wdawać się w bezcelową polemikę z niektórymi uczestnikami tej debaty, wypada w tym miejscu przypomnieć kilka faktów. Przytoczyć należy również oświadczenie władz RFN z 30 sierpnia 2013 r. Jestem zresztą zaskoczony, że żaden z dyskutantów nie powołał się na ten dokument, a stanowi on dobry punkt wyjścia do rzeczowej debaty. ZPwN otrzymał (począwszy od 1948 r.) 625,5 tys. DEM odszkodowania. Uzyskał taką kwotę w wyniku ugody zawartej przed niemieckimi sądami.
Spacer po polskim Berlinie
Przeszłość i teraźniejszość Polaków w Berlinie interesuje mnie od dawna. Tropiąc jej ślady, nieraz zastanawiałem się, czy nie byłoby dobrym pomysłem opracowanie mapy polskiego Berlina. Na temat naszych rodaków w stolicy Niemiec pisano w przeszłości sporo, kilka lat temu w centrum Berlina pokazywano nawet wystawę „My Berlińczycy” zorganizowaną przez Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie (dalej CBH). W necie dostępna jest dokumentacja tej wystawy. No tak, nad mapą zastanawiałem się, zastanawiałem, aż… pewnego dnia okazało się, że opracował ją ktoś inny. I w dodatku zrobił to doskonale. Mapę zatytułowano „Polska ścieżka w Berlinie”. Jest to efekt projektu realizowanego w 2013 r. przez uczniów warszawskiego IX LO im. Klementyny Hoffmanowej przy udziale różnych instytucji berlińskich.