1 września w centrum Berlina przed Bramą Brandenburską otwarto wystawę plenerową poświęconą agresji na Polskę w 1939 r. Ponieważ staram się na bieżąco śledzić enuncjacje prasowe gazet różnych kolorów i odcieni, stwierdziłem więc, że wydarzenie to nie zostało u nas odnotowane. A szkoda. Wystawa zorganizowana przez niemiecką Fundację Topografia Terroru (udostępnia ona również wystawę o powstaniu warszawskim) zasługuje nie tylko na zauważenie, lecz i na dłuższy komentarz.
Sztokholm
Spór o żelazny krzyż
W drodze powrotnej z Heidelbergu, gdzie uczestniczyłem w promocji książki \”Narracje w dialogu\”, moją uwagę zwróciła informacja o nowym małym skandalu z historycznym podtekstem, jaki wybuchł w ostatnich dniach w Niemczech. Jedna ze znanych prezenterek niemieckiej komerycyjnej telewizji RTL, Birgit Schrowange wystąpiła z naszyjnikiem, do którego – pośród innych korali i wisiorków – był przytwierdzony żelazny krzyż. O sprawie doniosła na pierwszej stronie bulwarówka \”Bild-Zeitung\”. Krzyż moderatorki nie zawierał wprawdzie hakenkreuza, ale i tak na forum internetowym moderatorki zawrzało. \”To niedorzeczne, by moderatorka zawieszała na szyi odznaczenie wojenne\” – pisała jedna z licznych oburzonych osób. Nieoczekiwanie Schrowange otrzymała wsparcie O sprawie doniosła na pierwszej stronie bulwarówka \”Bild-Zeitung\”. W liście do niej stwierdzono, że wprawdzie \”żelazny krzyż jako emblemat (Hoheitsabzeichen) posiada dla Bundeswehry ogromne znaczenie\”, ale też, że \”(od 1956 r. żelazny krzyż) służy Bundeswerze w formie przyjętego krzyża belkowego (Balkenkreuz) jako nie budzące zarzutu insygnium, logotyp, branding (Markenbranding)\”. Sama moderatorka nie widziała nic niestosownego w wykorzystaniu tego odznaczenia do ozdoby swej szyi, powołała się na wykorzystanie tego znaku przez Bundeswehrę na współczesnych czołgach i samolotach. Jednym słowem front medialny, na którym \”walczy” Schrowange, niewiele w jej rozumieniu różni się od poligonu czy misji pokojowej z udziałem niemieckich żołnierzy, nie wspominając już o kontekście historycznym. A ten jest ciągle ważny, co pokazały internetowe komentarze tego wydarzenia. Jaka jest historia powstania tego odznaczenia? Dlaczego budzi ono takie emocje nawet dziś? W tym roku minęła 200-letnia rocznica jego powstania, więc to dobra okazja, by przypomnieć dzieje tego wojskowego wyrazu uznania i chwały.
„Jeśli masy robotników nie rozumieją partii, to winna jest partia, a nie robotnicy”. Powstanie antykomunistyczne w NRD w czerwcu 1953 r.
Mija właśnie 60 rocznica powstania ludowego w NRD, pierwszego z serii masowych wystąpień przeciwko reżymom komunistycznym w Europie Środkowo-Wschodniej. W polskiej świadomości historycznej, tak mocno zorientowanej na opór i walkę o wolność, wydarzenie to nie znalazło – jak dotąd – żadnego praktycznie miejsca. Przez wiele lat milczano o nim lub przedstawiano w przewrotny sposób. Także po upadku komunizmu wydarzenia te pozostały w Polsce poza odbudowywaną sceną zbiorowej pamięci. Dopiero od kilku lat można zauważyć u nas powolny wzrost zainteresowania dziejami NRD, choć nasza wiedza nadal jest niewielka. Dotyczy to także dramatycznych wydarzeń w czerwcu 1953 r. Być może niedawno otwarta wystawa przez Dom Spotkań z Historią „Chcemy być wolni” bardziej uwrażliwi nas na ten ważny fragment dziejów bloku wschodniego.
Polonia non leguntur? A może inaczej: historycy do biblioteki!
Z pewnym opóźnieniem przeczytałem artykuł Pawła Żytyńca pod wymownym tytułem: „Polonia non leguntur” (\”Tygodnik Powszechny\”, 2013, nr 20, s. 26–27). Zastosowane w artykule uogólnienia i wnioski wymagają uzupełnienia. A swoją drogą czasem wystarczą konwencjonalne oceny, mówiące wprost o nieuctwie i ignorancji, w tym przypadku twórców serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Czy konieczne jest tu szukanie tzw. drugiego dna?