Na dworcu w Radzionkowie

N

Dworzec, właściwie stacyjka w górnośląskim Radzionkowie dzięki inicjatywie społecznej wspartej przez władze kilku gmin stała się nowoczesnym minimuzeum i miejscem pamięci. Placówkę nazwano Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków. Tematem przewodnim jej działalności jest deportacja ok. 40 tys. osób  w głąb ZSRR w 1945 r. Wystawa została otwarta w ramach obchodów 70. rocznicy tamtych wydarzeń. O projekcie pisałem już przy innej okazji.  Pomysłodawcom udało się pokonać sporo trudności i osiągnąć efekt godzien uwagi i pochwały. Ekspozycja jest dobrze pomyślana, zróżnicowana pod względem wykorzystanych mediów, prezentująca ciekawe eksponaty, a w dodatku udanie i mądrze łącząca propagowanie wiedzy ze wzbudzaniem wzruszenia i empatii. Wystawie towarzyszy strona internetowa oraz katalog.

Zdjęcie: Fragment ekspozycji Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku w Radzionkowie. Opracowanie Robert Kwiatek i Magdalena Wojtyła

Wystawa poświęcona deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 r. zlokalizowana w nieczynnym dworcu kolejowym składa się z kilku części. Wchodząc, zwiedzający poznaje rodzinę Polloków. Na zdjęciu ślubnym w lat 30. XX w. widzimy w centrum parę młodą otoczoną wielopokoleniową rodziną. Takie zdjęcie znajdzie się pewnie w niejednym albumie rodzinnym. Na wystawie umieszczono je w konkretnym celu, do czego jeszcze wrócę w dalszej części tekstu. Następnie zwiedzający wchodzi do pomieszczenia wyłożonego drewnianymi deskami, które przypomina wnętrze wagonu towarowego. Jedna ze ścian staje się ekranem.

Film z rzutnika multimedialnego krótko opowiada  o sytuacji na Górnym Śląsku po wkroczeniu Armii Czerwonej: celach polityki radzieckiej, rozkazach stawienia się mężczyzn. Następnie informowani jesteśmy o ich aresztowaniu i załadunku do wagonów. W tym momencie pomieszczenie zaczyna „ożywać“. Jedna ze ścian przesuwa się, zmuszając zwiedzających do zbicia się w ciasną grupę. W rogu pomieszczenia dostrzegamy niewielki metalowy piecyk. Słyszymy pokrzykiwania NKWDzistów, pojedyncze strzały, hałas zatrzaskiwanych drzwi wagonów. Podłoga wprawiona zostaje w ruch przypominający rytm  kolejowych kół. Oto znaleźliśmy się w wagonie deportacyjnym ruszającym na wschód.

W tej części dowiadujemy się o warunkach przejazdu, postojach, usuwaniu zmarłych z wagonów. W następnym pomieszczeniu na wielkoformatowym ekranie pokazano rozmieszczenie obozów w ZSRR, w których przebywali Górnoślązacy. W kolejnej części można znaleźć witryny, w których umieszczono rzeczy osobiste deportowanych. Znajdują się tu przedmiotu kultu religijnego, zdjęcia bliskich i tak bardzo potrzebne przedmioty codziennego użytku, jak łyżki, metalowe miski czy noże. Stoją proste drewniane walizki.

Na ścianach umieszczono informacje o warunkach życia i pracy w obozach. W centralnym miejscu kolejnego pomieszczenia w szklanym postumencie umieszczono urnę z ziemią z Zagłębia Donieckiego, do którego trafiło wielu deportowanych. Przestrzeń ta ma charakter miejsca pamięci. Nastrój zadumy wzmacnia gra świateł. Poznajemy tu losy kilku osób. Ich krótkie wypowiedzi wyświetlane są na ścianie. Przemawiają do nas deportowani lub ich dzieci. Mówią o pracy ponad siły, śmierci, tęsknocie, o rozstaniach z umierającymi krewnymi, o nierozpoznaniu rodzica po jego powrocie…

Te przykładowe historie uświadamiają nam, jaką raną była i nadal jest sprawa deportacji oraz powojennego obchodzenia się z tym problemem. Kwestia pamięci odgrywa na wystawie bardzo dużą rolę. Na koniec jeszcze raz stajemy przed zdjęciem ślubnym z początku ekspozycji. Poddano je retuszowi. Zamiast kilku gości weselnych widzimy tylko zaciemnione sylwetki, obrysowane na biało i czerwono. Za pomocą pierwszego koloru zaznaczono tych, których deportowano, ale udało im się przeżyć i wrócić. Zaznaczeni na czerwono zmarli w obozie. To bardzo sugestywny i przekonujący sposób pokazania, jakie straty w konkretnych rodzinach spowodowały deportacje.

Zdjęcie: Fragment ekspozycji Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku w Radzionkowie. Opracowanie Robert Kwiatek i Magdalena Wojtyła

Zwiedzający mogą skorzystać z paneli multimedialnych, zawierających wykaz nazwisk deportowanych. Jest on wynikiem wielu lat pracy pracowników IPN w Katowicach. Na wielkim ekranie przy wyjściu przesuwa się  w kilku kolumnach lista ofiar zsyłek. Część nazwisk odczytuje Franciszek Pieczka, najbardziej chyba znany aktor śląski.

Centrum dysponuje stroną internetową, także bardzo ciekawym i pięknie wydanym katalogiem do wystawy. Wkrótce będą udostępnione materiały w językach obcych. Placówkę wspiera merytorycznie oddział IPN w Katowicach. W ostatnich latach ukazało się kilka ważnych publikacji jego pracowników na temat deportacji, do których należy koniecznie sięgnąć. Generalnie wystawa robi duże wrażenie nawet na osobach znających wiele takich sposobów opowiadania o historii. Gdybym miał sformułować jakąś wątpliwość, to zastanowiłbym się nad cezurą początkową narracji. Nie ulega wątpliwości, że wkroczenie Armii Czerwonej było nowym rozdziałem w dziejach Śląska. Czy należy jednak pomijać wcześniejsze wydarzenia? Czy nie warto byłoby pokazać, choćby w dużym skrócie, okres po 1933 r. i drugą wojnę? Być może ten problem będzie pokazany na wystawach czasowych, które mogą być prezentowane w nowym Centrum.

Zob.

Ilona Copik, Detabuizacja historii w przestrzeni muzeum lokalnego, w: Kultury obrazu – tabu – edukacja, pod red. Ilony Copik, Barbary Kity, Katowice 2018, s. 161-176.

O autorze

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Wstaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Krzysztof Ruchniewicz

professor of modern history, blogger - @blogihistoria and podcaster - @2hist1mikr. Personal opinion

Newsletter „blogihistoria”

Zamawiając bezpłatny newsletter, akceptuje Pan/Pani zasady opisane w Polityce prywatności. Wypisanie się z prenumeraty newslettera jest możliwe w każdej chwili.

Najnowsze publikacje

Więcej o mnie

Kontakt

Translate »