W tych dniach tłumnie odwiedzamy cmentarze. Jesteśmy nie tylko na grobach naszych bliskich, przyjaciół, ale i zatrzymujemy się na chwilę przy wielu innych. Są wśród nich mogiły opuszczone, są także groby dla nas wyjątkowe, z jakiegoś powodu zapamiętane. Cmentarz św. Wawrzyńca we Wrocławiu przy ul. Bujwida jest dla mnie wyjątkowym miejscem. Zachował się na nim grób zapomnianego niemieckiego pisarza, Paula Kellera (1873-1932). Zawsze zapalam tu znicz. Grób pisarza jest w dobrym stanie. Nad spowitą bluszczem mogiłą góruje drewniany, rzeźbiony krzyż. Stojący w cieniu wysokich drzew jest jednym z niewielu zachowanych niemieckich grobów w całym Wrocławiu. Od kilku lat nieistniejące mogiły i nekropolie upamiętnia Pomnik Wspólnej Pamięci przy ul. Grabiszyńskiej.
Zachowane mogiły, pomniki są rozproszone. Na cmentarzu parafialnym przy ul. Bardzkiej przetrwały fragmenty pomnika poświęconego poległym podczas I wojny światowej. Dobrze zachowały się filary pomnika z tablicami z nazwiskami poległych. 1 listopada toną w blasku setek świec palonych przez wrocławian dla upamiętnienia grobów bliskich, których nie mogą odwiedzić. Nad całością góruje masywna konstrukcja krzyża. Jeszcze w latach 80. XX w. tablic z nazwiskami była więcej. Dzisiaj zachowały się jedynie pojedyncze.
Duże wrażenie robi na mnie cmentarz małych dzieci przy ulicy Grabiszyńskiej. Można tam znaleźć groby niemieckie i polskie. Te ostatnie pochodzą z pierwszych lat po wojnie. Są to głównie pochówki malutkich dzieci, w zdecydowanej większości już zapomniane. Tuż przy ogrodzeniu uwagę zwracają dwie zadbane mogiły dwunastolatków zmarłych jednego dnia na początku 1947 r. Zapewne spoczywają w nich ofiary tak częstych wtedy wybuchów niewypałów. Ostatnio jeden z doktorantów podczas zwiedzania kompleksu przy. Ul Grabiszyńskiej stwierdził, że ten niewielki cmentarz jest dla niego kwintesencją pojednania polsko-niemieckiego. Można się z tym zgodzić, obserwując jak ten zwykle zapomniany cmentarzyk odwiedzają pojedynczy wrocławianie lub całe rodziny i zapalają znicze na mogiłkach niemieckich i polskich dzieci.
Wrocław posiadał niegdyś wiele cmentarzy (przed 1945 r. ponad 100). Większość dzisiaj już nie istnieje. Uległa zniszczeniu w czasie ostatnich miesięcy wojny (obrona „Festung Breslau”), albo padła ofiarą powojennych akcji likwidacji śladów niemczyzny i oswajania/polonizowania miejskiej przestrzeni. Cmentarze były chyba ostatnimi ofiarami tej akcji. Rozległe, opuszczone i pozbawione ochrony nekropolie dewastowano i plądrowano już od końca wojny. Wreszcie ich stan był taki, że posłużył za pretekst do podjęcia decyzji o likwidacji, splantowaniu terenu i przeobrażeniu go w park (zieleń ocalała). Zniszczeniu uległy groby wybitnych wrocławian (nierzadko cenne zabytki sztuki sepulkarnej, np. Cmentarz położony w rejonie dzisiejszej ul. Braniborskiej i Legnickiej, tzw. Wielki Cmentarz) , jak i skromne mogiły zwykłych mieszkańców. Później płyty nagrobne wykorzystywano do wzmacniania murów, chodników, umacniania fosy miejskiej, część trafiła do polskich zakładów kamieniarskich.
Jak ówcześni wrocławianie przyjęli te wydarzenia? Czy patrząc na likwidację niemieckich cmentarzy, myśleli o profanacji miejsc ostatniego spoczynku? A może zaniepokoili się o los grobów swych bliskich pozostawionych za wschodnią granicą? Co roku na wrocławskich cmentarzach odbywają się kwesty na ratowanie kresowych cmentarzy. Pamiętajmy, że mimo wszystkich zniszczeń nasze główne nekropolie we Lwowie czy Wilnie jednak przetrwały…
W przypadku Wrocławia udało się to jedynie dwóm: cmentarzom żydowskim przy ul. Ślężnej i Lotniczej. Cmentarz przy ul. Ślężnej posiada status muzeum. Spoczywają na nim wybitni przedstawiciele społeczności żydowskiej miasta. Można znaleźć tam grobowiec twórcy socjaldemokracji niemieckiej, Ferdynanda Lasalle\’a, rodziców Edyty Stein, czy grób poetki Friederike Kempner. Dzieje cmentarza były wielokrotnie opisywane przez dra Macieja Łagiewskiego, wybitnego znawcy tej problematyki i autora wielu publikacji na ten temat. Warta uwagi jest także znakomita książka Haliny Okólskiej i Marka Buraka „Cmentarze dawnego Wrocławia“.
Na losy zniszczonych cmentarzy poniemieckich zwrócono uwagę dopiero w latach 1990. W jednym z zakładów kamieniarskich w Mirkowie pod Wrocławiem odnaleziono w 2000 r. ponad 200 tablic nagrobnych. Pochodziły z Cmentarza Osobowickiego. Wykorzystywano je od lat do tworzenia nowych nagrobków lub innych detali kamieniarskich (posadzki, schody i in.) W mediach zahuczało. Czasy były już inne, a wraz z nimi inna była nasza wrażliwość i poglądy na historię miasta. Władze Wrocławia postanowiły wykupić pozostałe płyty i wykorzystać je do budowy Pomnika Wspólnej Pamięci. Narodziła się bowiem idea stworzenia w mieście centralnego miejsca pamięci o dawnych cmentarzach Wrocławia i pochowanych na nich mieszkańcach. Działania te wpisywały się (i nadal wpisują) w politykę historyczną władz miejskich.
Wybrano park przy ul. Grabiszyńskiej, a raczej obszar niegdyś zlokalizowanego tam cmentarza i krematorium. Do dzisiaj na tym obszarze zachował się wspomniany cmentarz dzieci oraz nekropolia żołnierzy włoskich, zmarłych w niemieckiej niewoli w 1918 r. Prace nad projektem trwały lata. W końcu udało się go zrealizować w 2008 r. Autorami tego wyjątkowego założenia byli Alojzy Gryt z ASP we Wrocławiu i jego uczniowie, Tomasz Tomaszewski i Czesław Wesołowski. Pomnik wykonano z granitu, ma kształt muru, w którym umieszczono kilkanaście zachowanych płyt nagrobnych (a co się stało z pozostałymi?).
Mur podzielono na cztery części, które odpowiadają różnym kategoriom cmentarzy w dawnym Wrocławiu: katolickim, ewangelickim, komunalnym i żydowskim. Na ogromnej kamiennej płycie wypisano wszystkie nieistniejące cmentarze Wrocławia. Do pomnika można się dostać piękna aleją wiodącą przez granitową bramę, na której umieszczono napis: Monumentum Memoriae Communis. Przed bramą wchodzący odczytuje napis-przesłanie po polsku i niemiecku: „Cmentarz można zburzyć – pamięci nie sposób“. Także i tu nie brakowało zniczy zapalonych przez wrocławian.
Przed dwoma laty uczestniczyłem w bardzo wzruszającym wydarzeniu. Były prezydent RFN, Richard von Weizsaecker i znany historyk niemiecki pochodzenia żydowskiego, Fritz Stern, wrocławianin z urodzenia, w towarzystwie prezydenta miasta, Rafała Dutkiewicza położyli na płycie Pomnika Wspólnej Pamięci zapalone znicze. Była to bardzo podniosła chwila dla budowy nowej pamięci miasta, pamięci integrującej wątki historii różnych narodów.
O dawnych cmentarzach wrocławskich
Marek Burak, Halina Okólska, Cmentarze dawnego Wrocławia, Wrocław 2007.
Wiesław Czajka, Cmentarz Wielki we Wrocławiu – miejsce pochówku E. F. F. Chladniego.
O pisarzu Paulu Kellerze
Wojciech Kunicki, Paul Keller, w: Pisarze niemieckojęzyczni XX wieku. Leksykon encyklopedyczny PWN, pod red. Marka Zybury, Warszawa-Wrocław 1996, s. 168-169.
Bayer-Klötzer, Eva-Suzanne, „Keller, Paul“, w: Neue Deutsche Biographie 11 (1977), S. 465 f.
Panie Krzysztofie pod taką polityką historyczną, którą Pan propaguje podpisuję się obiema rękami, ale pamięć moja w tych dniach leci na Podole, k. historycznego Zbaraża, gdzie leżą Moi Dziadkowie, jestem ostatni w rodzinie, który się upomina o tamten dorobek Polski. Gratuluje Panu inicjatywy i życzę powodzenia, Bronisław Pasierb.
„Gdy przejmuje się zabytki kultury – można mówić tylko o depozycie. To, co należy do kultury jakiegoś narodu, pozostaje na zawsze jej dorobkiem i chlubą. Depozytariusz zaś bierze na siebie zarazem obowiązki. Po tym, czy je wypełnia, ocenia się jego kulturę; rozliczyć go z tego ma prawo Europa, gdyż i to, co stworzyli Niemcy, i to, co stworzyli Polacy – należy do wspólnej kultury
europejskiej.”
prof. Jan Józef Lipski
i może jeszcze http://www.karkonosze.ws/zabytkowy_cmentarz_ewangelicki_artykul_586.html