Pojednanie to nie jest jakiś bezosobowy proces, ma twarze konkretnych ludzi, reprezentantów różnych środowisk i instytucji, osób zaangażowanych niejako z urzędu, ale przede wszystkim z odruchu serca. Wiele z nich to postaci wybitne, szeroko znane. Jednak nie mniej ważne są osoby, które nie działały na poziomie krajowym, którym nie towarzyszyło stałe zainteresowanie mediów, ale na swoim obszarze dowiodły ogromnej mocy sprawczej. Stale warto podkreślać wagę dokonań tzw. zwykłych ludzi, którzy – wbrew panującym warunkom – często w pojedynkę i bardzo odważnie, szukali dialogu i pojednania. Jedną z takich osób była bez wątpienia urodzona w Kudowie-Czermnej, tzw. czeskim kątku (niem. Böhmischer Winkel, cz. Český koutek), Elisabeth Kynast z domu Schmidt. Odwiedziłem kilka dni temu jej symboliczny grób na cmentarzu w tej właśnie miejscowości. Usytuowano go w pobliżu w pobliżu miejsc, które były dla niej niezwykle ważne: grobu bł. ks. Gerharda Hirschfeldera, tablicy poświęconej kobietom – ofiarom wojen oraz lapidarium złożonego z nagrobków dawnych mieszkańców tych okolic. Jej przywiązanie do tych trzech miejsc związane jest z dominantami jej życia: żarliwą wiarą, wrażliwością na krzywdę oraz miłością do małej ojczyzny.
(więcej…)
Rodzina artystów z Lasówki
Na wiejskim cmentarzu w Mostowicach (Ziemia Kłodzka) zachowały się jedynie pojedyncze groby sprzed 1945 r. Cmentarz leży przy kościele. Przez dekady ulegał dewastacji i w końcu postanowiono go zlikwidować. Ocalałe fragmenty nagrobków złożono pod murem. Przetrwało jedynie miejsce ostatniego spoczynku znanych malarzy obrazów na szkle z rodziny Rohrbach. (więcej…)
Pierniki z Barda
Przejeżdżając obok Barda, niewielkiej miejscowości leżącej na trasie Wrocław-Kłodzko, zwracamy uwagę na spory billboard reklamowy. Zachwala on miejscowy specjał – pierniki. Wreszcie nadszedł czas, by zrobić w Bardzie postój, pospacerować ulicami i spróbować tutejszych wypieków. Ponieważ byłem tu ostatni raz w czasach studenckich (choć „8” przemierzam regularnie przynajmniej raz w miesiącu), spodziewałem się wielu pozytywnych zmian, nie tylko w gastronomii.
(więcej…)
Gdzie Kargera dom stoi stary…
Można zakrzyknąć: święta, święta i … po świętach. Od rana bardzo pracowicie. Ostatnie teksty na wystawę napisane, korekta nadesłanych zrobiona. Jeszcze zredagowanie krótkiej informacji o dyskusji. A w tzw. międzyczasie nieco prac ogrodowych. Wieczorem nareszcie trochę oddechu przy porządkowaniu zdjęć z ostatnich dni, które zrobiłem na Wyszkach. Pogoda dopisała, świeciło piękne słońce. Wymarzony czas na spacery po okolicy. Wracając z wędrówki po lasach i polach, przechodziliśmy obok domku Roberta Kargera, miejscowego poety, który przed stu laty opiewał uroki rodzinnej wsi i Ziemi Kłodzkiej. Drewniany budyneczek ledwie stoi. Nie ma już starej lipy, w której cieniu krył się od swego powstania…
Pan Dyrektor
Już jakiś czas temu zainteresowali mnie niemieccy nauczyciele gimnazjów. Często byli to belfrzy nie tylko dobrze wykształceni, ale i bardzo aktywni. Obok rozlicznych spraw szkolnych znajdowali czas na pracę naukową. Wygłaszali odczyty, zbierali dokumenty i nierzadko wiele publikowali, tworząc fundament wiedzy o lokalnej historii. Jeden z takich nauczycieli, dr Franz Volkmer (1846-1930) posiadał wielkie zasługi dla regionu kłodzkiego. Przed kilku laty w bystrzyckim Liceum im. Powstańców Śląskich odsłonięto poświęconą mu tablicę pamiątkową. Na miejscowym cmentarzu odtworzono nagrobek Volkmera na miejscu zniszczonego po 1945 r. Warto przypomnieć tą ciekawą, ciągle mało znaną postać.