W tych dniach do dystrybucji w Niemczech jako pak DVD trafił miniserial \”Nasze matki, nasi ojcowie\”. Jego projekcja wywołała oburzenie w Polsce, na twórców filmu spadły gromy. Sprzeciw polskiej publiczności wywołało zwłaszcza ukazanie Armii Krajowej i jej negatywnego stosunku do Żydów. Producent filmu przygotował pospiesznie dokumentację o polskim ruchu oporu w czasie II wojny światowej. Film oraz dokument można teraz zobaczyć razem w wersji poszerzonej.
Pamięć narodu
Ze zdjęcia na plakacie, którym oklejono autobus telewizji ZDF, spogląda stara kobieta. Wiek co najmniej 90 lat. Twarz pokryta zmarszczkami, włosy trochę w nieładzie. Obok twarzy hasło: „Pamięć narodu. Świadkowie wspominają 100 lat historii Niemiec”. Autobus, w którym urządzono profesjonalne studio nagraniowe, przejechał w ostatnich latach dziesiątki tysięcy kilometrów z północy na południe i ze wschodu na zachód Niemiec. Redaktorzy telewizyjni przeprowadzili setki wywiadów z Niemcami różnych generacji. Powstała mozaika historii, losów i doświadczeń tysięcy osób, tworząca mówioną historię Niemiec w XX wieku.
„Nasze matki, nasi ojcowie” w sądzie
Takiego obrotu sprawy chyba nie przewidział producent filmu, \”Nasze matki, nasi ojcowie\”. Dzisiaj prasa doniosła o pozwie, jaki przeciwko producentowi i stacji telewizyjnej ZDF złożył w krakowskiej instancji Temidy Światowy Związek Żołnierzy AK i jeden z kombatantów. Strona skarżąca domaga się przeprosin we wszystkich telewizjach, gdzie film był emitowany. Żądają także przekazania informacji, że jedynymi odpowiedzialnymi za holokaust byli Niemcy. Aż w końcu żądają usunięcia z opasek noszonych przez aktorów w filmie znaku graficznego AK. Osoby, które uważają że ich prawa czy dobre imię zostały naruszone mają oczywiście otwartą drogę do takich działań. Czy jednak odniesie to żądany skutek? Kolejna kwestia to czas rozpatrywania przez sąd tego typu sprawy. Serial został zakupiony przez telewizje wielu krajów i emisji filmu nie będzie można zatrzymać.
Tydzień z wojną
W pamięci mam niedawne dyskusje w Polsce o niemieckim miniserialu \”Nasze matki, nasi ojcowie\”. Nie ma potrzeby przypominać głównych wątków, są one dobrze znane i bez kłopotu można znależć w internecie odpowiednie materiały. Wypada jedynie stwierdzić, że krytyka ze strony polskiej wywołała u naszego sąsiada za Odrą wpierw zdziwienie, potem jednak głębszą refleksję. Twórcy filmu postanowili stworzyć film dokumentalny, który miał pokazać Polskę w czasie II wojny światowej, zwłaszcza powstanie i rozwój Polskiego Państwa Podziemnego. Film ten uznano za konieczne uzupełnienie do prezentowanego wsześniej miniserialu. Pozytywnie oceniono go w Polsce. I na tym cała awantura zapoczątkowana mało udanym serialem się zakończyła. Minęło kilka tygodni. Kobieta w Berlinie, która skupia główne publiczne telewizje obszaru niemiecko-języcznego, jak ZDF, ORF, SF i ARD, w tygodniu poprzedzającym wybuch II wojny światowej przygotowała osobny Kobieta w Berlinie, w którym nadane zostaną filmy fabularne i dokumentalne poświęcone wojnie. Żadne z polskich mediów – tak krytycznie, ale i wybiórczo jak się okazuje, śledzących meandry niemieckiej polityki historycznej – nie odnotowały tego przedsięwzięcia. A jest ono bardzo ciekawe.
Zmiana paradygmatu w relacjach polsko-niemieckich
Przed kilku laty jeden z bardziej znanych karykaturzystów niemieckich Walter Hanel użył do przedstawienia stanu relacji polsko-niemieckich przełomu XX i XXI w. wydawnictwie Nathan i Klett Verlag. Po jednej stronie stał niemiecki Michael i trzymał w rękach budynek, na którym można było odczytać napis Centrum przeciwko Wypędzeniom. Po drugiej stronie mostu, obrażony i patrzący z ukosa, stał Polak. Most pod krokami Niemca stąpającego w kierunku Polaka i wołającego „Hallo, partnerze!” zaczynał niebezpiecznie pękać. Wydawało się wówczas, że rzeczywiście w stosunkach polsko-niemieckich źle się dzieje. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy były bez wątpienia kontrowersje dotyczące przeszłości, szczególnie XX-wiecznej.