Zajrzałem do kalendarza. Przed rokiem zwiedziłem w Muzeum Współczesnym wystawę poświęconą szukaniu klucza do zrozumienia Wrocławia. Wystawa nosiła wymowny tytuł: Niemcy nie przyszli. Pokazano na niej prace współczesnych polskich artystów, którzy w różny sposób zmagali się z tytułowym tematem. Do moich rąk trafił dziś starannie wydany katalog, który pozwala przypomnieć wrażenia z wystawy i raz jeszcze zastanowić się nad jej przesłaniem.
Jeden dzień
Odpoczywam nieco od bieżących spraw, także politycznych. W drodze nie mam dostępu do internetu. Z początku czuję się z tym trochę dziwnie, ale przecież wreszcie mogę poświęcić się zaległym lekturom lub po prostu obserwować otoczenie za szybą pociągu. Postanowiłem też zrealizować mały projekt fotograficzny. Cały dzień robiłem zdjęcia. Powstał obrazowy zapis, dokumentujący różne jego momenty. Wybrałem czarno-białą konwencję. Przekonują mnie przede wszystkim walory estetyczne tej techniki. Po raz pierwszy też w taki sposób wykorzystałem mój telefon i aplikację CameraNoir.
Młodzież wobec historii
Ostatnio trafiły do mnie trzy tomy pod wspólnym tytułem „Młodzież wobec historii“, których celem jest dokumentacja działań odnoszących się do trudnej przeszłości, rozliczenia jej i upamiętnienia niewinnych ofiar politycznej przemocy. Od ponad 10 lat prowadzi je grupa osób zaangażowanych w inicjatywy oddolne w Polsce i Rosji. Jest to ciekawy, ale też inspirujący przykład, podjęcia współpracy na poziomie lokalnym, w której aktywnymi uczestnikami są przede wszystkim młodzi ludzie, uczniowie szkół średnich. Po stronie polskiej są to osoby związane z Oddziałem Związku Sybiraków oraz nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Bystrzycy Kłodzkiej. Po stronie rosyjskiej uczniowie i nauczyciele szkół średnich z obwodu archangielskiego i Republiki Komi (Workuta) oraz działacze organizacji zajmujących się upamiętnieniem ofiar stalinizmu z Sankt Petersburga i Workuty. Wsparcia inicjatywie udziela Konsulat Generalny RP w Sankt Petersburgu.
Stosunki polsko-niemieckie na rozdrożu
Obserwacją wzajemnych relacji zajmuję się od lat, zatem napisanie kolejnego tekstu na ten temat nie powinno nastręczać mi żadnych problemów. Zwłaszcza że w ostatnich tygodniach nasze dwustronne stosunki znalazły się w centrum zainteresowania. Materiału do przemyśleń było więc sporo. Sięgnąłem także po opracowania z ostatnich lat. Jednak w miarę zagłębiania się w doniesienia mediów i literaturę moja ochota na napisanie tekstu malała. Wzrastało natomiast poirytowanie i żal. Właśnie roztrwaniany jest wysiłek setek osób, i tych z pierwszych stron gazet, i wielu szerzej nieznanych, dla których problem pojednania i zbliżenia polsko-niemieckiego stanowił sens życia, a w pokonaniu „fatalizmu wrogości“ widzieli nie tylko szansę na dobrosąsiedzkie relacje, lecz także na jedność kontynentu europejskiego.
Mały sukces, a jak cieszy
Rozpoczynając przygodę z blogiem, nie liczyłem, że uda mi się przebić z moimi tekstami i dotrzeć do szerszej publiczności. Jeden z tekstów z ostatnich dni, który napisałem wspólnie z moim kolegą z Kolonii, Christophem Pallaske o niemieckich karykaturach o Polsce, stał się małym elektronicznym bestsellerem. Po jego publikacji nie tylko słupki „klikalności“ skoczyły w górę. Dzisiaj zamieszczono go na głównej stronie centralnego portalu dla blogów z zakresu nauk humanistycznych: hypotheses.org