Im dłużej się zastanawiam nad naszym projektem mapy multimedialnej Wrocławia w 1989 r., którą uruchomiliśmy kilka dni temu, tym więcej przed oczyma pojawia mi się obrazów, migawek wspomnień. Czasem zamazane, można dostrzec jedynie kontury, inne wyraźne, układają się w cała historię. Ciekawe ćwiczenie pamięci. O próbie wzięcia udziału w obchodach 200-letniej rocznicy Rewolucji Francuskiej pisałem przy innej okazji. Jednak to inne wydarzenie tego roku wywarło na mnie większe wrażenie, kto wie, czy nie wpłynęło w sposób decydujący na moje wybory w przyszłości. Była nim konferencja zorganizowana w Klubie Inteligencji Katolickiej w dniach 2-4 czerwca pod dość enigmatycznym tytułem „Chrześcijanin w społeczeństwie”. Spotkanie to dało początek późniejszej Fundacji „Krzyżowa” dla Porozumienia Europejskiego, jednemu z najciekawszych projektów obywatelskich III RP.
(więcej…)
Granice komizmu
Po pracowitym dniu, napisaniu dwóch recenzji, załatwieniu listów i podań, przejrzeniu dokumentów, wczoraj wieczorem przyszedł czas na małe wytchnienie. Od tygodni czekał na mnie film, dość znany i wiążący się z relacjami polsko-niemieckimi: \”Ambassada\” w reż. Juliusza Machulskiego. Ciekawy pomysł, świetna gra aktorów, komputerowa Warszawa, jakiej nie ma i ta druga – jakiej chyba nie będzie. No i oczywiście nasza filmowa zemsta na Hitlerze – zgolenie mu wąsików! Okrucieństwo bez granic. Do płyty dvd dołączono książeczkę z fotosami, informacjami o filmie i tzw. kontekście historycznym. Krótki esej na ten temat napisał dziennikarz „Gazety Wyborczej”, warsavianista, Jerzy S. Majewski. Pomysł sam w sobie dobry i potrzebny, ale jego wykonanie… Niestety, lektura tego tekstu wzbudziła we mnie podejrzenia, że autor „nie odrobił lekcji” przed chwyceniem za pióro. W tekście pojawia się niemiecki dyplomata, Rudolf von Scheliha. Majewski – wbrew od lat znanym faktom – przypisał mu wszystkie kłamstwa nazistowskiej propagandy, przedstawiając go jako radzieckiego superszpiega. Ponieważ o tym śląskim arystokracie pisałem już przed laty, nadal uważam go za bardzo ciekawą postać, nie mogę zgodzić się na przyprawioną mu, choć bez złych intencji, „gębę”.
Msza pojednania
Po raz pierwszy w polskiej świadomości wieś Krzyżowa pojawiła się stosunkowo późno, bo dopiero 1989 r. Okazją była msza święta, w której wziął udział premier Polski, Tadeusz Mazowiecki i kanclerz RFN, Helmut Kohl. Obaj politycy przekazali sobie wtedy znak pokoju, który zinterpretowano jako nowy początek w relacjach polsko-niemieckich. Wkrótce też zaczęto używać określenia msza pojednania dla spotkania w Krzyżowej. Spotkanie w Krzyżowej retransmitowano w polskiej telewizji. Po raz pierwszy publicznie pokazała się mniejszość niemiecka, której istnienie władze komunistyczne przez lata negowały. Należy jednak pamiętać, że spotkanie w Krzyżowej nie doszłoby do skutku, gdyby nie inicjatywa Klubu Inteligencji Katolickiej, który kilka tygodni wcześniej we Wrocławiu zorganizował międzynarodową konferencję „Chrześcijanin w społeczeństwie”. Uczestnicy konferencji wystosowali apel do ministra spraw zagranicznych PRL (sic!), w którym postulowali utworzenie w Krzyżowej międzynarodowego miejsca spotkań oraz muzeum europejskich ruchów oporu przeciwko Niemcom hitlerowskim. Poniżej przybliżę okoliczności wizyty H. Kohla w Polsce i jego udziału w mszy św. w Krzyżowej.
Hańba i rewanż – zrozumienie i pojednanie
Dolnośląska wieś Krzyżowa, oddalona ok. 6 km na południe od Świdnicy, zaznaczyła się w ostatnich dwustu latach na kartach „wielkiej historii”. Jest miejscem bezpośrednio związanym z historią Prus i Niemiec, a w czasach najnowszych także Polski. Krzyżowa stała się bowiem ważnym punktem na mapie relacji polsko-niemieckich, miejscem gdzie 12 listopada 1989 r. odbyła się „msza pojednania”. Elementem łączącym różne rozdziały dziejów wsi są członkowie rodziny von Moltke. Nawet i dzisiaj zasadne jest pytanie, ile historii rodziny von Moltke powinno być w Krzyżowej, a ile już polskiej, powojennej tradycji? Można na ten problem spojrzeć jeszcze z innej pozycji: przekreślić przeszłość tego miejsca, potraktować Krzyżową ahistorycznie i stworzyć nową narrację, która może być zgodna z obecnie obowiązującym kształtem polityki historycznej. Tak robiono w okresie PRL. Z wynikiem wiadomym. Kluczem do zrozumienia miejsca i znaczenia Krzyżowej jest wspomniana „msza pojednania” i późniejsze inicjatywy do niej się odwołujące. Krzyżową można postrzegać jako poligon doświadczalny różnych form pojednania, polsko-niemieckiego w szczególności. Te dwa nurty patrzenia na Krzyżową konkurują ze sobą, czas pokaże, który z nich stanie się dominujący w przekazie. Poniżej chcę się skoncentrować na pierwszym z wymienionych i wykazać, że przeszłość Krzyżowej nie musi być postrzegana w opozycji do polskiej narracji o tym miejscu, a wręcz odwrotnie. Może ją też wspierać, a nawet zwracać uwagę na inne wątki.
Moltke a Polska
W 1991 r. uczestniczyłem w Krzyżowej w letnim workcampie (obóz pracy brzmi trochę dziwnie…). Jego uczestnicy z wielu krajów europejskich wykonywali różne prace porządkowe na terenie b. majątku rodziny von Moltke. W czasie pracy odwiedzali nas liczni turyści niemieccy, a mieszkańcy wsi zerkali zza płotów. Wielu odwiedzających nas starszych Niemców nie pytała nas o ostatniego właściciela Krzyżowej, współzałożyciela jednej z ciekawszych grup opozycji antyhitlerowskiej, „Kręgu z Krzyżowej„, Helmuta Jamesa von Moltke, patrona naszych działań, ale o mauzoleum i marszałka polnego z czasów cesarstwa, Helmutha von Moltke. Nie znałem wtedy zbyt dobrze topografii wsi i okolic, kierowanie gości do mauzoleum nie było proste. Miałem też wewnętrzne opory związane z szkolną edukacją i wiedzą o roli niemieckiego militaryzmu drugiej połowy XIX wieku. Moltke wydawał się być wręcz „ikoną stylu”. Przyczyną zainteresowania Krzyżową ze strony niemieckich turystów była, jak się później okazało, setna rocznica jego śmierci. Postanowiłem trochę poszperać w bibliotece i sprawdzić, kim był ten „drugi Moltke”. Jakie było moje zaskoczenie, gdy w czasie kwerendy w Ossolineum natrafiłem na polskie wydanie jego dziełka … o Polsce, które ukazało się nakładem znanej lipskiej oficyny Brockhausa w 1885 r. Taki był początek moich zainteresowań postacią marszałka Moltkego, przewodnikiem zaś był ś.p. prof. Karol Jonca, jeden z niewielu polskich znawców dziejów Krzyżowej i jej właścicieli. Kim więc Motke był, po za tym, że był zawodowym żołnierzem, wybitnym dowódcą? Jaki był stosunek Moltkego do Polski i Polaków? W jakich okolicznościach powstało jego opracowanie?