
Od kilku dni mamy festiwal wypowiedzi polityków na tematy historyczne. Wiara we własną omnipotencję pcha wielu z nich na nieznane, niebezpieczne, a nierzadko i cuchnące wody. Cóż, kiedy coś takiego jak publiczna kompromitacja już nie istnieje. W czasie spotkania z dziennikarzami zagranicznymi w Muzeum Ulmów w Markowej premier Mateusz Morawiecki, z wykształcenia historyk, miał wyrazić ubolewanie z racji miernych efektów polskich badań historycznych z ostatnich dziesięcioleci. Co szef rządu miał na myśli? Obszerną interpretację tej wypowiedzi przygotował już Adam Leszczyński, odsyłam więc do jego tekstu. Słowa premiera przywołują jednak (z zasnutego pajęczynami kąta) jeszcze inny problem. Czy politycy korzystają z pomocy specjalistów lub raczej czy w ogóle dostrzegają/odczuwają taką potrzebę, zanim podzielą się z nami i całym światem swymi sądami, nieraz bardzo jednoznacznymi, zanim podejmą decyzje, nierzadko prowokujące różnorakie skutki? A skoro najwyraźniej nie, to może ich do tego jakoś zobligować? (więcej…)