Przez stulecia ukształtowały się różne alegoryczne przedstawienia państw. Szczególny wysyp tego typu wizerunków nastąpił w XIX wieku. Nowoczesne państwa narodowe wykorzystywały w niektórych wypadkach wcześniejsze wyobrażenia lub też naprędce tworzyły nowe, wzorując się na sąsiadach i sięgając do wywodzącego się z antyku koszyka akcesoriów. Także te narody, które zabiegały o własne państwo w walce ideologicznej, posługiwały się takimi obrazami. Poza nielicznymi przypadkami, państwa i narody uosabiały kobiety. Polonia, Germania, Italia, Helwecja czy francuska Marianna. Symbolizowały jedność narodu, piękno ojczyzny, jej niewinność i czystość. Pozowano je na waleczne dziewice bliskie Atenie, albo Matki Narodu, przywodzące na myśl Madonnę. Przed prawie 40 laty szwajcarska rzeźbiarka, Bettina Eichin, postanowiła nadkruszyć nieco obowiązujący w ojczyźnie Wilhelma Tella narodowy wizerunek. Umieściła na jednym z mostów w Bazylei Helwecję w niekonwencjonalnej pozie.
Germania szuka Polonii
Sezon na różaneczniki zaczął się na dobre. Wystarczyło kilka słonecznych dni, by rozkwitły w pełnej krasie. W ogrodzie jeden różanecznik ładniejszy jest od drugiego. Moim ulubionym jest Germania, niewielki jeszcze krzew z wielkimi kwiatami w kolorze ciemnoróżowym. Niestety, mimo poszukiwań nie znalazłem mu jeszcze odpowiedniego towarzysza. Marzy mi się bowiem rododendron Polonia. Jednak, jak dotąd, nikt go nie wyhodował. Pech, przypadek czy spisek? A może by tak na 25 lecie podpisania traktatu polsko-niemieckiego (lub 1050 rocznicę chrztu – jak kto woli) nadrobić lukę w świecie różanecznikowym? Zgodnie rosnące Germania i Polonia to byłby piękny widok.
Dwa stawy i jedna kaczka
Krótki wypad do teściów na Wyszki. Po drodze kilka stacji. W Wojnowicach wypatrzyłem mój ulubiony rododendron Germania. Nadal brak jest Polonii. Być może kiedyś się doczekam. Dzisiaj krótki wypad do Gorzanowa. Część pałacu zastawiona jest rusztowaniami. W parku duże zmiany. Nie minął rok od międzynarodowej konferencji, a zapowiedziane zmiany są konsekwentnie realizowane.
Z Germanią pod rękę
Wszyscy zapowiadali pod koniec tygodnia pogorszenie pogody. Nad Śląskiem miały przejść burze, temperatura spaść itd. Stało się jednak inaczej. Słońce świeciło w pełni, siedzenie w domu i ślęczenia nad książkami nie wchodziło więc w rachubę. Dodatkowo odwiedzili nas przyjaciele z Niemiec. Mieliśmy do wyboru: albo pojechać do pobliskich Wojsławic i w tamtejszym arboretum podziwiać kwitnące różaneczniki, albo wieczorem udać się do Wrocławia i skorzystać z oferty „nocy muzeów”. Spacer po Wojsławicach wygrał.