Od kilku dni toczy się dyskusja wokół jubileuszowej wystawy pokazywanej w Bundestagu pt. „Polen und Deutsche – die Geschichten des Dialogs/Polacy i Niemcy – Historie dialogu”. Przebieg dyskusji postanowiłem udokumentować. Pojawiły się także głosy, że sprawy by rzekomo nie było, gdyby nie mój tekst na blogu sprzed kilku dni (który miał mieć tak potężną moc sprawczą…). Pozwolę więc sobie moje stanowisko wzmocnić dodatkowymi argumentami. Nadal podtrzymuję zdanie, że wystawa nie odpowiada tytułowi, jest niespójna oraz zawiera błędy merytoryczne. Można odnieść wrażenie, że zrobiono ją pospiesznie, bez gruntowanego przemyślenia, w dodatku nie konsultowano jej z historykami polskimi (czy niemieckimi). Aktualności nie traci też pytanie, co rzeczywiście osiągnęliśmy w ostatnich 25 latach, że nie jesteśmy w stanie zorganizować wspólnej, polsko-niemieckiej wystawy jubileuszowej, szeroko dostępnej dla publiczności w obu krajach, obudowanej publikacjami i programem różnych imprez? Takie przedsięwzięcie byłoby właściwym podsumowaniem polsko-niemieckiego dialogu, które to słowo tak chętnie odmieniamy przez wszystkie przypadki.
Lampki na krzyżu
Jednym z wątków, który wczoraj pojawił się w czasie dyskusji o różnych narracjach o II wojnie światowej, był problem polityki historycznej. Pewien uczestnik debaty przekonywał, że obecnie nie prowadzi się spójnej polityki w tym zakresie, można wręcz mówić o porzuceniu tego instrumentu tworzenia i kształtowania obrazu dziejów Polski zwłaszcza poza granicami kraju. Jest to ocena zbyt kategoryczna. W ostatnich latach powstało wiele ciekawych inicjatyw o charakterze historycznym, częściowo wspieranych przez władze państwowe, częściowo przez samorządowe, czy zainteresowanych obywateli, które warte są uwagi i większego być może rozpropagowania. O jednej z takich nowych inicjatyw pisałem kilka dni temu, inną inicjatywą jest Śląskie Centrum Wolności i Solidarności, w którego pomieszczeniach eksponowane są dzieje kopalni „Wujek”, a przede wszystkim tragiczne wydarzenia po wprowadzeniu stanu wojennego.
„Wierny renegat”
Mikołaj na święta
To może trochę przewrotny tytuł i może budzić małe zdziwienie. Tematem nie będą święta Bożego Narodzenia, a zbliżająca się Wielkanoc. Mikołaj to patron protestanckiego kościoła w Lipsku (Stadt- und Pfarrkirche St. Nikolai). Przed 290 laty Johann Sebastian Bach, kompozytor i niemiecki organista epoki baroku, wykonał po raz pierwszy Pasję wg św. Jana (Johannes-Passion). Dzisiaj jego wieloletnią działalność w tym kościele przypomina popiersie, które stoi przy wejściu. Jednak kościół św. Mikołaja jest nie tylko znany z powodu sławnego kantora, ale i znacznie nowszych wydarzeń. W latach 80. XX wieku odbywały się tu nabożeństwa poniedziałkowe, które pod koniec dekady dały początek wielotysięcznym demonstracjom i wystąpieniom przeciwko dyktaturze SED. Także i dzisiaj kościół ten angażuje się w ważne sprawy społeczno-polityczne. W ostatnich tygodniach na murze kościoła umieszczono flagę Ukrainy, na ziemi paliły się znicze.