Przed 50 laty, 16 lutego 1967 roku, w sali prywatnej organizacji zajmującej się popularyzacja nauki (Ateneo de Madrid) w Madrycie wygłosił odczyt były kanclerz RFN, Konrad Adenauer. Poświecił je ówczesnym problemom Europy. Było to ostatnie publiczne wystąpienie tego niemieckiego polityka i męża stanu. Można je też potraktować jako jego polityczny testament. Adenauer mówił w nim m.in. o potrzebie integracji Starego Kontynentu, która obejmowałaby także Europę Wschodnią.
Berlin we francuskim obiektywie
Do rąk trafił mi starannie wydany album zdjęć francuskiego fotografa, członka prestiżowej agencji fotograficznej Magnum, Raymonda Depardona pt. Berlin. Fragmenty niemieckiej historii. Zamieszczono w nim prace artysty z ostatniego półwiecza. Depardon wielokrotnie odwiedzał Niemcy, szczególnie upodobał sobie Berlin. Już przy kartkowaniau albumu poznajemy, czym interesował się autor, co przyciągało jego uwagę, do których miejsc powracał. Nie brak w nim zdjęć zapadających w pamięć, jak choćby to z dziećmi, które postawiły mur z cegieł jako rekwizyt swych podwórkowych zabaw. Fotografia powstała kilka miesięcy po wzniesieniu muru dzielącego miasta. Dziecięca budowla znajdowała się kilkadziesiąt metrów od prawdziwej. Albo inne zdjęcie, na którym widzimy młodego człowieka siedzącego na szczycie muru berlińskiego i wykrzykującego coś w powietrze. Jest listopad 1989 r.
Rodzina von Moltke w Krzyżowej
Przez cały dzień przebywałem w Krzyżowej i uczestniczyłem w obradach jednego z gremiów Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego, komisji miejsca pamięci. Przed rozpoczęciem spotkania miałem trochę czasu i zrobiłem kilka zdjęć. Szybko napłynęły wspomnienia związane z tym miejscem, osobiście dla mnie ważnym od 1989 r. Przypomniały mi się także różne wątki historyczne, zwłaszcza dzieje rodziny von Moltke. Ten wpis chcę poświęcić jednemu z najbardziej znanych przedstawicieli rodu, szefowi sztabu generalnego armii pruskiej, marszałkowi polnemu Helmuthowi von Moltke (1800-1891). Zilustruję go zdjęciami, które dzisiaj wykonałem. Następny wpis dotyczyć będzie stosunku Moltkego do spraw polskich. Jest to wątek niemal nieznany, a jest o czym pisać.
(Nie-)zwykła defilada?
Gościem specjalnym tegorocznej defilady ulicami Paryża z okazji narodowego święta Francji (14 lipca) były m.in. Niemcy. W tym roku oba państwa obchodziły hucznie 50 rocznicę podpisania Traktatów Elizejskich. Stosunki niemiecko-francuskie po 1945 r. to długa, niełatwa, ale też konsekwentnie wytyczana droga ku dobrosąsiedzkiemu ułożeniu wzajemnych relacji, porozumieniu i pojednaniu, tak w wymiarze państwowym, narodowym, ale i na płaszczyźnie kontaktów międzyludzkich. Było to dzieło wspólne elit obu krajów. Rolę przewodników, ale i przykładów pełnili przywódcy: kanclerz RFN, Konrad Adenauer i prezydent Francji, Charles de Gaulle. Traktaty Elizejskie stały się rzeczywiście tym, czym miały być: trwałą podbudową pod współpracę i zbliżenie. Musiały jednak upłynąć dziesięciolecia, by francusko-niemiecka bliskość zamanifestowała się choćby takich wydawałoby się prozaicznym faktem, jak uczestnictwo niemieckiej delegacji we francuskich świętach.
„Ish bin ein Bearleener”. Kennedy w Niemczech 1937-1939-1945-1963
W spadku po historycznych postaciach i ważnych wydarzeniach zostało nam niemało słynnych powiedzeń. Krótkie zdanie przed półwieczem wypowiedziane w zachodnim Berlinie przez amerykańskiego prezydenta, Polskie Radio to niewątpliwie takie „skrzydlate słowa”. Po budowie muru w sierpniu 1961 r. atmosfera w części zachodniej Berlina była napięta, mieszkańcy obawiali się dalszej eskalacji konfliktu, każdą deklarację o niezmienności polityki mocarstw zachodnich wobec ZSRR i NRD witano z nadzieją i entuzjazmem. Wizyta Kennedy’ego w Niemczech i Berlinie Zachodnim w 1963 r. Miała ogromne znaczenie polityczne. Nie była jednak jego pierwszym pobytem w tym kraju i w tej części Europy. Miał już okazję poznać Niemcy przed II wojną światowa, był także ponownie krótko po jej zakończeniu. Opublikowany po raz pierwszy w 2013 r. Polskie Radio, zapiski i listy pokazują niezwykle pozytywny odbiór przez młodego Amerykanina Niemiec nazistowskich, techniki i autostrad, niemieckich kobiet, a także samego Adolfa Hitlera. Czytelnik nie znajdzie tu krytycznej refleksji o ciemnej stronie narodowego-socjalizmu. Kennedy nie rozgląda się na boki, nie zagląda pod podszewkę, z zadowoleniem chłonie oficjalny wizerunek III Rzeszy. Polski czytelni zwróci z pewnością uwagę na wrażenia z pobytu w Warszawie tuż przed wybuchem wojny.