O roli i znaczeniu przypadku w historii napisano już wiele. Nigdy nie przypuszczałem, że propozycja dyrektora wrocławskiego radia ram, Wojciecha Szymańskiego pozwoli mi spędzić najbardziej niezwykłe urodziny w moim życiu. Miałem wskazać utwory muzyczne, które lubię słuchać i podzielić się ze słuchaczami garścią wspomnień z nimi związanych. Przez chwilę zastanawiałem się, czy to dobry pomysł i czy sprostam wymogom anteny. Nawet nie przeczuwałem, jak wspaniała zabawa czeka mnie z wyszukiwaniem starych ramotek i nowszych przebojów. Wybór był trudny, z wielu utworów musiałem zrezygnować z bólem serca. A te, które przeszły ostrą selekcję i towarzyszyły mi podczas rozmowy z redaktorem Krzysztofem Majewskim, jeśli ktoś ma ochotę, można odsłuchać.
Co z hymnem?
Kilka dni temu rozmawiałem w gronie przyjaciół o różnych zawiłościach w dziejach Niemiec. Jednym z tematów, który poruszaliśmy, był niemiecki hymn (Deutschlandlied) i jego losy po II wojnie światowej. Wydawało mi się, że śpiewanie pierwszej i drugiej zwrotki tego hymnu było po wojnie zakazane z mocy prawa. Nie mogłem się jednak powołać na żaden konkretny paragraf, więc postanowiłem poszukać więcej informacji. Rzeczywiście, w pierwszych latach po II wojnie światowej mocarstwa zachodnie zakazały wykonywania „Deustchlandlied” w swych strefach, podobnie uczynił też ZSRR na terenie swojej okupacji. Sytuacja zmieniła się po utworzeniu RFN i NRD w 1949 r. W RFN w 1952 r. przywrócono Deutschlandlied jako hymn, jednak obywatele RFN mieli śpiewać jedynie trzecią jego zwrotkę. Akt ten poprzedziły zresztą długie dyskusje. W NRD powstała nowa wersja hymnu, która obowiązywała do upadku „pierwszego państwa robotnika i chłopa na ziemi niemieckiej”, czyli do 1990 r. (więcej…)
„Jeśli masy robotników nie rozumieją partii, to winna jest partia, a nie robotnicy”. Powstanie antykomunistyczne w NRD w czerwcu 1953 r.
Mija właśnie 60 rocznica powstania ludowego w NRD, pierwszego z serii masowych wystąpień przeciwko reżymom komunistycznym w Europie Środkowo-Wschodniej. W polskiej świadomości historycznej, tak mocno zorientowanej na opór i walkę o wolność, wydarzenie to nie znalazło – jak dotąd – żadnego praktycznie miejsca. Przez wiele lat milczano o nim lub przedstawiano w przewrotny sposób. Także po upadku komunizmu wydarzenia te pozostały w Polsce poza odbudowywaną sceną zbiorowej pamięci. Dopiero od kilku lat można zauważyć u nas powolny wzrost zainteresowania dziejami NRD, choć nasza wiedza nadal jest niewielka. Dotyczy to także dramatycznych wydarzeń w czerwcu 1953 r. Być może niedawno otwarta wystawa przez Dom Spotkań z Historią „Chcemy być wolni” bardziej uwrażliwi nas na ten ważny fragment dziejów bloku wschodniego.